Przed meczem ze Startem wśród bydgoskich kibiców panował niepokój. Zespół zajmował ostatnie miejsce w tabeli i niektórzy już widzieli Polonię w drugiej lidze...
Warto jednak raz jeszcze przypomnieć, że we wcześniejszych pięciu spotkaniach tylko dwa razy [u siebie z Lokomotivem Daugavpils i w Rybniku - red.] miałem do dyspozycji wszystkich zawodników. Gdyby nie późniejsze kontuzje, nasza sytuacja w tabeli byłaby zupełnie inna. W niedzielę też nie byłem w komfortowej sytuacji, bo ból nie pozwolił wystartować Robertowi Kościesze. Udało się jednak wygrać, bo o to wszyscy się bali. Każdy z zawodników dorzucił swoją cegiełkę do zwycięstwa. Nie popadamy jednak w euforię. Nice Polska Liga Żużlowa jest nieprzewidywalna, co pokazały niedzielne wyniki. Musimy nadal ciężko pracować.
[break]
Czy Dennis Andersson został uprzedzony wcześniej, że ma czekać „pod telefonem” i być w gotowości na wypadek niedyspozycji Roberta Kościechy?
Nie. „Kostek” trenował w piątek, ale widać było, że cierpi. Pojechał do lekarza i otrzymał silny zastrzyk przeciwbólowy tzw. blokadę. Niewiele pomogło, bo po sobotnich zajęciach też nie wyglądał najlepiej. „Kostek” sam zdecydował wówczas, że nie wystartuje. W sobotę około godziny 14 zadzwoniliśmy do przebywającego w Szwecji Anderssona. Dennis ma swoją bazę sprzętową w Gorzowie, więc musieliśmy znaleźć jedynie odpowiednie połączenie lotnicze i w niedzielę wysłać po niego samochód na lotnisko w Gdańsku.
Warunki do ścigania były ciężkie. Dziennikarze z Gniezna sugerowali, że Polonia nieregulaminowo przygotowała tor...
Nie rozumiem tych zarzutów. Przecież w sobotę po południu bardzo mocno padało. Dobrze, że komisarz toru był u nas już dzień przed meczem i wszystko dokładnie widział. Od rana ciężko pracowaliśmy, dosypywaliśmy suchej nawierzchni, ale nie byliśmy w stanie przygotować „betonu”. Proponowałem temu dziennikarzowi, aby poszedł na nasz minitor i zobaczył ile tam jest wody.
Jako trenera młodzieży szczególnie ucieszyło z pewnością pana pierwsze biegowe zwycięstwo w lidze 19-letniego Bartosza Bietrackiego...
Już przed sezonem mówiłem, że z meczu na mecz powinno być lepiej. Tydzień temu w Lublinie zawiódł [1 oczko - red.]. Po meczu z „Koziołkami” dużo rozmawialiśmy i widać, że Bartek wyciągnął wnioski. Udany występ przeciwko Startowi to także zasługa naszego klubowego mechanika Witolda Gromowskiego, który dobrze przygotował silniki.
W ekipie Orła Łódź, z którym spotkamy się w niedzielę, doskonale spisuje się pozyskany w okienku transferowym Mads Korneliussen. Polonia też miała na niego chrapkę...
Rozmawialiśmy z Madsem zanim odezwali się do niego działacze z Łodzi. Jego oczekiwania finansowe były jednak na poziomie ekstraligi i nie byliśmy w stanie ich spełnić. Pamiętajmy, że my walczymy o to, aby żużel w Bydgoszczy w ogóle istniał. Nie możemy szastać pieniędzmi.
Zmieńmy temat na zakończenie. Seniorzy jeździć będą w niedzielę na wyjeździe, ale to nie oznacza, że na Sportowej w ten weekend zabraknie emocji...
Zgadza się. W sobotę miniżużlowcy walczyć będą w kolejnej rundzie indywidualnych mistrzostw Polski. Z Polonii powinni pojechać Damian Stalkowski i Marcin Sitarek. Przed turniejem odbędzie się ponadto egzamin na licencję „MŻ”. Przystąpi do niego dwóch moich podopiecznych: Kacper Łobodziński i Mateusz Jagła. Początek turnieju o godzinie 14, już teraz zapraszam kibiców.
Dziękuję za rozmowę.
Z OSTATNIEJ CHWILI: Jak poinformował Orzeł Łódź, w meczu przeciwko Polonii nie pojedzie Mads Korneliussen. W niedzielę Duńczyk weźmie udział w treningu w Abesnbergu, gdzie następnego dnia rozegrany zostanie ćwierćfinał eliminacji do Grand Prix 2014. Jego miejsce w składzie Orła może zająć Antonio Lindbaeck (o ile zdoła wyleczyć kontuzjowaną dłoń).