Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem instrumentem

Z Natalią Przybysz* - która 15 października, podczas koncertu w toruńskiej Od Nowie,przyłączy się do naszej akcji „Jak to się stało, że zapomniałam o swoich piersiach” - rozmawia Justyna Król
Anna Bajorek, Marcin Morawicki
Nowotwory są ważnym tematem. Życie jest ważne, piersi są ważne, wszystko to jest ważne. Trzeba pamiętać o tym, co karmi raka, a czego on nie lubi. To beztlenowiec, który uwielbia kwasowości i stres. Bardzo dbam o swoje zdrowie, bo chcę śpiewać i śpiewać…

Dzisiejsze tempo życia jest przytłaczająco szybkie. Jest w tym pędzie czas na wytchnienie? Zadawanie sobie pytań?
Tak, pytania zadaję sobie wciąż. Gorzej jest z czasem potrzebnym na znalezienie odpowiedzi. Obecnie moje życie składa się z koncertów, z bycia mamą i partnerką. Jest naprzemiennie dom lub scena. Nie mam teraz czasu na łażenie bez celu, co nie ukrywam, było mi bardzo potrzebne do pisania piosenek. Z tego powodu trochę czekam, aż przyjdzie zima, czyli wakacje i praca nad nową płytą.

Gdzie się znajdują te najważniejsze odpowiedzi?
W domu. Dzieci są dla mnie najlepszymi nauczycielami życia - pokazują, co jest naprawdę ważne. Przynoszą całą masę odpowiedzi…

A z kolei życie w drodze to artystyczne spełnienie, ale i ogromne zmęczenie zarazem…
Zgadza się, ale jest milion minisposobów konstruowania sobie małego azylu oraz auto­nomii szczęścia i spokoju w trasie. Ja zawsze mam ze sobą matę do jogi, a ranki w hotelach bywają pod tym względem owocne. Zdarza się, że biegam rano z kimś z zespołu. Sama przygotowuje sobie większość jedzenia podczas wyjazdów, co również daje mi wytchnienie.

Regeneruje się Pani z dala od zgiełku miasta, sama czy wśród ludzi? Jest z Panią wtedy muzyka?
Uwielbiam naturę. Lubię poleżeć z bliskimi gdzieś w trawie lub na piasku. Raczej nie słucham wtedy muzyki - ona i tak cały czas siedzi we mnie i bywa męcząca. Moja głowa odpoczywa, kiedy po prostu wsłuchuję się w szumy, szmery i pluski…

W jakich okolicznościach rodzą się Pani utwory?
Różnie, na przykład piosenki z płyty „Prąd” powstawały pod wpływem rocznej terapii psychologicznej. Właściwie były jej częścią, co zrozumiałam dużo później.

Kawałek „Miód” obnaża postać chłopczycy - to nawiązanie do lat dziecięcych? Jaka była Pani jako dziecko - biła się Pani z kolegami na podwórku?
Biłam chłopaków w szkole. Nie miałam koleżanek i w sumie do tej pory takie znajomości średnio mi się udają. Wiem jednak, że są ważne i staram się, by było lepiej. Dziś też widzę w sobie chłopaka i nawet go w sobie kocham. Nauczyłam się tego. Kwestia płci jest dla mnie jedną z największych tajemnic mnie samej. To ratio pomiędzy yin i yang jest zmienne i też bywa bodźcem twórczym. Ważne, że od jakiegoś czasu nie boję się siebie. Umiem się zatrzymać i ze sobą pogadać.

Kiedy najbardziej czuje się Pani kobietą?
Gdy jestem z dziećmi i jestem mamą - to jest totalnie kobiece.

Każda płeć ma swoją siłę. Co jest takiego wyjątkowego w męskości, a co w kobiecości?
Różnica w tych dwóch energiach jest jakby w ich kierunkach i funkcjach. Wiem, że to brzmi abstrakcyjnie, ale jesteśmy energią. Kobieta to przestrzeń, czerń i kosmos. Mężczyzna to działanie, światło i słońce. Można tak wymieniać bez końca…

Fragment Pani piosenki, a konkretnie: „Jak to się stało, że zapomniałam o moich piersiach?” - choć tak naprawdę nie ma nic wspólnego z nowotworami - stał się punktem wyjścia do hasła naszej akcji, związanej z rakiem piersi. To dziś bardzo ważny temat…
Nowotwory są ważnym tematem. Życie jest ważne, piersi są ważne, wszystko to jest ważne. Musimy korzystać z nowoczesnej medycyny i profilaktyki, bo świat staje się coraz trudniejszy dla życia w zdrowiu. Trzeba pamiętać, co karmi raka, a czego on nie lubi. To beztlenowiec, który uwielbia kwasowości i stres.

