[break]
Likwidację tzw. godzin karcianych zapowiada Ministerstwo Edukacji Narodowej. W podstawówkach i gimnazjach to dwie godziny w tygodniu, a w szkołach ponadgimnazjalnych jedna, którą niezależnie od 18-godzinnego pensum, czyli obowiązkowego wymiaru lekcji, nauczyciel jest zobowiązany przepracować z uczniami. Zdaniem Anny Zalewskiej, minister edukacji, to „fikcja papierologiczna w szkole, w dodatku nieopłacana”.
Według niej, nauczyciele nadal będą pomagać uczniom, lecz nie będą musieli wypełniać sterty papierów. Szefowa resortu edukacji zapowiada zmiany w tym zakresie w Karcie nauczyciela. Pierwsze konsultacje ze związkami nauczycielskimi już odbyły się w Warszawie.
- Godziny karciane to wykorzystywanie nauczycieli do pracy za darmo - mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Solidarność - Oświata, który uczestniczył w spotkaniu w MEN.
- Dobrze, że będą zlikwidowane. To rozwiązanie obowiązuje od 2009 r. W rzeczywistości to dyrektorzy szkół decydują, jak te godziny wyglądają. Są szkoły, w których np. likwiduje się etaty wychowawców w świetlicach, a w to miejsce wprowadza się nauczycieli w ramach godzin karcianych.
Godziny karciane nie są korzystne dla nauczycieli, lecz dla samorządów. W całym kraju rocznie zaoszczędzają na tym miliard 750 milionów złotych. Pracodawca, a w konsekwencji organ prowadzący szkołę, powinien zapłacić nauczycielom za godziny przepracowane powyżej pensum.
Godziny karciane to wykorzystywanie nauczycieli do pracy za darmo. Dobrze, że będą zlikwidowane. - Sławomir Wittkowicz
Tego samego zdania są nauczyciele. Jednak dyrektorzy szkół mają wątpliwości, co do likwidowania godzin karcianych. - Owszem, nauczyciele powinni mieć za nie płacone, ale nie jestem za likwidowaniem tych godzin. Dzięki nim wielu uczniów może nie tylko uzupełniać swoją wiedzę, ale też rozwijać pasje - mówi Eugeniusz Sobieraj, dyrektor Zespołu Szkół nr 8.
PRZECZYTAJ:Stracą przede wszystkim uczniowie
- Warto je utrzymać - mówi Andrzej Wojtyna, dyrektor Gimnazjum nr 27. - U nas w ramach godzin karcianych uczniowie mogą poprawić stopień, np. z jedynki na dwójkę lub napisać zaległy sprawdzian. To nie wymaga od nauczyciela dodatkowego przygotowania. W sytuacji gdyby były to godziny dydaktyczne, to oczywiście powinien mieć za to zapłacone. Prowadzenie dokumentacji nie uważam za biurokrację. Dzięki temu łatwo sprawdzić, czy uczeń był obecny na zajęciach, czy nie. To ważne, bo gdyby coś w tym czasie mu się stało, to szkoła ponosi za to odpowiedzialność. U nas, jeśli ktoś nie uczestniczy w np. w lekcjach religii, to pozostaje pod opieką nauczyciela właśnie w ramach godzin karcianych.
W szkołach godziny karciane przeznaczane są, m.in., na pracę z uczniem zdolnym, ale też mającym trudności w nauce. - Nie wierzę, żeby nauczyciele zaniechali tej pracy, nawet jeśli tych godzin nie będzie. Do konkursów i olimpiad trzeba przygotowywać się poza lekcjami. Nauczyciel za to nie ma płacone, ale gdy jego uczeń zostanie laureatem, to otrzymuje nagrodę pieniężną - mówi Arletta Popławska, dyrektor ZS nr 21.
Zgodnie z prawem nauczyciele pracują 40 godzin tygodniowo. Połowę z tego spędzają z uczniami, pozostałe 20 godzin powinni przeznaczyć, m.in., na przygotowanie do zajęć, sprawdzanie prac klasowych, wywiadówki, rady czy szkolenia.