Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kondory lądują na głowach

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Peru odkrywać można na wiele sposobów. Jest Peru Inków, z majestatem Machu Picchu, jest Peru konkwisty z Limą i placami Cuzco, jest Peru przyrodników, z Andami i dżunglą. No i jest Peru tajemnic. Takich jak płaskowyż Nazca.

Peru odkrywać można na wiele sposobów. Jest Peru Inków, z majestatem Machu Picchu, jest Peru konkwisty z Limą i placami Cuzco, jest Peru przyrodników, z Andami i dżunglą. No i jest Peru tajemnic. Takich jak płaskowyż Nazca.

<!** Image 2 align=right alt="Image 48781" sub="Dzieciaki z Uros znają tylko wodny świat. Bawią się, uczą i pracują na wyspach utkanych z sitowia. Kiedy dorastają, wielu ucieka na ląd.">Na Uros nie ma starych ludzi. A może inaczej, właściwie to są tu albo dzieciaki, albo starcy. Bo rodzice maluchów wyglądają na ludzi o pokolenie starszych. Widać na wodzie i wiecznie rozchybotanych trzcinowych wyspach lata lecą szybciej.

Czarna i zimna krew

Kiedy zbudowano pierwszą wyspę pływającą po jeziorze Titicaca? Legend jak zawsze jest sporo. Jest ta o ludziach, którzy mieszkali tu od zawsze, nigdy nie tonęli, a wyglądem zupełnie nie przypominali „lądowych” Indian. Jest ta o leniwych Ajmarach, którzy krew mieli podobno czarną i zimną, a wyspy upletli sobie, żeby nie pracować. Jest też ta o Indianach, którzy 400 lat temu tak zapragnęli wolności, której nie sposób było znaleźć na lądzie, że wynieśli się na wodę. Ze specjalnej trzciny - kładzionej warstwa na warstwę - zbudowali sobie kilkadziesiąt własnych wysp.

Z czasem ich liczba zaczęła spadać, a Indianie Uros znowu odkryli uroki życia na lądzie. W ostatnich latach jednak wysp jest więcej - dzięki turystom, którzy ściągają tu z całego świata, żeby odkrywać ten niezwykły lud. A na turystach, kicających po nie do końca stabilnych wyspach jak po egzotycznym wesołym miasteczku, zarobić można więcej niż na uprawianiu biedapoletek w Andach. Dzieciaki nauczyły się nawet w miejscowej szkole piosenki po japońsku. Po polsku jeszcze nie znają. Za mały „target”.

<!** reklama left>Ale zauroczeniu turystów dziwić się nie ma co, bo ta teoretycznie samowystarczalna społeczność robi wrażenie. Wysp jest około 40, podobno mieszka tu 1500 osób. Jest system wodno-kanalizacyjny - czyli specjalne otwory w trzcinowej podłodze - jest szkoła, miniszpitalik, świetlica, kramiki z pamiątkami. Od tych suwenirów z lądu różnią się głównie tym, że motywem zdobniczym są ryby. Widocznie fabryczki pamiątek w pobliskim Puno na chwilę przestawiają produkcję na wyspiarską.

- Tu obok mamy prądnicę - pokazuje mi Indianin w kapeluszu, który nie przejmując się białym gościem w szałasie ogląda telewizję. Leci jakaś opera mydlana. Może ta sama, co akurat w Polsce. To się właśnie nazywa globalizacja.

Tylko z góry

Peru odkrywać można na wiele sposobów. Jest Peru Inków, z majestatem Machu Picchu, jest Peru konkwisty z Limą i monumentalnymi placami Cuzco, jest Peru przyrodników, z Andami, dżunglą i kondorami, jest Peru społecznych kontrastów i tęsknoty za siłą wielkich wyzwań i wielkich ludzi, takich jak pisarz Mario Vargas Llosa. I jest Peru tajemnic. Takich jak płaskowyż Nazca.

