Jak czytamy w Onecie na początku maja wojewoda lubuski Władysław Dajczak poinformował, że udało się pozyskać 350 tys. zł z Ministerstwa Rolnictwa na wybicie stada z gminy Deszczno. Krowy od przynajmniej kilku lat żyją na wolności bez opieki weterynaryjnej, stado z roku na rok się powiększa, przeszkadzając mieszkańcom gminy i zagrażając hodowlom z regionu. Władze województwa obawiają się, że przez wolno żyjące zwierzęta na region zostanie nałożone embargo. Inspekcja weterynarii podjęła więc decyzję o likwidacji stada, podtrzymał ją później gorzowski sąd.
CZYTAJCIE KONIECZNIE
ROLNIK SPOD PSZCZYNY CHCE PRZYJĄĆ KROWY
O stado walczą ludzie z całej Polski, wśród których są etycy i prawnicy. Niektórzy czuwają przy stadzie, które obecnie znajduje się na ogrodzonym terenie w Ciecierzycach. Ich determinacja jest ogromna, powstało już kilka petycji, wysyłane są także listy, m.in. do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Przyniosły one rezultaty - jak poinformował wczoraj Onet, Kaczyński dwukrotnie interweniował ws. krów u ministra rolnictwa.
Nadzieję na "szczęśliwe rozwiązanie" sprawy stada krów z Deszczna liczy prezydent Andrzej Duda.
Źródło: Onet
