- Dla wyrachowanych złodziei sklepowych obecne przepisy, także zmiana od 1 stycznia, to prawie eldorado - opowiada prowadząca sprzedaż w ramach małej sieci handlowej właścicielka sklepu. - Już wcześniej obliczali sobie wszystko dokładnie, myślę, że bardzo dobrze się kiedyś stało, że przestaliśmy prowadzić samoobsługowe stoisko monopolowe, bo straty byłyby o wiele większe.
Wykroczenie a nie przestępstwo
Cóż takiego się zmieniło? Od
1 stycznia kradzież przedmiotu o wartości do 500 złotych nie będzie, jak dotąd, przestępstwem, ale jedynie wykroczeniem. To skutek rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę, które urosło do 2 tys. zł brutto. Rozdzielenie wykroczenia od przestępstwa to wysokość jednej czwartej takiej kwoty...
Stawka poszła w górę w porównaniu z ub. rokiem o 40 zł.
500 złotych mandatu
Sprytni złodzieje obliczają, ile mogą ukraść, bo dla nich popełnienie wykroczenia jest zwyczajnie korzystniejsze. Po pierwsze nie trafiają do Krajowego Rejestru Karnego, po drugie - o ile nie skończy się niczym, to na miejscu dostaną co najwyżej 500 złotych mandatu.
Przeczytaj też: Koniec z pobieraniem pieniędzy od rodziców
- To jakieś nieporozumienie - oponuje sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik bydgoskiego Sądu Okręgowego. - Wykroczenie podlega penalizacji tak jak przestępstwo, nie znam podstaw prawnych, którymi - jak słyszę - kierują się policjanci umarzając te sprawy. Przypomnę także, iż w przypadku wykroczeń nie ma instytucji małej szkodliwości społecznej czynu, która może być zastosowana przez sąd przy przestępstwie...
Bydgoszczanka ukradła bluzę i spodnie
Jak wygląda praktyka sądowa, trudno powiedzieć. Można posługiwać się jedynie konkretnymi przykładami. Mieszkanka Bydgoszczy w sklepie odzieżowym ukradła sportową bluzę i spodnie warte w sumie 140 zł. Została skazana na 21 dni aresztu. Wniosła apelację, uznając, że kara jest zbyt surowa i udowadniając, że choruje na padaczkę, depresję, uzależnienie mieszane, astmę, cierpi na stany lękowe itd. Karę Sąd Okręgowy zamienił na areszt w zawieszeniu.
W większości przypadków sprawcy wykroczeń przeciwko mieniu do sądu w ogóle nie trafiają. Na 2584 stwierdzone takie przypadki w województwie policjanci skierowali do sądu jedynie... 525 wniosków o ukaranie sprawców. 1919 spraw zakończyło się niczym.
Kliknij i czytaj dalej na kolejnej stronie
W Bydgoszczy proporcje są podobne - w ub. roku na 655 ujawnionych przypadków wlepiono tylko 9 mandatów, nieco ponad 118 spraw trafiło do sądu, a odstąpieniem od ukarania zakończyło się... 516 spraw!
- Policjanci nie muszą nakładać mandatów, mogą wykorzystać pouczenie, ostrzeżenie... - tłumaczy podkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Rząd chce wprowadzić stałą kwotę
Tymczasem do zmiany zapisów o kwocie rozdzielającej wykroczenie od przestępstwa zaczyna coraz głośniej mówić rząd i Ministerstwo Sprawiedliwości.
Ruchoma wartość miałaby być zastąpiona stałą, tak jak było do końca 2013 roku.
- Nic tak nie rozzuchwala, jak brak reakcji na drobne kradzieże - mówił w grudniu na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” dr Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. - Uzależnienie wysokości progu od płacy minimalnej powoduje de facto, że co rok można kraść więcej i więcej, na czym cierpią nie tylko poszkodowani, ale i autorytet państwa. Przez zarysowanie ruchomej kwoty państwo krok po kroku wycofuje się ze swojej roli strażnika sprawiedliwości, praworządności i porządku.
Kliknij i czytaj dalej na kolejnej stronie
Wspomniana stała kwota nie została jeszcze ustalona, ale ma wynosić 400-500 zł.
Stała kwota to dobry pomysł?
Środowisko wymiaru sprawiedliwości jest podzielone w ocenie nowego-starego pomysłu. - Pytanie, dlaczego akurat na takim, a nie innym poziomie ustalać granice wykroczenia - słyszymy. - Jej przekroczenie o parę złotych może skutkować uruchomieniem całej machiny. Policjant musi wypełniać dokumenty, zabezpieczyć dowody, przesłuchać świadków, zapoznać z postępowaniem swojego przełożonego, skierować sprawę do prokuratora, który też musi ją rozpoznać, a potem - sąd. To rodzi olbrzymie koszty oraz angażuje masę ludzi...
- Stała kwota to dobry pomysł - uważa sędzia Włodzimierz Hilla. - Obywatel musi zdawać sobie sprawę z jej stałości, a nie przy każdej zmianie kalkulować, czy mu się coś opłaca, czy nie.