Jeszcze 20 lat temu rozpoznawano w Polsce około 10 tysięcy chorób zawodowych rocznie, związanych głównie z ciężkim przemysłem, najwięcej z utratą słuchu. Dziś diagnozuje się o dwie trzecie mniej.
<!** Image 2 align=none alt="Image 156746" sub="Jak mówi dr Teresa Łoś-Spychalska, zdiagnozowanie choroby zawodowej dla wielu osób może oznaczać koniec ich kariery / Fot. Dariusz Bloch">Dominują nauczyciele cierpiący na schorzenia narządu głosu. Obecnie rozpoznaje się w Polsce około 3 tysięcy chorób zawodowych. W porównaniu z okresem lat 70. i 80. ich liczba znacznie spadła, co przypisuje się przede wszystkim likwidacji wielu potężnych zakładów przemysłowych, ale też wyższemu obecnie poziomowi bezpieczeństwa i higieny pracy.
<!** reklama>Definicja zawarta w przepisach mówi, że są to choroby spowodowane działaniem czynników występujących w środowisku pracy lub że są związane ze sposobem wykonywania tej pracy. Mogą powstawać wtedy, gdy jesteśmy zmuszeni przez wiele godzin do przebywania w niewygodnej pozycji, kiedy systematycznie wykonujemy forsowne czynności lub gdy regularnie przebywamy w otoczeniu zawierającym czynniki szkodliwe dla zdrowia. Może być to hałas, nieodpowiednie oświetlenie, zapylenie, promieniowanie, związki chemiczne czy zwiększone obciążenie psychiczne i fizyczne.
Kiedy się zgłaszać?
Obowiązujący od 3 lipca br. nowy wykaz obejmuje dwadzieścia sześć rodzajów schorzeń, określając jednocześnie, w jakim okresie od zakończenia pracy w trudnych warunkach powinniśmy złożyć dokumentację medyczną, by mieć szansę na rozpoznanie choroby zawodowej. Na zgłoszenie ostrej reakcji alergicznej mamy dla przykładu tylko 1 dzień, urazu ciśnieniowego - 3 dni, w przypadku chorób układu ruchu - rok, jeśli zaś chodzi o ubytek słuchu i problemy z narządem głosu - 2 lata. Pylice płuc można zgłaszać bez terminu, natomiast nowotwory złośliwe rozpatrywane są za każdym razem indywidualnie.
Pracują głosem
Do końca lat 90. ubiegłego wieku najczęściej rozpoznawaną chorobą zawodową w Polsce było uszkodzenie słuchu spowodowane hałasem. Cierpieli na to przede wszystkim pracownicy dużych zakładów produkcyjnych - tokarze, frezerzy, ślusarze. Dziś miejsce to zajmują przewlekłe choroby narządu głosu wywołane - jak określa to ustawodawca - nadmiernym wysiłkiem głosowym trwającym co najmniej 15 lat.
- Dotyczy to wszystkich tak zwanych profesjonalnych użytkowników głosu, przede wszystkim nauczycieli, ale też psychoterapeutów, logopedów, dziennikarzy, rzadko prawników. Śpiewacy i aktorzy pojawiają się w tej grupie rzadko, ponieważ ludzie ze szkolonym głosem, najczęściej wiedzą, jak go bezpiecznie używać - mówi dr n. med. Teresa Łoś-Spychalska, kierowniczka Specjalistycznej Poradni Ochrony Zdrowia Pracujących Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Bydgoszczy.
Trudno uwierzyć, ale swoją chorobę zawodową mają też przedstawiciele profesji kojarzonej raczej ze zdrowym stylem życia. Mowa o leśnikach... i boreliozie przenoszonej przez kleszcze.
- Boreliozę można, oczywiście, skutecznie przeleczyć, ale zdarza się i tak, że dysfunkcje układu ruchowego czy nerwowego mogą nam towarzyszyć przez całe życie - dodaje dr Łoś-Spychalska.
Choroby zakaźne i pasożytnicze, w tym borelioza, zajmują w statystykach czołowe miejsce tuż obok schorzeń narządu głosu. W tej grupie licznie reprezentowani są także pracownicy służby zdrowia: lekarze, pielęgniarki, laboranci, salowe. Choroba charakterystyczna dla tego środowiska to wirusowe zapalenie wątroby typu B lub C. Z kolei piekarze i rolnicy, jak pokazują statystyki, narażeni są na astmę oskrzelową, która również ujęta jest w wykazie chorób zawodowych. Wszystko przez wdychany przez nich pył mączny, zawierający mnóstwo alergenów.
Uzyskanie renty z powodu choroby zawodowej, co nie jest zresztą zadaniem łatwym, często nie rozwiązuje problemu, zwłaszcza gdy dotyczy to osoby młodej dopiero rozpoczynającej karierę zawodową. Można oczywiście zdecydować się na zmianę zawodu i przekwalifikowanie, ale można też próbować dotrwać do emerytury, ukrywając dolegliwości i zwlekając ze zgłoszeniem roszczenia. Jak się okazuje, robi tak wielu nauczycieli i przedstawiciele środowiska medycznego.
Koniec kariery
- Zgłoszenie choroby niesie z sobą ryzyko utraty pracy, bo zgodnie z rozporządzeniem, nie można kontynuować pracy w warunkach, które spowodowały chorobę. Często stykamy się z życiowymi dramatami, kiedy na przykład u młodego, zdolnego nauczyciela diagnozujemy guzki głosowe niepoddające się leczeniu. To oznacza dla tego człowieka koniec kariery zawodowej - mówi dr Łoś-Spychalska.