Defraudacja pieniędzy, wykorzystywanie majątku klubu dla celów prywatnych, brak nadzoru nad mieniem - to tylko niektóre z zarzutów, jakie rodzice stawiają zarządowi Yacht Klubu Polskiego w Bydgoszczy.
<!** Image 3 align=none alt="Image 199218" sub="Yacht Klub Polski w Bydgoszczy zamknął bramy przed młodzieżą. - Nie wiemy nawet, czy i jakie zajęcia będą tu jeszcze prowadzone - mówią rodzice (Fot.: Tymon Markowski)">
Zarzutów jest znacznie więcej, a listę otwiera zgoda na zamieszkanie w obiektach klubowych mężczyzny, który dopuścił się próby gwałtu na jednej z wolontariuszek przychodzących do klubu. Co dzieje się w Yacht Klubie Polskim w Bydgoszczy?
<!** reklama>
- Problemy zaczęły się, gdy zaczęliśmy zadawać pytania. Na przykład - jak to jest, że dla rodziny zarządu są pieniądze na regaty, a dla naszych dzieci nie ma? Co stało się z miejskimi dotacjami dla klubu? Co dzieje się z pieniędzmi ze składek, opłat i wpływów za usługi, takie jak slipowanie jachtów - mówi Wiesław Jarosz, nieformalny przywódca zbuntowanych rodziców.
Kilkanaście osób wraz z dziećmi przyszło na spotkanie z „Expresem”, by opowiedzieć o sytuacji w YKP.
- To skandal, że mamiono nowych członków perspektywą przyjęcia do klubu, pobierano składki, a ostatecznie ich nie przyjęto. Wśród kandydatów jest niepełnosprawny Adam, którego pasją jest żeglarstwo. To z naszymi dzieciakami nawiązał fajny kontakt, nauczył się pływać, pozbył się różnych strachów. A na koniec powiedziano mu - nie ma dla ciebie miejsca. Jak tak można - mówi Wiesław Jarosz.
Pieniądze rodziców
- Przy regatach też nikt nie pomagał, to rodzice finansowali regaty, szkolenia, zakup sprzętu i łódek. Nawet dożywialiśmy młodzież z prywatnej kasy. Pytaliśmy o pieniądze, powiedzieli, że nie jesteśmy od zadawania pytań. Tymczasem na terenie przystani są jakieś prywatne garaże, trwa budowanie łódek - wszystko pod nosem komandora - twierdzą rodzice.
- Jestem niepełnosprawny, po zawale, kupiłem łódkę i zapisałem się do klubu do sekcji wędkarskiej. Wzięli kasę, ale nie przyjęli mnie. Chciałem popływać, nałapać powietrza, a teraz nie mam nawet gdzie trzymać łódki, którą kupiłem - irytuje się inny członek klubu.
Rodziców zirytował fakt, że podczas kręcenia w Bydgoszczy filmu z Borysem Szycem („Dżej Dżej”) dzieci na łodziach były statystami, a za ich udział w filmie pobrano śmieszne pieniądze (później z ekipą filmową wytargowali o wiele więcej). W dodatku - dzieci brały udział w scenach, które mogły stwarzać dla nich niebezpieczeństwo. - Jeden chłopak wypadł za burtę, wpadł do gęstej rzęsy, ledwo udało się go wciągnąć na łódź - mówią żeglarze.
Rodzice skierowali też zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, poinformowali urząd skarbowy o nieprawidłowościach w finansach, a Urząd Miasta poprosili o pomoc w rozwiązaniu sporu. Co na to zarząd?
Wypadki się zdarzają
- Podczas nagrań do filmu, młodzież występująca w roli statystów miała zapewnioną kontrolę rodziców, którzy również występowali w filmie. Na każdej z żaglówek znajdowała się odpowiednia liczba kamizelek asekuracyjnych. Normalną rzeczą jest natomiast możliwość wypadnięcia żeglarza za burtę, co również miało miejsce podczas nagrań - przyznaje Sebastian Sarnecki, sekretarz YKP.
Odpiera też inne zarzuty rodziców. - Każda osoba ubiegająca się o członkostwo w naszym klubie przez okres sześciu miesięcy przechodzi okres próbny. Składki opłacone za okres obecności w klubie nie zostają zwrócone, nawet w przypadku negatywnego rozpatrzenia kandydatury. Wszelka nadwyżka składek zostaje zwrócona. Miesięczna składka pełnoletniego członka wynosi 20 złotych.
Zarząd YKP uważa, że stał się obiektem nagonki części członków.
- Kilkoro kandydatów nie zostało przyjętych ze względu na liczne naruszenia statutu klubu. Ludzie ci w niestosowny sposób traktowali inne osoby, w tym członków zarządu, co powodowało niemiłą atmosferę.
***
Usiłowanie gwałtu już w prokuraturze
W nocy z 3 na 4 sierpnia doszło na terenie YKP do usiłowania gwałtu na 52-latce. Zatrzymano 56-latka, któremu postawiono zarzuty usiłowania gwałtu, naruszenia nietykalności cielesnej i zniszczenia mienia. Sprawą od 15 października zajmuje się prokuratura, sprawca został aresztowany - informuje Przemysław Słomski z KWP w Bydgoszczy.