Porozumienie między Bydgoszczą a Toruniem dotyczące dostarczania toruńskich śmieci do bydgoskiej spalarni ProNatury działało w ten sposób, że Toruń, a właściwie tamtejsze Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, nie płaciło za transport odpadów do Bydgoszczy. W listopadzie 2022 roku Urząd Miasta Bydgoszczy uznał, że porozumienie trzeba zmienić. Kłopot pojawił się w lipcu minionego roku, kiedy bydgoski Urząd Miasta dostał opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej. RIO stwierdziła, że rozliczenie kosztów nie może odbywać się między spółkami - toruńskim Miejskim Przedsiębiorstwem Oczyszczania a bydgoską ProNaturą.
Opinia RIO i niezależnej kancelarii
Rozliczenie kosztów musi odbywać się między gminami w ramach dotacji celowej, ponieważ gospodarka odpadami to zadanie własne samorządów. Z opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej i opinii zleconej przez Bydgoszcz niezależnej kancelarii prawnej wynikało, że w tzw. "cenie na bramie" za tonę odpadów z Torunia nie można uwzględniać kosztów transportu śmieci z tego miasta oraz utrzymania tamtejszej stacji przeładunkowej.
Wygląda na to, że spór zniknął
- Od początku celem miasta Bydgoszczy były dwie kwestie - zabezpieczenie działania zgodnego z prawem; uważaliśmy że w porozumieniu z 2009 roku było szereg elementów niezgodnych z przepisami prawa. Dlatego uważaliśmy, że trzeba zawrzeć nowe porozumienie, ale także musiał być zabezpieczony interes mieszkańców Bydgoszczy tak, żeby każdy za przygotowanie odpadów do transportu i transport płacił za siebie. Uważaliśmy, że będzie można osiągnąć takie porozumienie, iż za pewien czas będzie można powiedzieć, że Bydgoszcz i Toruń mają najlepszą sytuację w gospodarce odpadami w Polsce - stwierdził podczas środowej (22.03) konferencji prasowej Michał Sztybel, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Treść porozumienia między miastami jest w "zasadniczej części" uzgodniona. - Obecnie trwają jeszcze wymiany korespondencji w zakresie redakcyjnym - stwierdził Sztybel.
Porozumienie nie jest podpisane, bo muszą się na jego zawarcie zgodzić radni obu miast. Bydgoska zgoda pojawi się na sesji w najbliższą środę.
Zobacz wideo: Proces Składów Węgla.pl w Bydgoszczy

Prezydent Torunia Michał Zaleski zaprotestował po wypowiedzeniu umowy. Spór władz obu miast trafił do Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego. Ta zaleciła negocjacje, które zakończyły się przyjęciem projektu nowego porozumienia.
W efekcie porozumienia z prawie 19 mln zł do nieco ponad 26 mln zł wzrosną koszty dostawy toruńskich śmieci do bydgoskiej spalarni. W tej różnicy kryją się koszty transportu, które w swoich wydatkach musi teraz uwzględnić Toruń.
To oznacza dla mieszkańców Torunia, że wzrosną opłaty za śmieci.
- Zakładamy, że wyniesie około 6 zł na osobę miesięcznie - mówi prezydent Torunia Michał Zaleski. Mimo wzrostu kosztów, prezydent Zaleski jest zadowolony z nowego "śmieciowego" porozumienia z Bydgoszczą. Jego brak oznaczałby narzucenie komercyjnych stawek przez spalarnię i znacznie wyższe opłaty.
Opinia RIO nie jest podstawą zawieszenia porozumienia
Co ciekawe, władze Bydgoszczy powołują się na opinie RIO, ale izba w piśmie to prezydenta Torunia stwierdza wprost: "Wobec powyższego wyjaśnienia Izby, zawarte w piśmie z dnia 20 lipca 2022 r., nie mogą stanowić podstawy do zawieszenia wykonywania porozumienia międzygminnego z 2009 roku."
Toruń korzystał ze spalarni w Bydgoszczy na podstawie porozumienia, które przewiduje nie krótszy niż 6 lat okres wypowiedzenia jego treści.
Po wyrokach będą zmiany
Michał Sztybel podkreśla, że po 29 marca, po przegłosowaniu uchwały przez radnych, Bydgoszcz może podpisać porozumienie. Dodaje jednak, że w porozumieniu zawarto istotny zapis - Toruń odwołał się do Sądu Najwyższego.
- W przypadku tego orzeczenia czy orzeczeń innych sądów właściwych do rozstrzygnięcia sprawy związanych z poprzednim porozumieniem, to w ciągu trzech miesięcy dostosujemy to porozumienie, które właśnie wynegocjowaliśmy, do orzeczenia sądów - mówi zastępca prezydenta Bydgoszczy. - To był zapis na wniosek miasta Torunia. My zadeklarowaliśmy, że je uszanujemy.
Sztybel stwierdził wprost, że nie odpowie na pytania, co się stanie, jeżeli do końca marca porozumienie nie zostanie podpisane.