MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak znika Polska powiatowa

Jarosław Jakubowski
W latach 2000-2010 w Kujawsko-Pomorskiem ubyło 176 szkół podstawowych, 38 bibliotek publicznych i 322 kilometry linii kolejowych. Każda z tych liczb oznacza wyrwę w życiu lokalnej społeczności i niejeden ludzki dramat...

W latach 2000-2010 w Kujawsko-Pomorskiem ubyło 176 szkół podstawowych, 38 bibliotek publicznych i 322 kilometry linii kolejowych. Każda z tych liczb oznacza wyrwę w życiu lokalnej społeczności i niejeden ludzki dramat...

<!** Image 2 align=none alt="Image 188458" sub="Szkoła Podstawowa w Łąsku Wielkim stoi na skraju wsi, ale dla mieszkańców jest jej centrum. Radni Koronowa zdecydowali, że od 1 września szkoła przestanie istnieć, a dzieci będą dojeżdżać do innych wsi. Nauczyciele boją się, że nie znajdą pracy.Fot. Jarosław Jakubowski">

Łąsko Wielkie to wieś w gminie Koronowo, na północnym zachodzie regionu. Okolica piękna - pagórki, lasy, jeziora, ale nastroje w tutejszej szkole podstawowej podłe. Pod koniec marca tego roku Rada Miejska Koronowa przyjęła uchwałę o likwidacji podstawówki. Nie pomogły dramatyczne apele obrońców szkoły na sesji rady.

- Przegraliśmy z demografią

- rozkłada ręce Marian Wojciechowski, dyrektor podstawówki w Łąsku Wielkim. - Kiedyś mieliśmy w obwodzie trzy wsie: Łąsko Wielkie, Łąsko Małe i Wiskitno, ale odkąd zabrano nami Wiskitno, mamy tylko nieco ponad 70 uczniów.

Od 1 września najmłodsze dzieci z Łąska Wielkiego pójdą do szkoły w pobliskim Sitowcu, te starsze - do zespołu szkół w Wierzchucinie Królewskim. Świetnie wyposażona placówka (sala komputerowa z szerokopasmowym Internetem, tablice multimedialne) być może stanie się świetlicą wiejską. Być może część pomieszczeń gmina przeznaczy na mieszkania komunalne.

- Wciąż do mnie nie dociera, że szkoła ma być zlikwidowana. Budowaliśmy ją własnymi rękami, w czynie społecznym, sama chodziłam po wsi i zbierałam pieniądze - mówi Halina Bociek, sołtyska Łąska Wielkiego, była dyrektorka placówki.

- Dzieci jak to dzieci, szybko się zaaklimatyzują, choć będą musiały przyzwyczaić się, że w klasie jest trzydzieści, a nie dziesięć osób. Ale co z dziewięciorgiem nauczycieli? Każdy boi się o przyszłość - dodaje dyrektor Wojciechowski. Burmistrz Koronowa, Stanisław Gliszczyński, mówi wprost: - Nie mogliśmy postąpić inaczej. Gimbus wożący dzieci z Wiskitna do Łąska Wielkiego przejeżdżał obok szkoły w Wierzchucinie Królewskim. Gdyby likwidacja nastąpiła rok temu, byłaby praca dla 90 procent nauczycieli, ale protesty opóźniły proces o rok i dziś on musi boleć. Mamy 14 milionów złotych subwencji oświatowej, a na oświatę musimy wydawać dwa razy tyle. Sprawa jednak nie jest zamknięta, będziemy rozmawiać o tym, jak budynek może dalej służyć ludziom - zaznacza burmistrz.

Kolej kwadraturą się toczy

Od 1998 do 2010 roku w całym Kujawsko-Pomorskiem zamknięto 376 podstawówek. Do czarnej listy dopiszmy 72 biblioteki i 15 kin, które zniknęły w latach 1995-2010. Wprawdzie przybyło multipleksów, ale powstały one tylko w największych miastach. Nie zrekompensowało to braku sal kinowych w takich miastach jak Brodnica, Tuchola czy Radziejów. Odnotujmy też skrócenie używanych linii kolejowych z 1581 km w 2000 roku do 1259 km dekadę później.

W krajach „starej Unii” podział pieniędzy na infrastrukturę transportową wygląda tak, że 60 proc. wydaje się na drogi, a 40 proc. na koleje.

