<!** Image 1 align=left alt="Image 27528" >„Get Rich or Die Tryin’” oraz „The Massacre” to dwie płyty, które, sprzedając się 26 milionach egzemplarzy, wyniosły na hip-hopowy szczyt Curtisa Jamesa Jacksona III, bardziej znane 50 Cent jest jednym z idoli tzw. gangsta rapu, czyli odmiany opowiadającej o losie czarnych gangsterów w Ameryce i tym samym popularyzującego wizerunek wyrzutka z dużym błyszczącym pistoletem. Idol gangsta rapu, rzecz jasna, nie może być grzecznym chłopcem. Nie był nim zastrzelony sporo już lat temu, obrosły czarną legendą Tupac.
Aniołkiem nie jest też 50 Cent. Matkę stracił, gdy miał osiem lat. Zginęła podczas transakcji sprzedaży narkotyków. Mimo to 50 Cent poszedł w jej ślady, pod dźwięczną ksywką „Boo, Boo” organizując dzielnicowy gang dilerów. Taka biografia jest wprost wymarzona dla filmu i film się o nią upomniał. Dziwi jedynie to, że za realizację opowieści, która tytuł wzięła od jednego z najsłynniejszych albumów 50 Centa - „Get Rich or Die Tryin’” - zabrał się nie któryś z czarnoskórych reżyserów, lecz... Irlandczyk, Jim Sheridan (m.in. „Moja lewa stopa”). W zapisanych na płycie z filmem dodatkach tajemnica się wyjaśnia. 50 Centa z Sheridanem spiknął sam Bono, lider U2. Reżyser tłumaczy też, że los zbuntowanych Afro-Amerykanów przypomina mu sytuację Irlandczyków na Wyspach Brytyjskich. I tak powstała opowieść, która z kolei doczekała się ostrej krytyki ze strony... najsławniejszego czarnoskórego reżysera w Stanach - Spike’a Lee. „Młodzi bracia biorą sobie do serca to, co 50 Cent przekazuje poprzez film - mówi Lee. - Uważam to za przestępstwo.
<!** reklama right>Młodzież nabiera przekonania, że można iść do celu po trupach. I pieprzyć to, kogo trzeba będzie zastrzelić. Dla mnie to chore”. Rzeczywiście, mocno podkolorowanej biografii 50 Centa z nim samym w roli głównej nie można uznać za artystyczny sukces Sheridana. Powstała bardzo schematyczna historia czarnego chłopca, którego los zepchnął na gangsterską ścieżkę i który następnie z narażeniem życia usiłuje się wyrwać z kręgu zła. Czyni to, stawiając na hip-hop zamiast handlu dragami.
Tylko że wolność przynosi mu sukces płyt, na których śpiewa o bohaterach zajmujących się dilerką i walczących na śmierć i życie z policją. Trudno się dziwić, że Spike Lee uznał tę postawę za społecznie szkodliwą hipokryzję.
„Get Rich or Die Tryin’”, reż. Jim Sheridan