Spółka Wodna „Kapuściska” pozwała do sądu bydgoskie wodociągi o zapłatę zaległego 1,5 mln zł. Jeżeli wodociągi nadal nie będą płacić - spółce grozi plajta, a nam - być może - podwyżka cen za ścieki.
Spółka Wodna „Kapuściska” to firma z 50-procentowym udziałem gminy Bydgoszcz. Trafiają do niej ścieki przemysłowe z drugiego co do wielkości udziałowca - Zachemu - i komunalne z miasta. Za oczyszczanie metra sześciennego ścieków trzeba płacić. W 2011 roku stawka dla Miejskich Wodociągów i Kanalizacji - także spółki miejskiej - wynosiła 1,13 zł za metr. W czerwcu tego roku wodociągi przestały płacić oczyszczalni. Zaległość wynosi już 1,5 miliona złotych.<!** reklama>
- Potwierdzam ten fakt - mówi Marek Jankowiak, rzecznik wodociągów.
Mirosław Orłowski, prezes Spółki Wodnej „Kapuściska”, mówi: - Oddaliśmy sprawę do sądu. Już dziś nikt nie oczyszcza ścieków tak tanio jak my.
- Chcieliśmy negocjować stawki, wysyłaliśmy do oczyszczalni wnioski o podjęcie negocjacji i nic z tego nie wynika - mówi Marek Jankowiak.
Jak się dowiedzieliśmy, przyszłoroczna taryfa ma wynosić 1,30 zł za oczyszczenie metra ścieków. - Wodociągi chcą zbić cenę do 44 gorszy - mówi Mirosław Orłowski. - To spowoduje stratę wysokości 10 milionów złotych. Tego oczyszczalnia „Kapuściska” nie wytrzyma i spółka upadnie.
Jak twierdzi prezes „Kapuścisk”, gra wodociągów obliczona jest na jedno. - Jeżeli nie będą nam płacić stawek takich, jak chcemy, cena ścieków w mieście nie wzrośnie - mówi. Marek Jankowiak zaprzecza tej teorii.
- Znam sytuację w obu spółkach, ale trzeba pamiętać, że to podmioty funkcjonujące w sferze relacji gospodarczych - mówi Rafał Bruski, prezydent miasta. - Mogę to oceniać, jestem informowany, ale nigdy nie będę nakazywał żadnemu z prezesów podjęcia określonych działań. Byłoby to, po pierwsze, niezgodne z prawem, a po drugie, nic innego jak ręczne sterowanie, naruszające zasady funkcjonowanie podmiotów gospodarczych. Prezesów spółek miejskich oceniam przez pryzmat wyników. Jeśli stwierdzę działanie na szkodę spółki czy miasta, nie będę wahał się podjąć niezbędnego kroku, czyli odwołania. Każdy z członków zarządów ponosi pełną finansową odpowiedzialność całym majątkiem spółki za podejmowane decyzje. To olbrzymie ryzyko i odpowiedzialność, ale jednocześnie gwarancja działania mechanizmu rynkowego. Zobowiązałem podległe mi służby do pisemnej oceny działań obu firm w tej sprawie. Czekam na ten dokument.
Tymczasem wciąż nie wiadomo, jakie będą losy 29 milionów złotych kary, nałożonej na spółkę „Kapuściska” przez marszałka województwa. To efekt unieważnienia w listopadzie ubiegłego roku pozwolenia wodno-prawnego, wydanego spółce 29 grudnia 2005 r. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy.
