Jak informuje Kancelaria pismo datowane na 12 kwietnia 2019 r. zawierające kolejną prośbę o ułaskawienie Marka Falenty wpłynęło do niej 6 maja 2019 r.
Natomiast 24 maja 2019 r. prośba o zastosowanie prawa łaski wobec Falenty została przekazana, tak jak poprzednie prośby w jego sprawie, Prokuratorowi Generalnemu w celu nadania jej stosownego biegu w trybie art. 561 k.p.k. (czyli nadano jej tzw. tryb zwykły, w którym w pierwszej kolejności prośbę o akt łaski oceniają sądy orzekające i wydają swoje opinie w kwestii ułaskawienia).
Kancelaria Prezydenta tłumaczy, że zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, sądy mogą każdą prośbę pozostawić bez dalszego biegu jeżeli uznają, że brak jest podstaw do wydania opinii pozytywnej. Jeżeli jednak chociażby jeden z sądów (I lub II instancji) wyda pozytywną opinię, wówczas przesyła ją wraz z aktami sądowymi Prokuratorowi Generalnemu, który następnie - po sporządzeniu własnego wniosku - całą dokumentację przekazuje prezydentowi w celu podjęcia decyzji.
Jednocześnie 21 maja 2019 r. zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha – wystosował, równolegle z prośbami Falenty o ułaskawienie „pismo do Bogdana Święczkowskiego – I Zastępcy Prokuratora Generalnego, Prokuratora Krajowego zawierające prośbę o dokonanie oceny prawno-karnej pisma Marka Falenty”.
W praktyce Prokuratura Krajowa będzie musiała ocenić, czy list Marka Falenty, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, napisany do prezydenta Andrzeja Dudy nie nosi znamion przestępstwa – czy nie jest próbą szantażu.
**
**
Na to mógłby wskazywać ton w jakim były biznesmen pisze do głowy państwa. Mianowicie Marek Falenta skazany na 2,5 roku więzienia za zlecenie podsłuchów w warszawskich restauracjach domaga się ułaskawienia, w przeciwnym razie grozi ujawnieniem swoich mocodawców. Na podjęcie decyzji dał prezydentowi miesiąc.
„Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności” - czytamy w liście Marka Falenty do prezydenta Andrzeja Dudy opublikowanym przez „Rzeczpospolitą”.
Falenta jest prawomocnie skazany na 2,5 roku za zlecenie podsłuchów w warszawskich restauracjach. 1 lutego miał trafić za kratki, ale zniknął. W kwietniu został zatrzymany w Hiszpanii. Do prezydenta napisał z więzienia w Walencji.
Afera podsłuchowa wybuchła w 2014 r., gdy tygodnik ,,Wprost” opublikował stenogramy z nielegalnych posłuchów polityków ówczesnego rządu i ludzi biznesu. Nagrań dokonywano w warszawskich restauracjach od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. Dwóch biznesmenów, w tym Marek Falenta oraz dwaj pracownicy restauracji usłyszeli zarzuty dotyczące współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom. Ujawnienie nagrań spowodowało w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.
Akt oskarżenia skierowała we wrześniu 2015 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Prokuratura wskazywała, że motywy działania skazanych miały „charakter biznesowo-finansowy”.
Zdaniem mediów nagrane w restauracjach materiały mogły być zemstą Falenty za śledztwo w sprawie jego firmy Składy Węgla oraz próbą zdobycia ważnych dla działalności gospodarczej informacji.
