[break]
O ubezpieczeniu dziecka od następstw nieszczęśliwych wypadków w szkole rodzic myśli zazwyczaj raz - kiedy musi wysupłać z portfela kolejne kilkadziesiąt złotych. Podjęcie decyzji o tym, która firma i na jakich warunkach otoczy ucznia opieką, pozostawia szkole. Dobrze, jeżeli dyrektorzy i nauczyciele konsultują się przy tym np. z radą rodziców.
Bez podstaw
Spraw ubezpieczenia dziecka w szkole nie regulują żadne przepisy. Samo zresztą ubezpieczenie, będące najczęściej polisą od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW), jest dobrowolne.
Kuratoria od lat powtarzają, że nie mogą ingerować - można jedynie zachęcać, by decyzje o ubezpieczeniach zapadały w porozumieniu z rodzicami lub by to oni ją podejmowali. Tylko tyle i aż tyle. Co roku podczas spotkań z dyrektorami pracownicy kuratorium apelują o pełną przejrzystość wyboru ubezpieczyciela.
Bez konkursu
- Od kilkunastu lat ubezpieczeni jesteśmy w firmie "X" - usłyszeliśmy przed rokiem w jednym z renomowanych liceów. - Nie przeprowadzamy konkursu ofert ani negocjacji - co roku przychodzi przedstawiciel ubezpieczyciela z nową umową. Podobnie było w kilku innych pytanych przez nas bydgoskich szkołach średnich i podstawówkach, choć nie we wszystkich. Po roku sytuacja się nie zmieniła.
O wyborze oferty decydują: stawka ubezpieczeniowa, wachlarz świadczeń, wywiązywanie się ubezpieczyciela z umowy oraz odpis dla szkoły. Czym jest "odpis"? To kwota, jaką ubezpieczalnia przekazuje radzie rodziców do wykorzystania na potrzeby szkoły i uczniów. W zależności od liczby objętych polisą uczniów, odpis może wynosić od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Czy są jeszcze inne możliwości wykorzystania umowy z konkretną firmą, np. korzystniejszego ubezpieczenia nauczycieli? Niektórzy rozmówcy kategorycznie zaprzeczają, inni przyznają, że słyszeli o takich przypadkach.
Jeżeli odejmiemy od standardowych 40-50 zł kosztu polisy kilkanaście złotych "odpisu", doskonale widać, ile tak naprawdę kosztuje polisa i czego można się po niej spodziewać.
Nawet nie połowa
- Przed kilku laty córka poważnie skręciła nogę na zajęciach wf - mówi Ewa Biała, nasza Czytelniczka. - Prywatne wizyty (zaproponowane przez NFZ terminy były odległe) oraz leki kosztowały niemal 400 złotych. Odszkodowanie z ubezpieczenia szkolnego - 160.