W związku z gwałtownych protestami w Kazachstanie, które wybuchły z początkiem stycznia, głos zabrała Komisja Europejska, która zaapelowała o powstrzymanie przemocy.
- Wzywamy wszystkich zainteresowanych do odpowiedzialnego i powściągliwego działania oraz powstrzymania się od działań, które mogą prowadzić do dalszej eskalacji przemocy – przekazała podczas konferencji prasowej rzeczniczka Komisji Europejskiej ds. zagranicznych Nabila Massrali.
Rzeczniczka podkreśliła, że Unia Europejska stale monitoruje sytuację w Kazachstanie.
- Uznając prawo do pokojowych demonstracji, Unia Europejska oczekuje, że ich uczestnicy nie będą stosowali przemocy i nie będą do niej podżegać. Unia Europejska wzywa również władze do poszanowania podstawowego prawa do pokojowego protestu i proporcjonalności w użyciu siły w obronie uzasadnionych interesów bezpieczeństwa oraz do przestrzegania – zaznaczyła.
Massrali stwierdziła także, że Kazachstan jest „ważnym partnerem Unii Europejskiej”. - Liczymy na to, że Kazachstan dotrzyma swoich zobowiązań, w tym wolności prasy i dostępu do informacji online i offline. Unia Europejska zachęca do pokojowego rozwiązania sytuacji poprzez otwarty dialog ze wszystkimi zainteresowanymi stronami i poszanowanie podstawowych praw obywateli - dodała.
Reakcja Białego Domu
W środę Departament Stanu USA wydał oświadczenie, w którym potępił akty przemocy i niszczenie mienia w Kazachstanie oraz zaapelował zarówno do demonstrantów jak i władz o powściągliwość.
W opublikowanym komunikacie, w którym określono Kazachstan jako "cennego partnera", wezwano wszystkich Kazachów do "respektowania i obrony organów konstytucyjnych i praw człowieka". Oprócz tego podkreślono znaczenie wolności mediów i przywrócenia łączności internetowej.
Oprócz tego rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki kategorycznie zaprzeczyła plotkom mówiącym o to, że za protestami w Kazachstanie stoją Stany Zjednoczone. Psaki określiła te twierdzenia jako „część standardowej rosyjskiej dezinformacji, często spotykanej w ostatnich latach”.
Demonstracje w Kazachstanie
Od kilku dni w Kazachstanie trwają protesty przeciwko podwyżkom cen używanego jako paliwo gazu skroplonego. W środę akcje protestacyjne przerodziły się w zamieszki, a do postulatów ekonomicznych dodano postulaty polityczne - odejście z polityki poprzedniego prezydenta, 81-letniego Nursułtana Nazarbajewa, który mimo odejścia z urzędu w 2019 roku nadal posiada znaczne wpływy.
W środę prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew wezwał na pomoc oddziały sojusznicze z krajów Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, w tym z Rosji, Białorusi i Armenii. Do organizacji należą jeszcze Kirgistan i Tadżykistan.
Sojusznicy odpowiedzieli błyskawicznie. Premier Armenii Nikol Paszynian, który obecnie przewodzi OUBZ, poinformował, że przychyli się do prośby Tokajewa i do Kazachstanu wysłane zostaną "siły pokojowe" Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, by ustabilizować sytuację w tym kraju.
