Łukasz Podolski po sensacyjnym podpisaniu umowy z Górnikiem Zabrze długo dochodził do dyspozycji, która pozwoliłaby mu na przyzwoity występ. Po drodze musiał pauzować przez pozytywny test na obecność koronawirusa. Wreszcie w październiku był w stanie rozegrać całe spotkania. Jednak dał się z nich zapamiętać w nienajlepszy sposób (delikatnie rzecz ujmując).
W 10. kolejce PKO Ekstraklasy na początku października Górnik grał u siebie z Wisłą Płock. Ledwo mecz się zaczął, a w 10. sekundzie były reprezentant Niemiec staranował Piotra Tomasika. Sędzia Tomasz Musiał oszczędził Podolskiego, pokazują mu żółtą kartkę. W trakcie i po spotkaniu nie brakowało opinii, że piłkarz Górnika powinien wylecieć z boiska. Zamiast tego rozegrał cały mecz, zaliczył asystę, a gospodarze ostatecznie wygrali 4:2.
Z kolei w 11. kolejce Górnik podejmował Wisłę Kraków. Podolski ponownie był w pierwszym składzie i grał do ostatniego gwizdka. Inna sprawa, czy powinien. Zwłaszcza po brutalnym wślizgu, jakim zaatakował Serafina Szotę. "Poldi" wyprostowaną nogą zaatakował rywala na wysokości jego kolana. Sędzia Bartosz Frankowski nie wyciągnął żadnej kartki.
- Gdyby Poldi trafił "czysto" podeszwą w nogę rywala (a nie bokiem buta, jak na foto), to myślę, że bylibyśmy świadkami interwencji VAR i czerwonej kartki. Tutaj nie było nawet żółtej... - napisał na Twitterze sędzia piłkarski Łukasz Rogowski.
Górnik przegrał z Wisłą 0:1. Drużyna Jaba Urbana jest 11. w tabeli, ale ma jeden mecz zaległy. Ekipa z Krakowa awansowała na dziewiątą pozycję.
Reprezentacja Polski w grze FIFA 22. Zobacz, jak wyglądają B...
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