- U nas natomiast 95 proc. środków unijnych rząd przeznacza na drogi, a zaledwie 5 proc. na koleje. Tymczasem transport kolejowy jest skuteczniejszy, bo czy pada śnieg, czy deszcz, pociąg jedzie z tą samą prędkością, a samochód nie. Jest też bezpieczniejszy, bo choć katastrofy kolejowe wyglądają strasznie, to na przykład pod Szczekocinami zginęło 16 osób, a to mniej niż każdego dnia ginie na polskich drogach - mówi Patryk Skopiec, prezes Instytutu Promocji i Rozwoju Kolei w Poznaniu, który lobbuje na rzecz kolejnictwa w Polsce. Jego zdaniem, Kujawsko-Pomorskie i tak może mówić o szczęściu, bo mimo że używanych linii kolejowych ubyło (w 2002 roku na 100 km kw. przypadało w regionie 7,5 km torów, w 2010 roku - już tylko 7 km), to jednak Urząd Marszałkowski otworzył rynek dla konkurencji. - Teraz o klienta walczą Przewozy Regionalne na liniach elektrycznych i PCC Arriva na liniach spalinowych. Mimo że przewoźnikom można niejedno zarzucić (braki w taborze, kursy wypadające z rozkładów), to jednak konkurencja czyni cuda i jest u was o niebo lepiej niż na Podkarpaciu czy Podlasiu, gdzie koleje są po prostu likwidowane - podkreśla Skopiec.

Stawką w walce o utrzymanie kolei jest dostęp lokalnej społeczności do większych ośrodków - do szkół, miejsc pracy, instytucji kultury. Krótko mówiąc, stawką jest poziom cywilizacyjny. Doskonale rozumieją to mieszkańcy Chełmży czy Unisławia. Kiedy zlikwidowano połączenie kolejowe Bydgoszcz Główna-Toruń Wschodni (właśnie przez te wcześniej wymienione dwie miejscowości), wydawało się, że grozi im szybka degradacja. Jednak dzięki decyzji samorządu województwa kursowanie pociągów na tej trasie udało się przywrócić. - Połączenie obsługiwane jest przez szynobusy produkowane w bydgoskich zakładach PESA, które są już krajowym potentatem w tej dziedzinie. To dodatkowa korzyść dla regionu - podkreśla szef Instytutu Promocji i Rozwoju Kolei.

Z drugiej strony jednak, zapadają tak niezrozumiałe decyzje, jak ta dotycząca likwidacji połączeń kolejowych do Ciechocinka. Do jednego z najsłynniejszych polskich uzdrowisk nie da się dojechać koleją, bo... uznano, że pociągi z Bydgoszczy i Torunia wożą zbyt mało pasażerów. Tymczasem gdy po drodze wypadnie choć jedno połączenie kolejowe, to podróżni np. z południa Polski wybiorą kursy autobusowe. W ten sposób traci globalnie cała nasza kolej.

Lokalne wspólnoty walczą

Każda szkoła, biblioteka czy stacyjka kolejowa, która przestaje działać (a więc de facto istnieć) ma dalekosiężny wpływ na życie lokalnej społeczności - przekonuje prof. dr hab. Tomasz Szlendak, dyrektor Instytutu Socjologii UMK w Toruniu. - Weźmy na przykład wiejską szkołę. Ona ma nie tylko funkcję edukacyjną, ale jest również instytucją społeczną. Pani dyrektor, bo na ogół takimi szkołami kierują panie, organizuje w niej imprezy okolicznościowe dla wszystkich mieszkańców, działa Koło Gospodyń Wiejskich. Zamknięcie takiej szkoły czy ośrodka kultury powoduje, że mieszkańcy miejscowości emigrują. Pogłębia się przepaść między gminami biednymi, które sobie nie radzą a bogatymi, które sobie radzą. Naukowo potwierdzony jest fakt, że gminy, w których są instytucje kultury, łatwiej przyciągają inwestorów - mówi prof. Szlendak.

Wymyśleć się na nowo

Na szczęście nie jest tak, że likwiduje się wszystko i nie zawsze chłodny rachunek ekonomiczny jest alfą i omegą. Wspomniana już gmina Koronowo zdołała dużym wysiłkiem utrzymać sieć ponad 30 świetlic wiejskich. Podtoruńska gmina Łysomice może zaś pochwalić się nowiutkim Młodzieżowym Ośrodkiem Kultury, wybudowanym we wsi Kamionki Duże. Inwestycja kosztowała ponad 230 tys. zł, z czego blisko 160 tys. złotych wynosiło dofinansowanie w ramach funduszy strukturalnych UE. Budynek zmodernizowano i przebudowano od podstaw. Dziś w niczym nie przypomina przaśnej świetlicy wiejskiej jak z „Konopielki” Redlińskiego. - W dużej sali są organizowane imprezy na Dzień Matki, Dzień Dziecka czy dożynki, a w mniejszej młodzież może sobie za darmo skorzystać z Internetu. Jest punkt biblioteczny. Ludzie na wsi mają ciężko, ale takie miejsce jest potrzebne, żeby od czasu do czasu się spotkać i porozmawiać, zrelaksować się - mówi Danuta Santorek, sołtyska Kamionek Dużych.

