- Rzeczywiście, dysponujemy dwoma rodzajami nagrań, w tym jest jedno wykonane telefonem komórkowym - przyznaje Jan Bednarek, rzecznik bydgoskiej Prokuratury Okręgowej, która prowadzi śledztwo w sprawie działalności agencji towarzyskiej. - Śledztwo oczywiście przebiega dwutorowo - pierwsza część dotyczy udostępniania miejsca do uprawiania nierządu oraz czerpania z niego korzyści, a druga - handlu narkotykami. Nagrania i i billingi rozmów, którymi dysponujemy, mają pomóc w ustaleniu, kto z narkotyków korzystał i za pośrednictwem jakich osób trafiały do siedziby agencji.
Przypomnijmy, że na początku tego roku roku Centralne Biuro Śledcze zrobiło nalot na siedzibę agencji towarzyskiej przy ul. Tuwima. Przybytek mieścił się w domku jednorodzinnym. Zatrzymano sześć osób. Trzy z nich zostały wówczas aresztowane na trzy miesiące - była to Agnieszka L., właścicielka interesu, oraz dwóch taksówkarzy, którzy akurat wtedy, kiedy w budynku byli policjanci, przywieźli narkotyki.
Na tym jednak nie koniec - funkcjonariusze znaleźli narkotyki także w samym domku. Mówi się o "znacznej ilości" kokainy. W tym przybytku zabezpieczono także pieniądze - aż 1,4 miliona złotych w żywej gotówce!
Interes kręcił się w dwóch domkach jednorodzinnych - drugi jest przy Nakielskiej, ale przedmiotem zainteresowania CBŚ była tylko agencja przy Tuwima. Sprawa jest rozwojowa. Głównie chodzi o udział taksówkarzy w interesie. To proceder, który dopiero od niedawna jest pod szczególną obserwacją policji. Niektórych na razie tylko podejrzewa się o stręczycielstwo.
Agnieszka L. oraz dwaj taksówkarze zostali z aresztu już zwolnieni.
Agencja była łakomym kąskiem dla półświatka. W lutym br. najazd na nią przeprowadził 30-letni Dariusz L., ps. Legia, przywódca bydgoskiego kibolstwa. Z trzema kumplami wyważył drzwi w domu przy Nakielskiej, domagając się pieniędzy za ochronę. Kobieta odmówiła, a wtedy bandyci zdemolowali lokal. Agnieszka L. zawiadomiła policję. Jeszcze tej samej nocy napastnicy zostali zatrzymani.