Kąpiele w solankach i okłady z borowiny to nie wszystko. Sanatoria gwarantują kuracjuszom wiele atrakcji dla ciała i ducha.
<!** Image 2 align=right alt="Image 149836" sub="W Uzdrowisku „Solanki” w Inowrocławiu korzystać można, m.in., z abiegów leczniczych, usług gabinetów kosmetycznych oraz centrum medycznego SPA Fot. Archiwum „Expressu”">Pani Stefania z Bielaw wyjedzie do Sanatorium MSWiA do Sopotu w drugiej połowie lipca.
- Będę leczyć dolegliwości reumatyczne. Wśród zabiegów znajdą się, między innymi, kąpiele solankowe i terapia prądami. Na pewno skorzystam też z gimnastyki i basenu - mówi nasza Czytelniczka. - Odkąd jestem na emeryturze, wyjeżdżam do sanatoriów. Byłam już w Kołobrzegu i Krynicy-Zdroju. Skutki dla zdrowia są bardzo pozytywne. Poza tym wyjazd to okazja do zawierania nowych znajomości. Do kurortów jeździ ze mną siostra. W sopockim sanatorium mieści się kawiarnia, w której organizowane są dancingi dla kuracjuszy. Ten rodzaj zajęć nazywamy parkietoterapią - dodaje z uśmiechem pani Stefania.
Lekarze balneolodzy twierdzą, że skutki leczenia uzdrowiskowego są odczuwalne dla organizmu przez około rok. Wielu kuracjuszy tuż po powrocie z turnusu składa wniosek o przyznanie kolejnego skierowania. - Dwa lata temu przeszedłem operację dłoni. Rehabilitowano mnie w jednym z ciechocińskich sanatoriów - mówi pan Zygmunt spod Bydgoszczy. - Z obsługi medczynej byłem zadowolony. Nie chciałem wyjeżdżać daleko. W Ciechocinku mogła odwiedzać mnie rodzina.
<!** reklama>Ośrodki sanatoryjne kuszą też szeroką ofertą zabiegów poprawiających urodę. Wykupując turnusy prywatnie, można korzystać z medycznych centrów SPA i gabinetów kosmetycznych.
Kuracjusze często traktują wyjazd do sanatorium jako sposób na wakacje. Niezależnie jednak od tego, w jakim systemie ubiegamy się o pobyt w sanatorium (dofinansowanie NFZ czy prewencja rentowa ZUS), nie mamy wpływu na termin kuracji.
- Jeśli z ważnych przyczyn losowych (ślub, pogrzeb, choroba będąca przeciwwskazaniem do leczenia uzdrowiskowego) musimy zrezygnować z wyjazdu, należy jak najszybciej zwrócić skierowanie do właściwego oddziału NFZ wraz z dokumentacją potwierdzającą okoliczności rezygnacji. Trzeba również złożyć pisemną prośbę o zmianę terminu - mówi Barbara Nawrocka, rzeczniczka oddziału NFZ. - Jeśli ktoś rezygnuje bez ważnej przyczyny, na przykład dlatego, że dostał skierowanie w góry jesienią, a chciałby jechać nad morze latem, to też powinien oddać skierowanie, aby ktoś inny mógł z niego skorzystać. Może ponownie złożyć wniosek i czekać w kolejce.