Gmina Łysomice jest potwierdzeniem tezy prof. Szlendaka - kultura i inwestycje gospodarcze idą w parze. Od kilku lat w Łysomicach produkcję prowadzą japońskie koncerny, a według Głównego Urzędu Statystycznego, liczba ośrodków kultury, klubów i świetlic wzrosła w gminie z zera w 2003 r. do ośmiu sześć lat później. Wójt gminy Łysomice, Piotr Kowal, nie tłumaczy tego cudem, tylko konsekwencją. - Staramy się, żeby te obiekty zaczęły żyć. Na razie nie mamy zakusów na likwidację czegokolwiek, choć pieniędzy brakuje. Marzy nam się przejęcie od Agencji Nieruchomości Rolnych pałacu w Łysomicach. Chcielibyśmy stworzyć w nim gminny ośrodek kultury z prawdziwego zdarzenia - dodaje wójt i zaznacza, że wszystko, co udało się dotąd zdziałać, gmina zawdzięcza sobie, nie Japończykom, którzy do końca 2014 r. są zwolnieni z płacenia podatku.

Samorządy muszą „wymyśleć się na nowo”.**Jak? Prof. Szlendak podaje przykład mazowieckiej gminy Gwizdały. Kiedyś typowa „dziura zabita deskami”, ale pod koniec lat 90. tamtejsza pani wójt wymyśliła, że w Gwizdałach będzie... Muzeum Gwizdka. Dziś jest to miejsce odwiedzane tłumnie przez turystów z kraju i zagranicy. „Obrosło” licznymi usługami, z których żyją mieszkańcy.

W Kujawsko-Pomorskiem podobnym przykładem jest nadwiślańska wieś Gruczno ze swoim dorocznym Festiwalem Smaku. W Koronowie lokalni pasjonaci kolei wysprzątali nieczynną stację i doprowadzili do uruchomienia pociągów wycieczkowych na liczącej ponad 100 lat trasie Koronowo-Tuchola. W ostatniej edycji imprezy na kolejową wycieczkę wybrało się ponad 300 osób.

Chełmno postanowiło skorzystać na tym, że od kilku wieków w tutejszej farze są przechowywane relikwie świętego Walentego. Relikwie słyną z cudów, ale dla miasta cudowny okazał się pomysł, aby organizować rokroczne „Walentynki chełmińskie”. Dzięki temu Chełmno zapełnia się turystami nie tylko latem, ale również zimą.

Za sprawą miasteczka westernowego „Kansas City” Grudziądz przestał kojarzyć się z wysokim bezrobociem. Do podgrudziądzkiego Rudnika na pokazy wyczynów kowbojów i Indian przyjeżdżają codziennie dzieci z całego regionu, a atrakcji z roku na rok przybywa.

Kujawsko-pomorski stan posiadania w ostatnich latach

  • Pozytywnym zjawiskiem, odnotowanym przez Główny Urząd Statystyczny, jest zwiększenie się liczby domów i ośrodków kultury, klubów i świetlic w naszym regionie - w 2003 roku było ich 183, a w roku 2009 - 199.
  • W gminie Dąbrowa Chełmińska liczba ośrodków kultury wzrosła w tym czasie trzykrotnie - z dwóch do sześciu, w gminie Sicienko - z 7 do 11, natomiast w Bydgoszczy zmalała z 19 do 15, w Toruniu zaś utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie 11-12 placówek.
  • Najwięcej placówek zlikwidowano w szkolnictwie podstawowym. Np. w gminie Koronowo w 1998 r. było 17 podstawówek, a w 2010 roku zostało ich 10. W gminie Zbiczno w tym samym okresie liczba tych szkół spadła z 5 do 2.
  • Są w naszym regionie gminy, w których funkcjonuje tylko jedna szkoła podstawowa. Należą do nich: Książki, Nieszawa, Raciążek, Bytoń, Kowal i Baruchowo (dane za 2010 rok).
  • Placówek bibliotecznych również ubywa, ale w wolniejszym tempie. Np. w gminie Dobrcz - 3 w 1995 r. i 1 w 2010 r. W bardzo nielicznych gminach placówek bibliotecznych przybyło, np. w Rypinie ich liczba zwiększyła się z 2 do 3.
  • „Najlepsze są małe kina” - te słowa z wiersza Gałczyńskiego wydają się tracić na aktualności, bo małe kina są wypierane przez multipleksy. W wielu miejscowościach, według danych za 2010 rok, nie było ani jednego kina np. w Chełmży, Brodnicy, Tucholi.

Widzów w kinach jednak z latami przybywa. W 2003 roku na 1000 osób było ich 519, w rekordowym roku 2009 - 895, zaś rok później - 852.

Gminy starają sie zagospodarować obiekty po kinach. W Koronowie jest to była synagoga.

Muzeów w regionie przybyło z 21 w 1995 r. do 29 w 2010 r. Spadła jednak liczba zwiedzających. W 2008 roku było ich 798663, podczas gdy w rekordowym 1999 roku - 954423.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!