- 6 listopada Bydgoska Spółdzielnia Mieszkaniowa zapowiada dezynsekcję w pomieszczeniach wspólnych, a do 3 listopada mamy zgłosić, czy przy okazji ktoś chce przeprowadzić dezynsekcję w swoim mieszkaniu. To ma kosztować około 50 zł – informują mieszkańcy bloku nr 4 przy ul. Waryńskiego w Bydgoszczy.
O ich sprawie pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Mieszkańcy żalili się, że karaluchy namnażają się w szybkim tempie i zaczynają mocno dokuczać. - Zabijam kilka dziennie. To dla mnie wielki problem, bo bardzo się ich brzydzę – narzekała Czytelniczka.
- U mnie pojawiły się nawet w wyświetlaczu nowego piekarnika. Strach z niego korzystać; boję się, że insekty trafią do ciasta – mówi inna mieszkanka.
W tym budynku karaluchy pokazują się od kilkudziesięciu lat. Ostatnio w 2020 r.
- Znamy przypadki przemieszczania się insektów pomiędzy sąsiednimi budynkami w okresie letnim – wyjaśniał Wojciech Michalak, zastępca prezesa zarządu Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej ds. techniczno-eksploatacyjnych.
Mieszkańcy sąsiednich budynków potwierdzają, że u nich też są karaluchy.
- Miesiąc temu kupiłam mieszkanie przy ul. Waryńskiego w budynku nr 2 i też odkryliśmy niechcianych gości. Trudno, nie z takimi rzeczami ludzkość musiała walczyć. Mieszkanie zostało wysprzątane, odmalowane, ale karaluchy się nie wyniosły – opowiada pani Karolina.
Zgłosiła sprawę do Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Poinformowali mnie, że będą przeprowadzać dezynsekcję części wspólnych w listopadzie. Zamówiłam więc dezynsekcję mieszkania. Pan zapewnił że będzie spokój przez co najmniej rok. To się okaże, w każdym razie zastanawia mnie to, że Spółdzielnia przeprowadza dezynsekcję części wspólnych raz na dwa miesiące (dosyć często), a karaluchy nadal są. Może dezynsekcja jest prowadzona przestarzałymi metodami? - zastanawia się pani Karolina.
Spółdzielnia podejrzewa, że ponowne pojawienie się insektów w budynku może wynikać z braku możliwości dotarcia do wszystkich miejsc, gdzie mogą znajdować się insekty.
Do sprawy wrócimy.
