https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jakimi językami potrafią władać kandydaci na prezydenta miasta

Małgorzata Pieczyńska
Dariusz Bloch
Znajomość języków obcych to cenna umiejętność. Sprawdziliśmy, jak kandydaci na prezydenta Bydgoszczy poradziliby sobie podczas zagranicznych wojaży lub wizyt delegacji.

Marek Gralik, kandydat PiS, po mistrzowsku włada językiem angielskim. - Ukończyłem filologię angielską w Wyższej Szkole Pedagogicznej, jestem też wykładowcą w Kujawsko-Pomorskiej Szkole Wyższej. Można powiedzieć, że angielski to mój chleb powszedni - śmieje się. - Mam to chyba w genach. Moja mama świetnie mówiła po francusku, ojciec po francusku i angielsku.
[break]

Żona także jest filologiem angielskim, a córka zna japoński, angielski i francuski - wylicza. - Kiedyś byłem na stypendium w Stanach Zjednoczonych, gdzie uczyłem Amerykanów angielskiego. Regularnie z żoną jeżdżę na kursy doskonalenia zawodowego do Anglii, Irlandii i Szkocji. W nauce języków ważne są motywacja, dobry nauczyciel i systematyczność. W stopniu komunikatywnym znam też rosyjski i niemiecki - podkreśla.

Anna Mackiewicz (SLD) bez problemu porozumiewa się po niemiecku. - W czasie studiów często jeździłam do Niemiec turystycznie, ale też jako opiekun grupy studentów, więc była okazja, aby podszlifować język - mówi. - Angielskiego nigdy się nie uczyłam. Talent do języków ma moja siostra, która zna ich aż dziewięć. Moją najlepszą nauczycielką była babcia, która świetnie mówiła po niemiecku. Korespondowałam z koleżanką z Bremen, a babcia korygowała moje listy. Te lekcje wiele mi dały. W sprawach miasta mimo wszystko, skorzystałabym z tłumacza - dodaje.
Konstanty Dombrowicz (KWW Porozumienie Dombrowicza) na pytanie o znajomość języków odpowiada z uśmiechem: - Do Brukseli się nie wybieram. Płynnie mówię po niemiecku, znam też rosyjski, łacinę i podstawowe słówka z angielskiego. Najlepiej radzę sobie z niemieckim. Lektorat z tego języka miałem na studiach. Potem, gdy pracowałem w radiu, uczęszczałem też na kurs do NOT-u. Jednak mimo to, na oficjalnych spotkaniach, dotyczących spraw gospodarczych czy finansowych poprosiłbym o tłumacza. Bo każde słówko może być ważne - uważa.

Piotr Cyprys (Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska) angielskiego uczył się na studiach, zna też podstawy niemieckiego. - Na pewno mój angielski wymaga jeszcze szlifu. Podczas wizyt ważnych gości w konwersacji raczej poradziłbym sobie, ale gdyby chodziło o podpisywanie umów, na pewno skorzystałbym z tłumacza.
Języki nie są mocną stroną Rafała Bruskiego (PO). - Pan prezydent w stopniu komunikatywnym zna angielski. Jednak podczas oficjalnych rozmów korzysta z tłumacza. Z pewnością chciałby doskonalić angielski, ale czy skorzysta z jakiegoś kursu, tego nie wiem - mówi Michał Sztybel, przedstawiciel sztabu wyborczego PO.
Marcin Sypniewski (Nowa Prawica) najlepiej radzi sobie z angielskim. - Uczyłem się tego języka w szkole, w liceum pobierałem nawet dodatkowe lekcje, a potem kontynuowałem naukę na studiach. Bardzo chciałbym też nauczyć się hiszpańskiego. Może w przyszłym roku zapiszę się na kurs - mówi.

Małgorzata Stawicka, kandydatka niezależna, swobodnie porozumiewa się po angielsku, zna też rosyjski, którego uczyła się w szkole. - Jestem absolwentką Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Ukończyłam studia doktoranckie, egzamin z angielskiego był obowiązkowy. Jeśli jednak chodziłoby o sprawy związane z zarządzaniem miastem, to poprosiłabym o pomoc tłumacza
- zapewnia.

Komentarze 16

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mjj
Bruski włada językiem pogardy do ludzi
j
jareko61
Języki są ważne o ile ma się coś do powiedzeni. By dobrze rządzić na szczeblu lokalnym nie to jest najważniejsze.
k
karwo
Dobrze że w sprawach ważnych kandydaci decydują się na pomoc tłumaczy a nie próbują działać na własną rękę bez całkowitego zrozumienia.
l
logika
Jeżeli prezydent nie rozumie na czym polega interes rozwojowy miasta, to żaden tłumacz nie pomoże..
b
belfer
Po skończonej freblówce w Ludowicach, najwięcej będzie gadał ichnią gwarą.
e
edek
sądzę, że tak też wygląda znajomość języków u przeciętnego Polaka, nie ma się czemu dziwić, że w sprawach urzędowych korzystaliby z tłumaczy, na tym polu żadnego z kandydatów bym nie wyróżnił, choć ze względu na naszą współpracę gospodarczą za najcenniejsze uważam znajomość języka niemieckiego (pp. Mackiewicz i Dombrowicz)
m
m.m
uważam ż k. dombrowicz poradzi sobie ze swoja znajomością j. angielskiego. w urzędzie wymagany jest j, polski. Jak Tusk poradzi sobie poradzi sobie w Brukseli to i dombrowicz w bydgoszczy
K
Krzysztof
Znajomość języków obcych ważna sprawa, Pan Dombrowicz ma kilka w zanadrzu :-)
K
Karola
W sprawach takiej wagi ogromne znaczenie ma właściwe zrozumienie, dlatego korzysta się z tłumaczy, naturalna sprawa
A
Anna15j5
Uważam że na takim poziomie znajomość języków,jak mówi pan Dombrowicz to na prezydenta Bydgoszczy jest wystarczająca.Najwięcej będzie rozmawiał po polsku.
j
jedrzej.V
Jak dla mnie nie mato wielkiego znaczenia , dla Prezydenta Bydgoszczy bo na Polskim podwórku Samorządowym ma działać oczywiście fajnie znac obce języki .w Polsce po Polsku. a na wyjazdy za granicę to tłumacz przysięgły i tak jest. wiec niech mało wyjezdżają.
S
Ski
Co do magistra Gralika to faktycznie takim kandydatem PiS sobie strzelił w stopę, zresztą na co można liczyć jeżeli chodzi o tę partię.
M
Marek
I to pierwszy i ostatni atut Gralika. Reszta powinna być milczeniem. Kandydat katastrofa.
a
ateista z Nazaretu
większość włada trzema językami.Dwoma od butów i własnym.To standard katolicki.
j
jasio
a jak z jezykiem polskim ? mało gada na sesjach a gadaja nawet o S 5
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski