Zawisza po 17 kolejkach zajmuje 4. miejsce ze stratą 3 punktów do miejsca premiowanego awansem do ekstraklasy. Czyli jest w grze.
<!** Image 3 align=none alt="Image 200305" sub="Jurij Szatałow nie jest w stanie usiedzieć spokojnie na ławce i „gra” z zespołem.">
Zawiszanie są w trakcie roztrenowania, które potrwa do najbliższej środy. Zajęcia wznowią zaraz po Nowym Roku. Teraz jest czas na podsumowanie rundy jesiennej. Z trenerem Jurijem Szatałowem „Express” spotkał się po środowym południowym treningu. Oto przemyślenia i refleksje szkoleniowca...<!** reklama>
O tyłach zespołu
Nie lubię oceniać poszczególnych zawodników na otwartym forum. Robimy to na bieżąco i zrobimy po rundzie jesiennej, ale to jest wewnętrzna sprawa, tzw. szatnia. Nie chcę wystawiać indywidualnych ocen w gazecie, bo niektórzy różnie to odbierają. W naszej rozmowie mogę ocenić zespół formacjami. Naszym problemem w defensywie była niestabilność. Albo kartka, albo kontuzja, albo brak skrajnych obrońców. Chociaż dużo bramek nie straciliśmy, najmniej w lidze (12, wespół z GKS Tychy - przyp. Fa), to jednak w nowoczesnej piłce liczy się początek akcji ofensywnej inicjowany przez bocznych obrońców. Nie mogliśmy ich rozwijać i to był nasz minus.
O rywalizacji między słupkami
Najpierw bronił Witan, potem Kaczmarek. Zaczął Andrzej, bo Wojtek przed pierwszym meczem złapał kontuzję. Wskoczył do składu w meczu z Wartą, po powrocie z Łodzi, bo akurat Witan nabawił się kontuzji. Nie planowałem tej roszady, bo do tego momentu Andrzej był w dobrej formie, bronił dobrze i nie miałem do niego większych zastrzeżeń. Zresztą do Wojtka później też nie, z małymi wyjątkami, a w niektórych meczach wybronił nam kluczowe strzały rywali. Umówiliśmy się, że bronią do trzech poważnych błędów i wtedy robimy korektę. Nie musiałem tego wprowadzać w życie, a Witan w końcówce rundy i tak był kontuzjowany.
O kreowaniu gry
Przed pierwszym meczem na Sandecji mieliśmy wszystko ułożone pod parę Hermes - Kamil Drygas plus Paweł Zawistowski. Niestety, Hermes przy zdobyciu golu zderzył się z rywalem, złapał kontuzje i długo nie mógł dojść do siebie. Na jakiś czas uciekła nam kreatywność, bo Hermes do takich należy. Musiałem trochę poprzestawiać drugą linię, ale cały czas chodziło to, żeby grać po ziemi, żeby nie tracić piłek w powietrzu. To przy kontrach, bo jednak z atakiem pozycyjnym mamy problem, jak większość zespołów.
O (nie)skuteczności
Jeśli chodzi o napastników, to tu będę bezwględny. Od nich wymaga się strzelania goli. Cały zespół pracuje na to i napastnicy mają tylko postawić kropkę nad „i”. Nie może być tak, że żaden z napastników przez osiem kolejek nie trafia do siatki. Do Tomka Chałasa i Pawła Abbotta muszę mieć pretensje. Rozmawiałem z nimi często, na przykład z Pawłem, skąd ta blokada? Tłumaczył, że po udanym początku to już będzie tak w każdym meczu. Przeszedł do nas z ekstraklasy i myślał, że wystarczy wyjść, pokazać się w polu karnym i będzie samo wpadało. A tu trzeba walczyć, przepchnąć się. Później chciał zmienić styl gry, ale... Nie lubię wracać do tej samej rzeki. Na razie jestem nastawiony negatywnie, chociaż nie powiem, że już go przekreśliłem, będziemy rozmawiać.
O kontuzjach
Trochę się ich uzbierało przez rundę, a nawet jeszcze przed jej rozpoczęciem. Dostałem właśnie raport od naszego masażysty. Prawie wszystkie, to kontuzje mechaniczne, wynikające z zaangażowania, z walki na boisku. Mieliśmy tylko jedną mięśniową, Wahana Geworgiana, który naciągnął dwójkę (mięsień dwugłowy - przyp. Fa). Zależy on od tego czy zawodnik jest przygotowany, rozgrzany, czy nie. Były też kontuzje na treningach, np. Daniela Mąki, ale tak się walczy o miejsce w składzie.
O rotowaniu składem
Wiem, że były też krytyczne uwagi do mojego rotowania zawodnikami, że praktycznie nie zagraliśmy drugiego kolejnego meczu takim samym składem. Ale jak wygrywaliśmy, to nikt na to nie zwracał uwagi, a przecież wtedy też nie graliśmy tymi samymi zawodnikami. Od samego początku mówię, że nie ma żelaznej jedenastki. W moich zespołach nigdy tak nie było. Grają ci, którzy najlepiej prezentują się na treningach w tygodniu przed meczem. Jesienią rotacje wymuszały też kontuzje i kartki.
O kryzysie i jego przyczynach
Ta nieudana seria zaczęła się od 1:1 u siebie z Dolcanem Ząbki, ale ja uważam, że faktyczny kryzys rozpoczął się mecz później w Łodzi. Nikomu nie ujmując, ale taki mecz jak z ŁKS, to powinniśmy wygrać bez żadnego „ale”, a zdobyliśmy tam tylko punkt. To było bardzo deprymujące i tak jakoś zaległo w psychice naszych zawodników, że nie mogliśmy wyjść na prostą. Wszystko jest w głowach piłkarzy. Jak głowa nie wymyśli i nie zarządzi, to noga nie zagra, nie uderzy. O sile zespołu decydują niekiedy jednostki, silne osobowości, być może nie ma takich u nas? Czy miałem w tym kryzysie wątpliwości? Jeśli tak, to tylko takie, dlaczego zespół nie realizował moich założeń. Myślenie o mojej rezygnacji miało tylko wstrząsnąć piłkarzami, coś zmienić w ich myśleniu.
