<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/blazejewski_krzysztof.jpg" >Nie wiem, kto wpadł pierwszy na taki pomysł, żeby wspólnie z Rosjanami uczcić poległych w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku pod Ossowem, ale jest zdecydowanie za wcześnie na takie gesty. I nie mam pojęcia, kiedy na nie przyjdzie czas. Zależy to bowiem od stosunków polsko-rosyjskich i wspólnego wyjaśnienia wszystkich zadr z przeszłości.
Tak ułożyło się w ostatnich dwóch dekadach w stosunkach polsko-niemieckich. Również na naszej ziemi pojawiają się płyty i kamienie upamiętniające niemieckie ofiary II wojny światowej. Nikt ich nie bezcześci, nie zamalowuje, najwyżej przechodzi obok nich obojętnie. Ale to dlatego, że umieliśmy i my, i Niemcy, rozmawiać o przeszłości i bolesne sprawy wyjaśniać. To samo okazało się niemożliwe w stosunkach Polski i Rosji. Nie rozmawiamy ze sobą szczerze np. o wydarzeniach 1939 roku i lat następnych. O Katyniu, Charkowie, Miednoje, Kuropatach i innych miejscach zbrodni. Zamiast wyjaśnić wszystko i podać dłoń, słyszymy z rosyjskiej strony np. oskarżenia o wymordowanie ich jeńców w Tucholi.
<!** reklama>Jeśli kiedykolwiek miałoby dojść do takiego symbolicznego gestu polsko-rosyjskiego nad mogiłami poległych w wojnie 1920 r., to powinno do niego dojść właśnie w Tucholi. Po zaakceptowaniu przez Rosjan prawdy o tym, co w obozie miało miejsce. Wspólny hołd oddany tym, którzy pozostali w tym miejscu na zawsze, byłby dobrym krokiem w przyszłość. Szkoda, że nikt o tym nie pomyślał, kiedy był na to jeszcze czas.