To nie był dobry początek tygodnia w wykonaniu naszej najlepszej tenisistki. W poniedziałek Iga Świątek odpadła z rywalizacji deblistek, co jednak nikogo specjalnie nie zmartwiło, bo Polka traktuje grę podwójną przede wszystkim jako trening uzupełniający i okazję do dobrej zabawy.
W singlu niestety sprawa była bardziej skomplikowana, bo Świątek właśnie straciła prawie 1500 punktów za ubiegłoroczne zwycięstwo w Roland Garros, co oznacza, że po Indian Wells spadnie w rankingu WTA. Jak bardzo? To zależało właśnie od tego jak daleko zajdzie w Kalifornii. Zaraz po zakończeniu meczu z Jeleną Ostapenko była 10. na monitorującej na bieżąco spadki i awanse stronie WTA Live. Tuż za nią (na 12. miejscu) była jednak Tunezyjka Ons Jabeur, która wciąż pozostaje w turnieju (o ćwierćfinał zagra z Rosjanką Anną Kalinskają).
W meczu dwóch byłych mistrzyń French Open (Łotyszka wygrała w Paryżu w 2017 roku) Polka wyraźnie nie miała swojego najlepszego dnia, na co wpływ mogły mieć problemy ze zdrowiem (w połowie drugiego seta poprosiła nawet o przerwę medyczną). Przełożyło się to na poziom jej gry, bo Świątek w najlepszym wydaniu - agresywną, szukającą dalekich piłek i ostrych kątów - oglądaliśmy tak naprawdę tylko na początku drugiej partii. Łotyszka bezlitośnie to wykorzystała.
W ćwierćfinale Ostapenko zmierzy się ze zwyciężczynią meczu pomiędzy Amerykanką Shelby Rogers i sensacyjną finalistką tegorocznego US Open, Kanadyjką Leylah Fernandez.
