Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamień bez napisu „Love”

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Prezydent Rafał Bruski i kamień, który wrzucili mu do domu kibole
Prezydent Rafał Bruski i kamień, który wrzucili mu do domu kibole Tomasz Czachorowski
Publiczna szczerość nie zawsze sprawdza się przy kreowaniu pozytywnego wizerunku.

Janusz Palikot słynął z niezwykłych rekwizytów, jakimi posługiwał się podczas publicznych wystąpień. Niestety ani prezerwatywa, ani świński ryj trwałego sukcesu w polityce mu nie zapewniły. Prezydent Bruski z kolei na środowe spotkanie z dziennikarzami przytargał spory (patrz: obok) kamień - ponoć jeden z czterech, jakie w grudniu wpadły przez rozbitą szybę do jego domu, konkretnie do pokoju, w którym śpi córka. Choć kamień nie był podpisany, prezydent uważa, że to prezent od kiboli Zawiszy.

A sądzi tak także dlatego, że w Wigilię kamieniem został też obdarowany Wiktor Jakubowski, były przedstawiciel miasta w spółce piłkarskiej, zarządzanej przez Radosława Osucha. - Pistoletu nie kupię, strażnika pod domem nie postawię. Policja przesłuchała tylko moja córkę, ze mną nikt nie rozmawiał... - użalił się nad sobą Rafał Bruski.

Na internetowej stronie „Expressu” artykuł z opisem niedoli rodziny Bruskich i powyższym zdjęciem cieszył się dużym zainteresowaniem i wywołał różne w swej wymowie komentarze. Ja, cóż, prywatnie współczuję panu Bruskiemu i jego domownikom. Nie wiem jednak, czy jako prezydent miasta zdecydowałbym się na taką manifestację bezradności. Jak mam teraz wierzyć, że Bydgoszcz jest bezpieczna, skoro pierwszy jej obywatel czuje się osaczony i publicznie mówi, że nie wie, co ma zrobić?

Z Komendy Głównej policji albo z jeszcze wyższego szczebelka - Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - wyszło polecenie, by zauważyć dzielnicowych i z czułością pochylić się nad ich pracą. Czuję nosem ten wysoki szczebel, bo w ciągu kilku dni publikacje o dzielnych dzielnicowych pojawiły się w prasie, radiu i telewizji, w regionalnych i ogólnopolskich mediach. Domyślam się, że kurs na dzielnicowego ma związek z rządowym programem „Dzielnicowy bliżej nas”. Z jednej strony ma on zachęcać policjantów do pozostawania na tym stanowisku, z drugiej strony uświadomić Polakom, jak najwyższa władza troszczy się teraz o bezpieczeństwo każdego z nas. Do pełnego profesjonalizmu takiej formy propagandy zabrakło pogadanek uświadamiających dzielnicowych, jak odpowiadać na pytania wścibskich dziennikarzy.

Reporter „Expressu Bydgoskiego” wysłuchał zwierzeń sympatycznej dzielnicowej z Miedzynia. Przekazała smaczną historyjkę o bezdomnych z jej rewiru. Otóż komuna znalazła siedzibę w rozgrzebanej i niedokończonej rezydencji właściciela upadłej spółki Składy Węgla. Biznesmen korzysta obecnie z gościny w zakładzie karnym, zaś w jego niedoszłym gniazdku panoszy się gromada łazików.

Dzielnicowa jest dumna z siebie, że sama odkryła królestwo bezdomnych. Weszła też z nimi w niezłą komitywę, skoro wie, że pieniądze na drinki zdobywają, podprowadzając koszki w pobliskim markecie, z czego wyciągają blisko stówkę dziennie. Wie też, że salę bankietową mają nie w samej rezydencji, lecz w pobliskim lasku.
- W lesie dzielnicowa interweniować już nie może, więc jest zawsze przez „mieszkańców” mile witana - optymistycznie podsumowuje wspomnienia policjantki nasz dziennikarz. Sielanka maleńka taka... Nie wiem tylko, czy tak samo odbierają tę opowieść mieszkańcy Miedzynia. Ci, którzy nie znaleźli się pod opiekuńczym skrzydłem dzielnicowego anioła stróża, mogli poczuć zazdrość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!