<!** Image 3 align=right alt="Image 48781" sub="Tego pana i jego trąbę wynajmują na śluby nieopodal granicy z Boliwią">Bo choć byśmy przesiąkli racjonalizmem do szpiku, a wszelkie pomysły różnych Danikenów traktowali jak zabawę dla za dużych dzieci, to kiedy wzbijamy się w maleńkiej awionetce nad płaskowyżem Nazca, robi się magicznie. Nawet jeśli nie obchodzi nas, czy to, co widzimy, to kalendarz astronomiczny Indian, rytualne rysunki, czy dzieło kosmitów. Wiemy już dziś dokładnie, jaką techniką wykonano rysunki - odkrywając po prostu wierzchnią warstwę gleby innego koloru - ale wciąż zadajemy sobie pytania, po co? Dlaczego ktoś zadał sobie trud tej dłubaniny, skoro efekt można zobaczyć w całej okazałości tylko z góry? Przecież nie dla turystów w awionetkach, bo ci pojawili się chwilę temu.

Trudno nawet posądzać o takie wyrafinowanie ludzi z Nazca - zapyziałego miasta, składającego się tak naprawdę z jednej głównej ulicy i mniej lub bardziej rozbudowanych okolic. Nieciekawego, jak wszystkie nowsze miasteczka, pozbawione uroku epoki kolonialnej. Już sama jazda tu - przez jedną z najsuchszych pustyń świata - sprawia, że czujemy surowość tych terenów.

Najbardziej kwitnący biznes w Nazca to oczywiście lotnisko awionetek. Założyło je siedmiu wspólników - dziś to najbogatsi faceci w okolicy. Samolociki krążą po ściśle wytyczonej trasie - od figury do figury. Kiedy parę lat temu jeden skrócił przelot, dla grupy Włochów zakończyło się to tragicznie. Zginęło 11 osób. Turystom opowiada się o tym dopiero po wylądowaniu.

Polacy jak złoto

W Limie czy Arequipie Polak to brzmi dumnie. Jednak kiedy miejscowi z małych miasteczek tego kąta Ameryki Południowej pytają nas, skąd jesteśmy, słowo Polonia najczęściej rozumieją jako Colombia. To jeszcze kraj do ogarnięcia. Tak jest wszędzie, ale nie w Chivay, stolicy doliny z kanionem Colca. Tu znają nas bardzo dobrze i kochają jak żaden inny naród. Ba, jest tu nawet ulica Polaków. Bo najgłębszy kanion świata - sięgający ponad trzy kilometry! - odkryli nasi kajakarze. I sprowadzili tu gości ze świata, choć wizyta w kanionie to wyzwanie dla odpornych turystów. Sam przejazd do doliny to konieczność przekroczenia łańcucha górskiego (a droga wspina się prawie do 5 tysięcy metrów), co często kończy się bólem głowy i podawaniem tlenu - obowiązkowego wyposażenia każdego autobusu.

<!** Image 4 align=left alt="Image 48784" sub="Na targu w Chivay lubią Polaków. To w końcu oni sprowadzili do doliny Colci turystów.">- Jak będziecie mieli szczęście, zobaczycie nawet kilkanaście ptaków - tłumaczy nam sklepikarz w Chivay - tylko trzeba tam być o świcie.

No i jesteśmy. Krzyż Kondorów to miejsce, w którym rankiem zaczynają szybować gigantyczne ptaki. Po chwili krąży ich nad nami około dwudziestu, tak nisko, że ma się wrażenie, że za chwilę wylądują nam na głowie. A wróble to nie są, rozpiętość skrzydeł często przekracza trzy metry. Kondory to jeden z symboli kanionu, inny to malownicze tarasowe pola, uprawiane od czasów przedinkaskich.

Guano to skarb

Dzięki ptakom zasłynęły też Wyspy Ballestas, nazywane peruwiańskim Galapagos. Dopłynąć można do nich motorówką, wynajętą na wybrzeżu, wśród dumnie kroczących po plaży pelikanów. Zwierzyniec wysp to lwy morskie, pingwiny Humboldta, żółwie, kormorany, albatrosy i tysiące innych ptaków. Zresztą ptaki to nie tylko ekologiczna ciekawostka, to też prawdziwy skarb - bo na Ballestas są olbrzymie pokłady guana. Najcenniejszego nawozu świata.

Przyroda Peru to fantastyczne wydmy i pustynia przy Pacyfiku, wielka skalista monotonia Andów (to kraj cztery razy większy od Polski, więc podróże niekiedy dłużą się niemiłosiernie), bogactwo dżungli, niesamowite, zalesione góry, wśród których ukryto Machu Picchu, magiczne miasto Inków. No ale Inkowie to już temat na zupełnie inną historię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!