- Siedzimy w biurze, słyszymy huk i wylatujemy zobaczyć, co się stało. Zawsze coś się dzieje na tym skrzyżowaniu, kiedy jest wyłączona sygnalizacja - relacjonowali na gorąco świadkowie wczorajszego wypadku, do którego doszło u zbiegu Fordońskiej i Łęczyckiej.
- Czuję się już dobrze. Szok chyba minął - opowiadał naszemu reporterowi kilkanaście minut po zderzeniu kierowca dostawczego fiata ducato, 55-letni Mirosław Pera. Jechał do hurtowni po materiał. Z przewróconej na lewy bok furgonetki wydostał się z trudem przy pomocy innych ludzi. Pomagających było jednak niewielu.
CZYTAJ TEŻ:Kocioł za mostem Kazimierza Wielkiego. Przewróciła się furgonetka [ZDJĘCIA]
- Nie wiem, co jest z ludźmi. Siedzą w samochodach, patrzą i czekają. Nikt nie wysiada. Sam miałem jakiś czas temu dachowanie i było podobnie. Strasznie mnie to wkurza - mówił nam Marek Brzuska, który jako pierwszy ruszył z pomocą. - Trzymaliśmy klapę drzwi ducato w kilku. Była bardzo ciężka.
[break]
Szczęśliwie nie odniosła obrażeń również kobieta kierująca osobową toyotą avensis. Nie udało nam się z nią porozmawiać. Składała wyjaśnienia policjantom z ruchu drogowego.
Z relacji świadków wynika, że auto dostawcze zjeżdżało z mostu Kazimierza Wielkiego i jechało prosto, w ulicę Łęczycką. Na skrzyżowaniu, na którym nie działała sygnalizacja gęsto było od samochodów. Mający pierwszeństwo kierowcy poruszający się ulicą Fordońską od czasu do czasu zatrzymywali się grzecznościowo, by przepuścić tych, którzy próbowali włączyć się do ruchu z drogi podporządkowanej. Tak było też w tym przypadku.
- Jechałem bardzo czujnie, bo wiem, że jak wyłączą tu światła, to zawsze coś się dzieje. Kierowcy na Fordońskiej puszczali mnie, pokazywali, że mogę jechać. Ale widocznie nie zauważyli tej toyoty. Kobieta mogła jechać stówką jak nic. Uderzyła mnie w sam środek i przewróciła moje auto. Żeby osobówką fiata ducato przewrócić? Pruła trzecim, skrajnym pasem - mówił kierowca „dostawczaka”. - Proszę zobaczyć, nie widać żadnych śladów hamowania.
Zgodnie z przepisami to on jednak został uznany winnym wymuszenia pierwszeństwa.
- To dziwne, ale nie pękła nawet jedna szybka. Dobrze, że jechałem sam, bez córki. A dzisiaj rano odwoziłem ją do szkoły - dodał kierowca fiata. Ma prawo jazdy ponad 30 lat. Powiedział, że to pierwszy jego wypadek.
Jak się okazało, powodem nieczynnej sygnalizacji była poważna awaria prądu, którą usuwano przez cały dzień. - W godzinach szczytu wysłaliśmy tam patrol drogówki, by przyjrzał się sytuacji i w razie potrzeby pokierował ruchem. Na bieżąco przyglądamy się też innym skrzyżowaniom w mieście, na których czasowo nie działa sygnalizacja. Tam, gdzie zachodzi taka konieczność, ruch regulowany jest ręcznie - powiedziała nam Przemysław Słomski z KWP w Bydgoszczy.
Do czwartku - jak wynika z komunikatu ZDMiKP - w związku z instalowaniem systemu ITS w mieście nie będzie działać sygnalizacja na rondzie Grunwaldzkim oraz na skrzyżowaniach Ogińskiego-Sieńki-Moniuszki, Ogińskiego-Chodkiewicza-Sułkowskiego i Gdańskiej-Świętojańskiej-Mickiewicza.