Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ja wam pokażę, kim jestem!

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Alkohol był powodem kłopotów urzędnika, który przez swe zachowanie, stracił posadę
Alkohol był powodem kłopotów urzędnika, który przez swe zachowanie, stracił posadę Jacek Smarz
Wysoki rangą urzędnik miejski wywołał awanturę i pobił milicjantów. Sąd jednak był wyrozumiały.

[break]
Po II wojnie w ten sam sposób wyśmiewano praktykę ówczesnych władz, awansujących na wysokie stanowiska zwykłych robotników i chłopów.

W Bydgoszczy przykładem takiej kariery był Kazimierz W. Ten robotnik z wykształceniem podstawowym w 1956 roku w wieku 45 lat został mianowany wiceprzewodniczącym Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Miał być reprezentantem klasy robotniczej w ścisłym kierownictwie miejskich władz. Jednak na stanowisku tym Kazimierz W. wytrwał ledwie trzy miesiące.

17 lutego 1957 roku Kazimierz W., jak często to robił, po pracy udał się do jednego z bydgoskich lokali przy ul. Dworcowej. Tam raczył się wódką. Po wyjściu na zewnątrz, mocno wstawionemu już urzędnikowi nie spodobała się idąca chodnikiem rozbawiona para młodych ludzi, wracająca z zabawy. Kazimierz W. zaczepił ich i wszczął awanturę, uciekając się także do rękoczynów.

Zrobiło się zbiegowisko, ktoś zawołał przejeżdżający radiowóz milicyjny. Kazimierz W. stanowczo sprzeciwił się propozycji zajęcia miejsca w pojeździe. Naubliżał funkcjonariuszom, nawet uderzył jednego z nich i zagroził im wyciągnięciem poważnych konsekwencji za aresztowanie „tak ważnego człowieka”. Przy okazji nie omieszkał się pochwalić osobistą znajomością z wszystkimi komendantami milicji w Bydgoszczy.
Interweniujący funkcjonariusze byli jednak nieczuli na pogróżki. Przy oklaskach przechodniów siłą wpakowali mężczyznę do środka auta, skuli kajdankami i zawieźli na komisariat.

Kilka dni później do świadków zdarzenia zaczęli docierać różni ważni ludzie, którzy proponowali im wycofanie się ze zeznań, ponieważ... publiczne przyznanie, że wiceprzewodniczący MRN jest awanturnikiem, mogłoby zaszkodzić wizerunkowi Polski Ludowej.

Świadkowie nie dali się jednak przekonać, milicja także pozostała głucha na te enuncjacje. W tej sytuacji nie było już szans na obronę i ukręcenie sprawie łba. Na marcowym posiedzeniu Miejskiej Rady Narodowej Kazimierz W. został poproszony o błyskawiczne podanie się do dymisji ze względu na zły stan zdrowia.
Proces Kazimierza W. przed bydgoskim sądem rozpoczął się 2 kwietnia. Dwa tygodnie później rozprawa, po przesłuchaniu wszystkich świadków, dobiegła końca. Mimo iż adwokat usilnie starał się przedstawić urzędnika jako ofiarę i człowieka zmuszonego do obrony koniecznej, skrajnie zdenerwowanego rozwojem wydarzeń, sąd nie dał wiary tym wyjaśnieniom.

Kazimierz W. skazany został na karę 10 miesięcy pobytu w więzieniu z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres dwóch lat.

Jak oznajmił sędzia w uzasadnieniu wyroku, był on łagodny z uwagi na dotychczasową niekaralność Kazimierza W. oraz to, że miał na utrzymaniu żonę i sześcioro dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!