Komierowscy na zwrot pałacu czekali od końca wojny do 1997 roku. Nie doczekali się. Swój pałac musieli odkupić od swojego państwa. Gdy gościłem tu latem 2019 roku, pałac był świeżo po remoncie i od kilku miesięcy działał w nim luksusowy hotel z 16 pokojami. Jego właściciel nie miał jeszcze w pełni wyklarowanej wizji przyszłości tego miejsca. Ogólnie wiedział jednak, do czego zmierza. To miało być miejsce, które służy zdrowiu i dobrej kondycji. Obok hotelu, pod wzgórkiem, na którym stoi pałac, właśnie uruchomiono saunę i jacuzzi - jako zalążek przyszłego basenu ze strefą SPA. W bliższych planach była budowa kortów tenisowych.
W najbliższych jednakże planach musiało pojawić się ratowanie 16-hektarowego parku, który w trakcie remontu pałacu spustoszyła słynna nawałnica z sierpnia 1997 roku. Za jej sprawą wiele zabytków przyrody, zwłaszcza monumentalnych dębów, zamieniło się w monumentalne kikuty, których widok nad parkowymi sadzawkami przywodzi na myśl gotyckie filmy grozy. Dziś obok tych kikutów pod okiem fachowców wyrosły rzędy nowych drzewek. W 2019 roku Piotr Komierowski od dwóch lat czekał na państwowe pieniądze z funduszu ochrony środowiska - na odtworzenie drzewostanu w parku. I dziś na nie czeka, choć pokaźna tablica zatknięta przy ogrodzeniu informuje, jakoby na ten cel otrzymał od państwa 613 tys. zł. Kiedy naprawdę je otrzyma, nie wie.
Najnowszy kataklizm, jaki spotkał pałac, zwie się pandemia. Przyszła po roku od otwarcia hotelu, nim jeszcze jego marka okrzepła. Gdyby Piotr Komierowski tylko z hotelem wiązał biznesowe plany, pewnie musiałby ogłosić plajtę. Na szczęście pod Warszawą ma dużą, dobrze prosperującą fabrykę profesjonalnych narzędzi i elementów do łączenia drewna, która wpierw pozwoliła mu na odbudowę pałacu niemalże od podstaw (tu także nie mógł liczyć na wsparcie państwa), a potem na przeczekanie hotelowych i restauracyjnych lockdownów.
W tej sytuacji jednakże plany budowy basenu i SPA trzeba było odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Ale korty tenisowe powstały. 8 maja 2021 roku, kiedy ponownie goszczę u pana Piotra, to kolejna ważna data w historii pałacu. Tego dnia kończy się Komierowo Tennis Cup – pierwszy turniej tu rozegrany, i od razu w doborowej obsadzie. Pomogły, jak to w Polsce bywa, koneksje. Dalekim krewnym, ale też przyjacielem właściciela Komierowa, jest Karol Strasburger. Ten z kolei udziela się w ramach Aktorskiego Klubu Tenisowego. Aktorzy wciąż jeszcze mają lockdown, więc wykorzystali zaproszenie i licznie, na czele ze Strasburgerem i Tomaszem Stockingerem, zjechali do Komierowa, by zagrać w zawodach deblowych. A że wsparł ich w wysiłkach Jerzy Janowicz senior – trener tenisa i ojciec Jerzego Janowicza juniora, którego miłośnikom tego sportu przedstawiać nie trzeba, zwycięstwo było przesądzone. Z Janowiczem seniorem przyjemność miał zagrać Robert Janowski (eks„Jaka to melodia?”). Z turnieju bardzo cieszył się też mały Błażej, dwuletni mieszkaniec wsi Komierowo. Cierpiący na pęcherzycę – rzadką, autoimmunologiczną chorobę - chłopczyk był adresatem charytatywnego przesłania Komierowo Tennis Cup.
8 maja był też pierwszym dniem, w którym hotel w Komierowie mógł znów przyjąć zwykłych gości. Rezerwacje na najbliższe tygodnie pozwalają mieć nadzieję, że interes zacznie się kręcić. Przy pomoście w parku cumuje już łódka – w miejscu, w którym niedawno złapano gigantycznego, ponadmetrowego szczupaka. Pamięć o tym okazie nie przeszkodziła aktorowi Przemysławowi Sadowskiemu i jego znajomej w morsowaniu w wybagrowanej sadzawce.
Życie powoli wraca do pałacu w Komierowie. Mam nadzieję, że i nam, szarakom, przyszykuje wreszcie milsze niespodzianki.
