Zgłoszenie do straży pożarnej wpłynęło o godz. 16.43. Kobieta sama zadzwoniła po pomoc. Na miejsce wysłano dwa zastępy z Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej nr 3.
Okazało się, że około 40-letnia kobieta szła skrótem, wpadła do studzienki (nie była głęboka, ale wystarczająco duża, aby nie mogła wyjść z niej o własnych siłach) i nie potrafiła dokładnie określić swojego położenia. Dużą rolę odegrał dyżurny KM PSP, który cały czas był w łączności z kobietą. To jemu mówiła, czy strażacy zbliżają się do miejsca wypadku, kiedy głośniej słyszała syreny na samochodach.
Na szczęście nic złego się jej nie stało. Nie była potrzebna pomoc medyczna. Kobietę strażacy wyciągnęli własnymi siłami.
Po zakończonej akcji przyszli po nią członkowie rodziny i znajomi. Kobieta odeszła z miejsca wypadku w ich towarzystwie.
