https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak najlepiej okraść złodzieja?

Mariusz Załuski
Jak mawiają klasycy, dobry bajer to osiemdziesiąt procent sukcesu. Albo nawet dziewięćdziesiąt. Bohater filmu to właśnie taki król złudzeń. Wszystko wokół niego błyszczy, aż oczy bolą, a dostatek wylewa się niesmacznie i bardzo widowiskowo.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Jak mawiają klasycy, dobry bajer to osiemdziesiąt procent sukcesu. Albo nawet dziewięćdziesiąt. Bohater filmu to właśnie taki król złudzeń. Wszystko wokół niego błyszczy, aż oczy bolą, a dostatek wylewa się niesmacznie i bardzo widowiskowo. Ale kiedy tak się temu wszystkiemu bliżej przyjrzeć, to cała jego rodzina wygląda jak Grecja na początku kryzysu.

Kiedy to stało się już jasne, że dobry bajer to za mało. Finanse trzeszczą, wizerunek się wali, a całe ekonomiczne podstawy rodzinnego dobrobytu to jedno wielkie kuglowanie i czary-mary. I pewnie można by z tego ukręcić kawał niezłego filmu, bo takie bajeranctwo stało się dziś przecież zmorą - i polityki, i biznesu, i nawet kultury. A, niestety, wychodzimy z kina rozczarowani solidnie.

<!** reklama>Szczególnie, że cała ekipa firmująca ten film to pierwsza liga. I reżyserski spec od żwawego kina sensacyjnego Joel Schumacher, i operator Andrzej Bartkowiak, i przede wszystkim aktorskie gwiazdy: Nicolas Cage i Nicole Kidman. A tymczasem zawód przeżywamy już na początku.

Cała ekspozycja służy pokazaniu rodziny, która się sypie: mąż się przepracowuje, więc ciągle go nie ma, żona czuje się odepchnięta, córka niezrozumiana. To, jak wiadomo, jeden z większych problemów każdej współczesnej rodziny, w której ambicje są nieco większe niż spędzanie dnia przed telewizorem. Bo wtedy po prostu trudno wiele rzeczy pogodzić. Było więc pole do popisu. I co? I pokazano to tak banalnie, jak tylko można.

No bo cóż może być banalniejszego od scenek z żoną, która sprawia sobie seksowną bieliznę i odstawia się na kolację oraz z mężem łażącym po domu z telefonem przy uchu i z tej kolacji umykającym?

Zasadnicza część filmu to zaś masa emocji w zamkniętej przestrzeni - nasza rodzina osaczona jest przez gromadę dosyć zróżnicowanych włamywaczy, którzy nawzajem przekręcają się i okradają. I choć zakrętów fabuły mamy tu co niemiara - w końcu przyzwyczajamy się wręcz, że za pięć minut czeka nas kolejna wywrotka akcji - to podane jest to mało wiarygodnie.

Choćby bandyci - zamiast zajmować się rabowaniem i dręczeniem ofiar urządzają jakieś cudaczne pokazy gadulstwa i generalnie zachowują się średnio racjonalnie. Momentami robi sie więc lekko pastiszowo, na szczęście akcja galopuje, więc nie mamy czasu zastanawiać się nad tym zbyt głęboko.

A oglądamy opowieść o pewnej rodzinie, która wpada w tarapaty. Tata handluje diamentami, mama opiekuje się domem, córa dojrzewa. Pewnego wieczoru do ich rezydencji wparowuje gromada rzezimieszków.

Zaczyna się gra strachów, szczególnie że z jednej strony informacje o bogactwie rodziny okazują się nieco przesadzone, a z drugiej profesjonalizm bandytów też pozostawia wiele do życzenia. I w ogóle wszystko toczy się w myśl zasady, że jak coś ma pójść źle, to na pewno pójdzie.

No, a nasze gwiazdy? Wyjątkowo intensywnie w tym filmie grają, bo przez półtorej godziny aż strzykają ekspresją. I czasami robi to, niestety, lekko karykaturalne wrażenie. I głupio mi z tym bardzo, bo i Cage, i Kidman. zawsze, nawet w swoich trudniejszych czasach, należeli do moich ulubieńców. Jakoś więc nie bardzo mogę pojąć, po co im to, biedaczynom, było.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski