https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak papież drażnił władzę ludową

Krzysztof Błażejewski
Podczas pierwszej pielgrzymki do ojczyzny Jan Paweł II nie odwiedził Kujawsko-Pomorskiego. Mimo to i w naszym regionie kontrola społeczeństwa przybrała groteskowe wręcz rozmiary. Bezpieka liczyła nawet sprzedane bilety do Gniezna.

Podczas pierwszej pielgrzymki do ojczyzny Jan Paweł II nie odwiedził Kujawsko-Pomorskiego. Mimo to i w naszym regionie kontrola społeczeństwa przybrała groteskowe wręcz rozmiary. Bezpieka liczyła nawet sprzedane bilety do Gniezna.

<!** Image 2 align=right alt="Image 35262" sub="Ceremonia powitania Jana Pawła II podczas jego pierwszej pielgrzymki apostolskiej do ojczyzny w 1979 roku na warszawskim lotnisku Okęcie. Jej transmisja zgromadziła przed telewizorami miliony Polaków. ">Polska w 1979 roku była zupełnie inna niż obecnie. Przyszłość dobitnie pokazała, że funkcjonariusze „ludowego” państwa rzeczywiście mieli powody do obaw w związku z pierwszą wizytą Jana Pawła II w naszym kraju. Być może, gdyby wysłuchano wówczas partyjnego „betonu”, polskie przemiany byłyby znacznie opóźnione, pewnie nie byłoby Sierpnia i „Solidarności”.

Bezpośrednio po potwierdzeniu pierwszego przyjazdu Jana Pawła II do Polski i ogłoszeniu dokładnego terminu pielgrzymki, sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Bydgoszczy, odpowiedzialny za sprawy wyznaniowe, Wiktor Soporowski, meldował 5 marca 1979 roku do KC: „Wśród naszego aktywu partyjnego są obawy, czy przyjazd papieża nie wywoła zbyt dużej eksplozji przekonań religijnych i czy nie zwiększy żądań episkopatu w zakresie budowy kościołów”.

W środowiskach partyjnych pytano też, czy udało się utargować - w zamian za zgodę na przyjazd - obietnicę poparcia przez papieża ułatwień dla Polski w spłacie kredytów zaciągniętych na Zachodzie!

Meldunki do Warszawy

Kiedy ogłoszono trasę pierwszej pielgrzymki do ojczyzny, stało się jasne, że najwięcej osób z naszego regionu wybierze się na spotkanie z nim do Warszawy (głównie z Torunia i Włocławka) oraz do Gniezna (z zachodniej i południowej części Kujawsko-Pomorskiego). Ten drugi wariant cieszył się znacznie większym powodzeniem, jako że msza w pierwszej stolicy Polski miała się odbyć w niedzielę, a w Warszawie w roboczą wówczas sobotę.

Dyrektywy były jasne. Władza chciała odtąd dokładnie wiedzieć, co dzieje się w poszczególnych parafiach, o czym mówią księża na kazaniach, kto i jakie pielgrzymki chce organizować, kto ma zamiar oglądać wizytę Ojca Świętego w telewizji, itd.

Na nogi postawiono w regionie całą Służbę Bezpieczeństwa, która - dzięki swoim konfidentom - codziennie sporządzała zbiorcze raporty o sytuacji. W komitetach wojewódzkich PZPR w Bydgoszczy, Toruniu i Włocławku wprowadzono ciągłe dyżury. Do pracy w nadgodzinach zaangażowano wszystkich sekretarzy komitetów miejskich, gminnych i zakładowych. Od 24 maja do zakończenia pielgrzymki mieli oni codziennie pisać raporty o sytuacji na swoim terenie. Meldunki z regionu regularnie opracowywali i słali do Warszawy wyznaczeni sekretarze komitetów wojewódzkich.

2 czerwca, w dniu przylotu Ojca Świętego do Polski, aktywiści i pracownicy komitetów wojewódzkich, według grafiku, osobiście odwiedzili większe zakłady pracy w regionie, by rozpoznać sytuację. Przez cztery pierwsze dni czerwca dyrektorzy państwowych firm i przewodniczący komitetów zakładowych PZPR mieli obowiązek być 24 godziny na dobę „pod telefonem”, przez 11 dni całodobowe dyżury wprowadzono w urzędach wojewódzkich.

Pielgrzymkom mówimy nie!

Zapobiegawczo Ministerstwo Transportu wydało zakaz wynajmowania państwowych i publicznych autokarów w czasie trwania pielgrzymki Jana Pawła II. Ubocznym efektem tego kroku stało się masowe odwoływanie w szkołach zaplanowanych w tym czasie wycieczek uczniowskich.

Z drugiej strony nie czyniono jednak przeszkód przy korzystaniu z publicznego transportu. Mało tego, PKS uruchomiła do Gniezna w dniach 2-4 czerwca 80 specjalnych kursów z terenu naszego województwa, PKP podstawiły jeszcze więcej specjalnych pociągów. Oszacowano, że do Gniezna może wybrać się w ten sposób nawet 60-80 tysięcy mieszkańców regionu.

Pierwsza swoje niezadowolenie wyraziła załoga Mostostalu w Chojnicach, której kierownictwo zakładu odmówiło użyczenia zakładowych autokarów.

