https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak oni pogrywają?

Polsatowski kabareton, mający na urodziny województwa połączyć Toruń i Bydgoszcz, był niesmacznym - i drogim - widowiskiem.

Polsatowski kabareton, mający na urodziny województwa połączyć Toruń i Bydgoszcz, był niesmacznym - i drogim - widowiskiem.

<!** Image 2 align=right alt="Image 122100" sub="Na scenie na Starym Rynku w Bydgoszczy wystąpili Piotr Bałtroczyk, Grzegorz Halama Oklasky, Rak, Elita i Słuchajcie / Fot. Tadeusz Pawłowski">Pomysł na 11 urodziny naszego województwa wydawał się oryginalny. Telewizja Polsat, chętnie ostatnio organizująca w Bydgoszczy widowiska plenerowe, podjęła się realizacji swoistego kabaretonu.

O tym, że na scenie na Starym Rynku w Bydgoszczy wystąpili Piotr Bałtroczyk, Grzegorz Halama Oklasky, Rak, Elita i Słuchajcie, a na Rynku Staromiejskim w Toruniu Łowcy.B, Jerzy Kryszak, Ciach i Koń Polski, napisały już wszystkie gazety. Może jednak, w kontekście jakości 2,5-godzinnego widowiska nadawanego przez Polsat w najlepszym czasie antenowym na żywo, ważniejsze jest to, co gazety pisały o przygotowaniach do tej imprezy. Słychać było bowiem, że kabareciarze gorączkowo zbierali materiał wśród bydgosko-toruńskich znajomych, by zrozumieć, o co właściwie bydgoszczanom i torunianom w tym konflikcie chodzi. I ta niewiedza okazała się w niedzielny wieczór brzemienna w skutkach. Widowisko - w opinii bardzo wielu oglądających je w telewizji - stało na żenującym poziomie. Odmiennego zdania są jednak płacący za nie.

<!** reklama>- Całkowity koszt organizacji kabaretonu (wraz z realizacją telewizyjną oraz transmisją realizowaną na żywo w najlepszym czasie antenowym) wyniósł 700 tysięcy złotych. Po 150 tysięcy z tej sumy przekazały urzędy miast Torunia i Bydgoszczy, 400 tysięcy - samorząd województwa. Oglądalność Polsatu, z powodu braku nowych odcinków „Rancza” i „Tańca z gwiazdami” była rewelacyjna, wyniosła 3 miliony widzów, na czym zyskaliśmy kilkakrotnie więcej. Jesteśmy bardzo zadowoleni z doskonalej emisji telewizyjnej i doskonałej realizacji. Bydgoszcz i Toruń prezentowały się w Polsacie doskonale - otrzymujemy wiele opinii chwalących ten przekaz i pokazanie dwóch stolic naszego województwa. Jesteśmy też przekonani, że publiczność dobrze się bawiła - skomentowała Beata Krzemińska, rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego.

Moim zdaniem

Najkrótszą puentą tego smutnego widowiska mogły być żarty wygłoszone przez dwóch panów - kupującego usługę estradową marszałka Całbeckiego i sprzedającego tę usługę Grzegorza Halamy. Halama, jako kultowy Pan Józek, zapytany, dlaczego w Toruniu mówi to samo co w Bydgoszczy, tylko odwrotnie, odparł, że mu za to płacą. Pan marszałek zaś zażartował, że jeśli się widzom nie podoba, to nie mają się martwić, bo program za chwilę się skończy... I szkoda, że nie skończył się znacznie szybciej. Artyści odgrzewający stare dowcipy, na siłę dokładający do nich co chwila nazwę miasta-sponsora. Męczący się nie tylko ze sobą, ale i z widzami, którzy nie sprawiali wrażenia, że ich żarty z nich samych bawią. Kabareciarzom nasze spory wydają się zaś - słusznie? - na tyle absurdalne, że aż nie potrafią się z nich śmiać. A kiedy poszli w toruński tłum, usłyszeli od zmęczonych alkoholem panów Adama i Pawła, że „dobry tyfus (bydgoszczanin), to martwy tyfus”. Ciekawe, co z popisów panów Kryszaka i Halamy zrozumiał ktoś z Mazowieckiego czy Zachodniopomorskiego. Bez własnej drużyny żużlowej nie wiedzą nawet, dlaczego w kółko wysoko opłacani artyści czepiają się speedwaya i dlaczego ludzie, którzy mieli przyjść się śmiać, bez przerwy na kabaretonie buczą i gwiżdżą...

Ewa Czarnowska-Woźniak

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski