Przez trzy ostatnie miesiące zniszczono w Bydgoszczy 14 autobusowych i tramwajowych wiat. Cztery z nich wandale zaatakowali w miniony poniedziałek.
<!** Image 2 align=right alt="Image 93517" sub="Wybite szyby wiat, zamalowane sprayem lub zaklejone wlepkami znaki drogowe utrudniają życie pasażerom komunikacji miejskiej i kierowcom. Policyjne statystyki wskazują, że złapanie wandala do łatwych nie należy
/ Fot. Dariusz Bloch">Pani Halina, 75-letnia emerytka z Błonia, wraz z wnuczką oczekiwała wczoraj na autobus linii 79 na przystanku przy Wojska Polskiego. Na siedziskach i chodniku wokół wiaty leżało mnóstwo szkła - efekt nocnej „pracy” wandali. - Moim zdaniem ludzie niszczący takie miejsca to niebezpieczni przestępcy. Działają na krzywdę nas wszystkich i nie szanują czegoś, co do nich nie należy - uważa starsza pani. - Ponadto, wdepnięcie w rozbite szkło może się źle skończyć dla dziecka lub osoby starszej, a wiadomo, że służby porządkowe nie zawsze zdążą posprzątać wszystko w pięć minut - dodaje.
Tego samego zdania jest rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy Bogumił Grenz. - Wyczyny wandali najbardziej szkodzą podróżującym komunikacją, którzy napotykają na pozostałości szyb, zniszczone rozkłady jazdy, wyrwane krzesełka - mówi rzecznik. - Dla nas zaś to spore koszty. Szyba, zależnie od wielkości, kosztuje około 300 złotych - informuje.
<!** reklama>Tylko od czerwca w mieście zdemolowano 14 wiat. Rekord pobito 18 sierpnia, gdy zniszczono aż cztery przystanki. Najczęściej sprawcami szkód są pijani młodzi ludzie, wracający z imprez. - Trzy lub cztery razy w tygodniu zbieramy śmieci na przystankach, które zamiast w koszu znajdują się na chodniku, bo pojemnik przewrócono. Zamiatamy pozostałości z tego, co kiedyś było szybą - stwierdza Stanisław Płoszaj, dyrektor do spraw technicznych przedsiębiorstwa Corimp.
Spółka odpowiada za sprzątanie części bydgoskich przystanków. Niestety, na skutek wyczynów wandali trzeba je nie tylko czyścić, ale i chronić. - Najczęściej niszczone są te na ulicach: Wojska Polskiego, Grunwaldzkiej i Nakielskiej oraz w ścisłym centrum: przy placu Kościeleckich, Focha, Jagiellońskiej, na Starym Mieście - informuje Krzysztof Gackowski, dyrektor regionalny Agencji Ochrony „Juwentus”, która pilnuje kilkuset przystanków.
Celem niszczycieli nierzadko padają także znaki drogowe. Fantazję niektórzy sprawcy mają ogromną. Nie tylko zapełniają je różnego rodzaju wlepkami, ale zamalowują, przekręcają, co może być przyczyną poważnych wypadków. Złapanie pseudografficiarza czy wandala na gorącym uczynku nie jest jednak łatwe, bo chuligański wybryk trwa zazwyczaj chwilę, a po nim sprawca natychmiast znika z miejsca. Dlatego drogowcy i policja proszą bydgoszczan, by telefonicznie informować ich o tego typu wydarzeniach.