W dużych zakładach w Bydgoszczy, Toruniu, Grudziądzu, Włocławku i Inowrocławiu sytuacja była w miarę spokojna. Gorzej było w mniejszych miejscowościach. W Koronowie w zakładach Pralfa pracownicy próbowali wybrać się autokarem do Gniezna, ale po stanowczej rozmowie z dyrekcją odstąpili od planu.

Niepokojąca sytuacja wytworzyła się w Izopolu w Trzemesznie. Był to zakład pracujący w tzw. ruchu ciągłym, czyli piątek, świątek i niedziele przez 24 godziny. Alarmowano, że pracownicy chcą brać urlopy w pierwszej dekadzie czerwca i domagają się wstawienia telewizorów do hal fabrycznych. 1 czerwca w doszło tam do „sytuacji krytycznej”. Na jednym z wydziałów wszyscy, którzy mieli dzienną zmianę 3 czerwca, w dniu mszy św. w Gnieźnie, złożyli na piśmie petycję do dyrekcji o zwolnienie ich tego dnia z pracy. Miejscowym aktywistom udało się jednak sytuację opanować.

W szkole w Dragaczu odmówiono dzieciom oglądania telewizyjnej transmisji z powitania Jana Pawła II na Okęciu. Podobnie stało się w dziesiątkach innych szkół w regionie. W Michalu wyrażono zgodę, by klasa VIII miejscowej szkoły na lekcji wychowania obywatelskiego mogła transmisję obejrzeć, ale po „odpowiednim wprowadzeniu przez dyrektora szkoły”.

Zgorszenie aktywistów partyjnych wzbudził fakt, że prezes ZSL w Złotnikach Kujawskich udekorował okna swojego domu flagami papieskimi. Jeszcze gorzej było w Śliwicach, gdzie na podobne dekoracje zdobyli się nawet członkowie miejscowej PZPR!

Kontrola społeczeństwa w tych dniach osiągnęła zupełnie groteskowe rozmiary. SB liczyła nawet sprzedane bilety kolejowe do Gniezna. Najwięcej w regionie wykupiono ich w Inowrocławiu - 3200.

Prócz meldunków o zachowaniu się społeczeństwa, funkcjonariusze PZPR i SB skrzętnie notowali wypowiedzi partyjnego „betonu”. Swoją kuriozalnością dziś one dosłownie porażają.

<!** reklama left>Oto kilka przykładów komentarzy po słynnej mszy na placu Zwycięstwa w Warszawie: „W środowisku występują pewne kontrowersje, tak do wypowiedzi papieża, jak i Wyszyńskiego na placu Zwycięstwa. Stwierdza się, że papież tak podkreśla, że jego wizyta ma charakter religijny, a ciągle wraca do polityki. Wizyta przyjmowana jest bez większego entuzjazmu. Słychać krytyczne uwagi wobec słów wypowiedzianych na placu Zwycięstwa. Mówi się o aktorstwie papieża, wyczekiwaniu na oklaski, używaniu dwuznacznych sformułowań oznaczających krytykę Polski Ludowej i ZSRR. Wyraźnie antyradzieckie były słowa papieża, że w czasie powstania warszawskiego zostaliśmy opuszczeni przez wszystkich sojuszników. O kogo mu chodziło? Chyba o Anglię i Francję”.

Meldunek z 6 czerwca: „Terenowy aktyw partyjny uważa, że wystąpienia papieża mają szczególne zabarwienie polityczne, są nasycone wrogością do naszej obecnej rzeczywistości i do ZSRR. Skutki tej wizyty w zakresie pracy ideologicznej będą musiały być usuwane przez długi czas”.

Młodzież ruszyła w miasto

Aktyw martwił się także, że poprzez relacje telewizyjne z wizyty Jana Pawła II świat „zobaczył Polskę jako kraj ludzi wierzących, co za pozytyw uznać nie można. Zastanawiano się także, dlaczego papież mówił „my, Polacy”, skoro oficjalnie już Polakiem nie jest, tylko obywatelem Watykanu.

<!** Image 3 align=left alt="Image 35263" sub="Charakterystyczny dla Jana Pawła II gest szacunku dla ziemi, po której za chwilę będzie stąpał">Jana Pawła II partyjni towarzysze żegnali z prawdziwą ulgą: „Z zadowoleniem przyjęto, że tow. Jabłoński na pożegnanie powiedział o wszystkim, co papież pomijał przez cały pobyt w Polsce, jak o rocznicy napaści Niemiec, osiągnięciach Polski socjalistycznej, oparciu siły na bratnich sojuszach. Ponieważ papież nie dementował tych słów, przyjąć można, że ich nie neguje, a pominął je w swoich wypowiedziach z obawy przed narażeniem się wiernym innych narodowości”!

Smutnym dla aktywistów pokłosiem wizyty było też stwierdzenie: „z uzyskanych informacji wynika, że gdzieniegdzie wpuszczano uczniów w szkołach „po cichu” do świetlic i pomieszczeń z telewizorem, aby mogli obejrzeć transmisje z pielgrzymki.” 4 czerwca w nocy powracające grupy młodych pielgrzymów z Bydgoszczy i Torunia, po opuszczeniu pociągów, ruszyły w miasto z głośnym śpiewem. Szykowano się do interwencji, jednak na widok milicyjnych patroli ludzie się rozeszli, nie było potrzeby „rozbijania demonstracji”.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski