Jaki los czeka skatepark w Myślęcinku? Uda się go odbudować po pożarze?

Początkowo podejrzewano, że pożar skateparku, podczas którego ogień strawił połowę namiotu hali, rampy i tory do jazdy dla rolkarzy i deskorolkarzy to dzieło podpalacza. Od pięciu lat, o czym już wcześniej informowaliśmy, w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku w Myślęcinku dochodzi bowiem do dziwnych pożarów. Jednak policja szybko ustaliła, że w nocy z 15 na 16 lipca br. przebywała tam grupa młodych ludzi. Niestety, mimo zakazu palili papierosy. Prawdopodobnie ktoś źle zgasił niedopałek.

- Sprawa jest w toku - mówi podkom. Przemysław Słomski z Zespołu Prasowego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy. - Przesłuchujemy świadków. Ustaliliśmy już personalia osób, które w nocy, za zgodą dzierżawcy obiektu, korzystały z niego. Dwie kolejne osoby wkrótce zostaną przesłuchane. Mamy już opinię biegłego do spraw pożarnictwa. Wiadomo, że ogień wybuchł wewnątrz namiotu. Gdy przesłuchamy wszystkie osoby, będziemy mogli ustalić, czy doszło do nieumyślnego zaprószenia ognia, czy do celowego podpalenia. Na razie postępowanie toczy się w sprawie. Nikomu nie postawiono zarzutów.

Na wyniki policyjnego śledztwa czeka LPKiW. - W najbliższych dniach powinniśmy otrzymać ekspertyzę wykonaną przez firmę Rubo-Konstrukcje z Gdyni, która budowała skatepark - mówi Sandra Tyczyno, rzeczniczka LPKiW w Myślęcinku. - Dopiero wówczas dokładnie oszacujemy straty. Wstępnie mówiliśmy o kwocie około 350 tys. zł. Ta opinia jest dla nas bardzo istotna, bo na jej podstawie będzie można określić, w jakim stopniu konstrukcja została uszkodzona.

Da ona też odpowiedź na pytanie, czy możliwa będzie odbudowa, czy konieczna rozbiórka.
- Skatepark był ubezpieczony, ale dziś trudno powiedzieć, czy kwota z odszkodowania wystarczyłaby na jego odbudowę. - mówi Sandra Tyczyno. - Trzeba przecież liczyć koszty demontażu, wymiany asfaltu i elektryki. Zniszczona została też hala z poszyciem.

W sprawie pożaru na razie nie chce wypowiadać się Paweł Węsierski, który dzierżawi skatepark od Leśnego parku Kultury i Wypoczynku.

- Czekam na wyniki policyjnego śledztwa - mówi. - Teren został zabezpieczony. Na pewno szkoda tego obiektu. Był to jeden z trzech zadaszonych skateparków w kraju. Podobne są tylko we Wrocławiu i Białymstoku, a więc dość daleko od Bydgoszczy. Nasz został oddany do użytku w lipcu 2007 roku i cieszył się dużym zainteresowaniem, zwłaszcza miłośników jazdy na bmx-ach. Jesienią i zimą przyjeżdżało tu bardzo dużo osób także spoza Bydgoszczy. Opłata wynosiła 5 złotych i za tę cenę można było korzystać z wielu atrakcji skateparku przez cały dzień.

Na odbudowę obiektu liczą też skaterzy. - Od czterech lat regularnie w tygodniu spędzałem tu kilka godzin i mogłem wyszaleć się na moim rowerze - mówi 18-letni Oskar Gołata. - Mieszkam w Solcu Kujawskim, ale uczę się w Bydgoszczy. Gdy dotarła do mnie wiadomość o pożarze, nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Pojechałem zaraz na miejsce. Gdy zobaczyłem zgliszcza i spalone rampy, prawie łzy cisnęły mi się do oczu. Odebrałem też mnóstwo telefonów od kolegów z całej Polski, którzy też tu przyjeżdżali. Gościli tu również skaterzy z Rosji, Ukrainy, Anglii, a nawet Stanów Zjednoczonych i wszyscy chwalili ten obiekt. Bardzo liczę, że to nie koniec tego skateparku. Wciąż dopytuję dzierżawcę, czy uda się go odbudować. W Bydgoszczy są odkryte skateparki na Błoniu, Osowej Górze czy Kapuściskach, ale raczej służą jako place zabaw niż tory do profesjonalnej jazdy. Na razie trenuję od czasu do czasu na schodach przy blokach, ale nie wszystkim mieszkańcom to się podoba.