- Pieczonej gęsi zdecydowanie mówię nie - deklaruje prezydent Ryszard Brejza. Do postnej wieczerzy wigilijnej zasiądzie większość mieszkańców Kujaw.
<!** Image 2 align=right alt="Image 140787" sub="Nie wszyscy pamiętają o tym, by podłożyć sianko pod obrus, a zwyczaj wyciągania źdźbeł suszonej trawy w ogóle poszedł w zapomnienie. Większość z nas nie wyobraża sobie jednak na wigilijnym stole pieczonej gęsi / Fot. Nadesłane">W najbliższych latach raczej nam nie grozi, by zamiast karpia na wigilijnym stole pojawiła się na przykład - wzorem Europy Zachodniej - pieczona gęś.
- Karpie kupiłam na targu. Stałam w kolejce czterdzieści minut, jednak nie wyobrażam sobie świąt bez ryb, śledzi i grzybów - mówi pani Marianna Jóźwiak z osiedla Toruńskiego.
Tradycyjnie z karpiem i śledzikiem będzie dziś świętował również prezydent Inowrocławia.
- Rozpocząłem świętowanie od założenia oświetlenia pod domem. Pieczonej gęsi zdecydowanie mówię jednak nie - mówi Ryszard Brejza.
<!** reklama>Do wigilijnego stołu wraz z włodarzem miasta zasiądą: żona i młodszy syn oraz teściowie. Starszy spędzi święta z rodziną żony w Gdańsku. Czasy jednak, kiedy przy wigilijnym stole spotykały się całe pokolenia - ciotki, babcie, stryjowie i kuzyni dziesiątej wody - to przeszłość. Na przestrzeni lat wiele zresztą innych świątecznych zwyczajów i obrzędów odeszło w zapomnienie. Jak chociażby mający symbolizować dobrobyt i zapewnić urodzaj zwyczaj stawiania w wiejskich domach snopków z czterech rodzajów zbóż.
- Zboże wyparła niemiecka choinka. Dziś trudno znaleźć taki dom, w którym w święta nie będzie stało zielone drzewko ozdobione bombkami i łańcuchami. Na Kujawach podwieszano u sufitu zielone gałęzie jodły czy świerku, które były symbolem odnowionego życia, ale choinka to przecież niemiecki wynalazek - mówi Janina Sikorska, dyrektorka Muzeum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu.
Największe zmiany zaszły na wigilijnym stole. Nie wszyscy pamiętają o tym, by podłożyć sianko pod obrus, a zwyczaj wyciągania źdźbeł suszonej trawy w ogóle poszedł w zapomnienie. Tymczasem nasi przodkowie w ten sposób wróżyli sobie, co przyniesie im los.
- Na Kujawach nie było nigdy kutii. Były za to makiełki, czyli kasza najczęściej manna, wymieszana z makiem i osłodzona miodem. Karp też pojawił się dopiero po wojnie, gdyż wcześniej spożywano ryby, które żyły w naszych rzekach i stawach: karasie i leszcze smażone, śledzie w śmietanie, szczupaka w galarecie i po żydowsku. Na Kujawach nigdy też nie było barszczu, ta zupa przywędrowała do nas z Wielkopolski - przypomina Janina Sikorska, która świętować będzie w Poznaniu z córka i jej rodziną, i jak przyznaje, na jej stole potrawy rodem z Kujaw wymieszają się z tymi charakterystycznymi dla Wielkopolski.
W tradycji naszego regionu była też zupa z suszonych śliwek, która teraz pojawia się na wigilijnym stole już sporadycznie, oraz rybna.
Warto wiedzieć
- zgodnie z tradycją od 7 do 12 potraw powinno znajdować się na stole wigilijnym
- ryby, grzyby, suszone owoce - to składniki, z których powinno przygotowywać się potrawy