https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Koniec inteligencji

Mariusz Załuski
Od zawsze był przykładem. Kiedy ktoś chciał posarkać na amatorszczyznę grajków w telenowelach albo na jednowymiarowość i prostą ludzką głupotę jakiegoś nadętego aktorzyny, to właśnie jego stawiał za przykład.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Od zawsze był przykładem. Kiedy ktoś chciał posarkać na amatorszczyznę grajków w telenowelach albo na jednowymiarowość i prostą ludzką głupotę jakiegoś nadętego aktorzyny, to właśnie jego stawiał za przykład. Bo Zbigniew Zapasiewicz był wszystkim tym, czym oni nie byli - niesamowitym aktorem, który kradł każdy film, w jakim się pojawił, wybitnym twórcą teatralnym, a do tego mądrym człowiekiem z zamierzchłej epoki, kiedy to do wybitnych aktorów podchodzono z szacunkiem nie dlatego, że w serialach wyczesali moc pieniędzy. Zapewne rzeczywiście był - jak twierdzi Andrzej Łapicki - najlepszym polskim aktorem ostatnich 25 lat. Na pewno był mądrym człowiekiem.

<!** reklama>To zresztą zabawne, kiedy młodzi ambitni - nazwiska sobie darujmy - próbują naśladować ironiczno-zdystansowany styl Holoubka czy Zapasiewicza. Wychodzi to komicznie - powtarzają niby-intelektualne banały, spoglądają spod oka z miną mędrców i pozują na osoby, którym można zadać pytania nie tylko o to, czym różni się aktorstwo filmowe od teatralnego i jak sobie radzą z byciem celebrytą. Cóż, Zbigniew Zapasiewicz ma oczywiście niewielu kontynuatorów swojego podejścia do życia i zawodu, ale to oczywiste w czasach popkultury.

To zresztą znamienne, że właśnie on był jednym z tych aktorów, których nigdy nie udało się przerobić - jak Andrzeja Łapickiego, ciąganego po tabloidach jako starego męża młódki - z artysty na celebrytę. Nikt nie śmiał.

Kiedy robiłem przed laty wywiad ze Zbigniewem Zapasiewiczem, zanim zaczęło być przyjemnie i mogłem wysłuchać naprawdę ciekawej lekcji o życiu, aktor przeczołgał mnie za to, że wolę z nim rozmawiać o kontekstach wynikających z jego ról filmowych, a nie o teatralnych dokonaniach. Tak naprawdę przetrwa jednak - nie tylko jako zakurzona legenda z zakulisowych anegdot - dzięki filmowi. I takim kreacjom, jak ta w „Barwach ochronnych”. Zanussi i Zapasiewicz trafili na swój moment w karierze i obu wyszedł tak kapitalny portret polskiej inteligencji w wydaniu uniwersyteckim, że do dziś nikt nawet nie zbliżył się do tego poziomu. Aż szkoda, że nie powstał taki portret bis po latach, z diagnozą tego, co się zmieniło i tego, co jest wieczne. Na szczęście powstaje „Rewizyta”, w której aktor klamruje po latach postać docenta. Ale Zbigniew Zapasiewicz to nie tylko dyżurny inteligent, grający docentów, ambasadorów, redaktorów i lekarzy. Pamiętacie „Ostatnie takie trio”?

A co do tego polskiego inteligenta, w którym kłębi się wszystko co wzniosłe i podłe, mającego i tę anielską, i tę diaboliczną twarz... Ten inteligent z kilku generacji ma niewątpliwie twarz Zbigniewa Zapasiewicza. I to jego dylematy rozstrzygały polskie kino i polski teatr. W czasach generacji yuppies, generacji X czy pokolenia Y jest z tym trudno, bo i ludzie się zmienili, i waga ich dylematów. Bez Zbigniewa Zapasiewicza będzie na pewno jeszcze trudniej.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski