Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już szusuje po innym stoku

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Kiedy umawialiśmy się rok temu na spotkanie, powiedział, że mimo... hulaszczego trybu życia, jaki prowadzi, zrobi to z przyjemnością.

Kiedy umawialiśmy się rok temu na spotkanie, powiedział, że mimo... hulaszczego trybu życia, jaki prowadzi, zrobi to z przyjemnością.

<!** Image 2 align=right alt="Image 150210" sub="Stefana Kulmatyckiego nie sposób było nie zauważyć na myślęcińskim stoku / Fot. Tadeusz Pawłowski">Stefan Kulmatycki odebrał wtedy prestiżową odznakę Zasłużony dla Polskiego Związku Narciarskiego. Odwiedziliśmy znanego wszystkim miłośnikom białego szaleństwa w Bydgoszczy instruktora także po to, by przypomnieć, że nosił nazwisko, które w dziejach miasta zapisało się wyjątkowo. Jego ojciec, Włodzimierz Kulmatycki, to wybitny przedwojenny ichtiolog, twórca pierwszej w kraju naukowej pracowni rybackiej. Jego prace dotyczyły wpływu zanieczyszczeń Bydgoszczy na faunę i florę Brdy. Gorący patriota został w pierwszych tygodniach II wojny światowej wywieziony do koszar przy Gdańskiej i zaginął. Syn przypuszczał, że jego nieropoznane szczątki leżą na cmentarzu na Wzgórzu Wolności.

Na deskach do Rynkowa

- Mój ojciec jeździł na nartach od 1908 roku, brat mamy był instruktorem narciarskim. Mieszkaliśmy przy Ossolińskich, rodzice stamtąd na deskach potrafili dotrzeć do Rynkowa - opowiadał „Expressowi” Stefan Kulmatycki. Wspólnie próbowaliśmy policzyć, ilu ludzi może mu już zawdzięczać umiejętności narciarskie - wyszły nam tysiące. Nie tylko bydgoszczan, bo szkolił i w Szczyrku, i na alpejskich trasach. Ale to z myślęcińskimi górkami związał się najbardziej, bo je wręcz budował. Współpracownicy z Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku napisali kiedyś, że „to człowiek, który dosłownie i w przenośni góry przenosi”.

<!** reklama>Trzeba podwyższać!

- W Myślęcinku był tylko jeden, prymitywny wyciąg - wspominał. - Byłem absolutnym entuzjastą podwyższenia stoku. Pracowałem w kombinacie budowlanym i próbowałem namawiać, by ziemię z miejskich budów przywozić właśnie tutaj. Szczęśliwie ten teren nie miał jeszcze statusu parku krajobrazowego, więc można go było dowolnie profilować. Chciałem przekonać kolejnych szefów LPKiW, że na nartach można zarobić, że spółkę z o.o. da się odczytać jako firmę z ogromnymi obrotami - na nartach. Tak jak na całym świecie, gdzie turystyka przynosi ogromne profity.

Kiedy się spotkaliśmy, okazało się, że owo „hulaszcze życie” to bardzo gorzka ironia. Stefan Kulamtycki odbierał skromną emeryturę („do tysiąca zlotych brakuje kilku butelek”). Przebywający od 15 lat na emeryturze instruktor zarabiał więc co roku na własne wakacje zimowe. - A od maja do września mieszkamy z żoną w przyczepie, w urokliwym miejscu na Pałukach. Łowię i wypuszczam ryby, jeżdzę na rowerze, żona chodzi na grzyby. Czy jest pani sobie w stanie wyobrazić, że ona potrafi być na tych grzybach 12 godzin?! - zanosił się od śmiechu...

Warto wiedzieć

Stefan Kulmatycki zmarł na raka płuc. Jego pogrzeb odbył się wczoraj w Bydgoszczy. Grupa przyjaciół zaproponowała, by myślęciński stok nazwać jego imieniem. „Express” gorąca popiera tę ideę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!