W tym kontekście pamięta Pani o swoich piersiach, badaniach?
Bardzo dbam o swoje zdrowie, bo chcę śpiewać i śpiewać… Jestem instrumentem.

Jest Pani bardzo związana z siostrą? Podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Panie jako Sistars odnosiły sukcesy, mają wspólny dorobek muzyczny. Czy było to owocem siostrzanej więzi, „wspólnej nuty”, czy po prostu ciężkiej, profesjonalnej pracy?
Od dzieciństwa słuchałyśmy tego samego i śpiewałyśmy razem. Nie ma drugiego głosu na świecie, z którym lepiej byłoby mi śpiewać. Sistars to etap z dzieciństwa i okresu dojrzewania. Było to ważne i kształtujące nas doświadczenie. Jednak obecnie Marek i Bartek (członkowie zespołu - przyp. red.) są gdzieś indziej. Ja i Paulina również mamy inne preferencje muzyczne. Każda z nas ma teraz tyle siły, że chcemy śpiewać osobno. Urszula Dudziak powiedziała nam kiedyś, że musimy razem śpiewać dla własnego zdrowia. Coś w tym jest. Ja ciągle myślę o śpiewaniu z Pauliną. Czas leci, ale wierzę, że jeszcze przyjdzie moment na wspólny mianownik.

To teraz odwracając pytanie - jak się pracuje bez siostry - z nowym zespołem, w męskim składzie?
Mam świetny zespół. Nagraliśmy razem już dwie płyty. Jurek Zagórski i Hubert Zemler są ze mną od pierwszej solowej płyty. Ta solo przygoda trwa już prawie dekadę. Zapomniałam, jak to jest nie mieć zespołu. Kocham ich jak rodzinę.

Album łączący w sobie covery Janis Joplin zachwycił między innymi publiczność Polskiego Radia. To wymagający słuchacze. Dlaczego akurat Janis - ikona lat hipisowskich? Skąd taka inspiracja?
Mój menedżer jest wizjonerem. On to pierwszy zobaczył, usłyszał. Zasugerował mi Janis. Bardzo długo trwało zanim się zgodziłam i weszłam w ten temat.

Nawiązując do piosenki „Miód” - we śnie pojawia się też przekonanie, że „mam odwagę mówić prawdę lub nic”. Szczerość jest trudna? Świat ma obecnie inne oczekiwania?
„Satya” to sanskryckie słowo oznaczające prawdę. Jedna z Jam, z dziesięciu jogicznych „przykazań”- Jamy i Nijamy. Ach jak ja bym chciała to opanować! 36. Joga Sutra Patanjalego, rozdział drugi Sadhana Pada mówi: „Gdy jogin ugruntuje się w prawdzie, jego słowa stają się tak skuteczne, że cokolwiek powie, spełnia się.” Piosenka „Miód” to pełen surrealizm, bo to sen. Sen o swoim skrytym potencjale. Sen o mocy, którą czujemy pod skórą.

W kawałku „Sto lat” porusza Pani pewne traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa - Pani własne, ale sądzę, że dosyć uniwersalne, niestety. Zakrapiane świętowanie przy „sto lat” i problemy alkoholowe to kadr z dzieciństwa wielu Polaków. Warto o tym w ogóle mówić?
Warto. Obecnie coraz więcej ludzi z takimi doświadczeniami poddaje się terapii i w ten sposób to przekleństwo, ciągnące się z pokolenia na pokolenie, ma wreszcie szanse zniknąć.

W październiku zaśpiewa Pani podczas naszej akcji „Jak to się stało, że zapomniałam o swoich piersiach?” w Toruniu. Dzień później koncert w bydgoskiej „Estradzie”…
Bardzo gorąco zapraszam na oba. Zresztą gramy w październiku aż 20 koncertów. To dużo, więc będziemy rozegrani do czerwoności! I będziemy potrzebowali ludzkiej energii i wsparcia. Przyjdźcie popatrzeć i posłuchać! Zagramy też coś niespodziankowego.

[img]Natalia Przybysz „Natu”[/img]
Absolwentka szkoły muzycznej w klasie wiolonczeli, wokalistka znana z zespołu Sistars, który przez kilka lat współtworzyła z siostrą Pauliną, obecnie ma na swym koncie także cztery solowe krążki: Maupka Comes Home - 2008, Gram duszy - 2010, Kozmic Blues: Tribute to Janis Joplin - 2013 oraz najnowszy: Prąd - 2014.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!