O zmianach kadrowych
Tak jak już wcześniej mówiłem, zespół nie potrzebuje wielkiej rewolucji kadrowej, potrzeba tylko kilka zmian, uzupełnień. Na pewno chodzi o bok obrony. Mamy takiego zawodnika i nie wliczamy go do zapowiadanych transferów, bo on już z nami jest. To Jacek Popek. Wrócił już do treningów po ciężkiej kontuzji. Przed sezonem liczyliśmy bardzo na niego. Jak wróci do gry będzie nam na pewno łatwiej i lżej, zagramy pewniej z tyłu. Ale szukamy też zawodnika na prawą stronę obrony. Myślimy też o dwóch zawodnikach do przodu, napastniku i ofensywnym pomocniku, który byłby też młodzieżowcem.
O roztrenowaniu i zimie
Rundę zakończyliśmy w sobotę, ale nie kończymy jeszcze treningów. Jesteśmy w trakcie roztrenowania. Musimy powoli wyhamować. Ktoś mi kiedyś mądrze wytłumaczył, że z piłkarzami jest jak z silnikiem turbo. Nie można nagle stanąć, przestać się ruszać. Silnik eksploduje, a piłkarz będzie miał problemy z mięśniami. Ostatnie zajęcia mamy w środę, 28 listopada. Dopiero potem rozjedziemy się do domów. Zawodnicy dostaną indywidualne rozpiski i testery, ćwiczenia do wykonania co drugi dzień. Ale zanim się pożegnamy, wszyscy wejdą na wagę. To samo zrobimy po powrocie z wolnego. Zawodnicy muszą się pilnować, bo za każde pół kilograma nadwagi są kary finansowe. Nie będę mówił, ile mogą stracić, ale to są duże pieniądze.
O przygotowaniach i sparingach
Przygotowania do wiosny zaczniemy 4 stycznia. Nigdzie nie wyjeżdżamy, będziemy trenować na miejscu. Tu mamy wszystko, czego nam potrzeba, także boisko ze sztuczną murawą. Planujemy rozegranie kilkanaście sparingów. Musimy mieć możliwość przetestowania zawodników, których chcemy dołączyć do zespołu. Pierwszy mecz kontrolny już na koniec pierwszego tygodnia zajęć. Zaczniemy od jakiejś drugoligowej, albo trzecioligowej drużyny, ale większość naszych rywali będzie z ekstraklasy i I ligi. Już mamy zaklepane sparingi z Lechem Poznań i Zagłębiem Lubin. Z pozostałymi się dogadujemy i może to chwilę potrwać, bo inne zespoły są dopiero w trakcie planowania. Im będzie bliżej ligi zaczniemy ćwiczyć w sparingach nowe warianty gry.
O sztabie szkoleniowym
Mówi się, że mamy rozbudowany sztab szkoleniowy, ale proszę mi wierzyć, że w większości czołowych zespołów I ligi tak jest, w Cracovii, Arce, czy Miedzi. To jest normalne, gdy chce się prowadzić profesjonalnie drużynę. Każdy z moich współpracowników ma konkretne zadanie do wykonania. Przygotowujemy się pod rywala. Ode mnie wychodzą dyspozycje, pracujemy nad stałymi fragmentami gry, nad taktyką, nad każdym ich zawodnikiem, na końcu wszystko wraca do mnie. Zaglądam też do komputera, w którym mam potrzebne mi dane, statystyki, indywidualne dane zawodników. Kiedyś takie rozpiski krążyły na kartkach, w zeszycikach, dziś nie starczyłoby na to kartek.
O najgroźniejszych rywalach
Zwycięstwami w końcówce wróciliśmy do gry i przedłużyliśmy nasze szanse na awans. Bardzo ważna była wygrana w Świnoujściu, postawiła nas na nogi i odblokowała psychicznie. Zespół znowu uwierzył w siebie. Wśród naszych najgroźniejszych rywali wiosną jest cała czołówka, chociaż nie wiem, co się wydarzy zimą we Flocie. Przecież oni nie mieli w ogóle zacząć sezonu, bo do ostatniej chwili szukali pieniędzy na start. A proszę jak zagrali całą rundę, ostatnie dwa mecze siedli, ale ta seria musiała się kiedyś skończyć. Może zimą dojdzie do nich poważny sponsor i będą poważnie myśleć o ekstraklasie? Groźna będzie na pewno Termalica, mają pieniądze i dobry skład, oczywiście także Cracovia. Prawdopodobnie ostatniego słowa nie powiedziała Miedź. W niedzielę grają zaległy mecz z Dolcanem, jak wygra, zrówna się z nami punktami. Wiosną wszystko rozstrzygnie się między tymi drużynami. Co ciekawe, oprócz wyjazdu do Niecieczy, resztę zespołów mamy u siebie.
O rundzie wiosennej
Nie wybiegam myślami tak daleko, a o końcówce sezonu w ogóle nie myślę. Powiem więcej, ja nawet nie przyglądałem się tabeli, były tygodnie, że nie wiedziałem, ile mamy straty, albo przewagi. Naprawdę! Po co się denerwować, rozpraszać, spekulować, skoro na każdy mecz i tak wychodziliśmy, żeby wygrać? Interesował mnie zawsze najbliższy rywal. I tak będzie też wiosną.