Kilkusetosobowa załoga spółki, w której 100 proc. akcji ma skarb państwa, drży o swój los i domaga się zmiany decyzji ministra obrony narodowej, który uznał, że polskie myśliwce F-16 nie muszą być naprawiane w WZL nr 2, ponieważ o tym, kto będzie je modernizował i utrzymywał w stałej gotowości bojowej, będą rozstrzygać... otwarte międzynarodowe przetargi.
[break]
Kontrakt (z MON) na serwisowanie F-16 w Bydgoszczy kończy się w grudniu, więc w zakładach lotniczych rośnie niepokój.
- To po co był nam potrzebny wynegocjowany z Amerykanami offset? Hangar do usuwania powłoki lakierniczej samolotu metodą ciśnieniową, malarnia z supernowoczesną, tajną technologią, urządzenia do diagnozowania i napraw awioniki, hydrauliki oraz podwozia samolotów bojowych? - padają pytania. Zasadne, bo jeśli setki milionów, wydane na stworzenie w bydgoskich WZL nr 2 jedynego w Polsce Krajowego Centrum Serwisowania F-16, mogą pójść w błoto, warto spytać, komu na tym zależy?
- Wierzymy, że minister obrony narodowej zmieni tę decyzję i uzna, że serwisowanie naszej powietrznej floty w kraju zapewni jej większe bezpieczeństwo niż zagraniczne firmy, które aż się palą z wejściem na nasz rynek i są gotowe przebić nas celowo zaniżoną ceną - mówi Dariusz Sokólski, prezes WZL 2. W maju w bydgoskich zakładach lotniczych gościli parlamentarzyści z Sejmowej Komisji Obrony, którzy deklarowali pomoc. - Co zrobili w tej sprawie? - pytamy w biurze komisji, bo jej przewodniczącego Stefana Niesiołowskiego nie udaje się nam namierzyć, ani przez jego biura poselskie, ani przez Sejm, gdzie zostawiamy prośby o kontakt.
- Nie mamy nowych wiadomości. Kończy się wakacyjna przerwa i może temat WZL nr 2 stanie w przyszłym tygodniu na zebraniu prezydium Sejmu - słyszymy w środę od pracownika biura, a wczoraj otrzymujemy z MON mail, wywołany zapytaniem, czy minister Tomasz Siemoniak planuje zmianę niekorzystnej dla WZL nr 2 decyzji. Jego treść to: „Odpowiedź na to pytanie jest w realizacji”.
Dochodzą nas słuchy, że temat serwisowania F-16 w Bydgoszczy też jest w realizacji i powoli nabiera... ministerialnego rozpędu.
W WZL nr 2 nie zasypiają gruszek w popiele, tylko dywersyfikują działalność. Jeśli Polska odda serwis bojowych myśliwców w obce ręce (centra serwisowe F- 16 są m.in. w Turcji, Grecji, Belgii i Portugalii) oni wezmą się za remont... samolotów cywilnych i transportowców. - Zbudujemy wielki hangar o powierzchni ok. 7 tys. mkw., gdzie zajmiemy się serwisem tych maszyn. Podpisaliśmy już listy intencyjne i chcemy skupić całą infrastrukturę wokół tej inwestycji i lotniska - zapowiada Dariusz Sokólski. Przez najbliższe lata (do 2028 r.) WZL nr 2 może żyć z napraw i modernizacji poradzieckich samolotów bojowych: MIG-29 i SU-22, ale ...
- Jeśli serwisem polskich F-16 zajmie się zagraniczna firma, to świetny bydgoski zakład z unikatowymi specjalistami przez jakiś czas utrzyma się z remontów rosyjskich samolotów, ale potem padnie, bo przechodzimy przecież na zachodnie technologie - uważa europoseł Janusz Zemke i stawia tezę: - MON nie musi stosować się do unijnej dyrektywy o otwartych międzynarodowych przetargach, bo ma furtkę w postaci traktatu lizbońskiego, gdzie zapisano, że w przypadkach istotnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa może ono odstąpić od obowiązujących w UE procedur przetargowych.
