Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inauguracja z łyżką dziegciu

Tekst i zdjęcia: Jarosław Pabijan, korespondecja z Zielonej Góry
Kiedy wokalista zespołu Samowar zakpił sobie z bydgoskich kibiców, stało się jasne, że w Zielonej Górze żartów nie będzie. I nie było. Szkoda tylko, że emocje z toru przeniosły się na trybuny.

Kiedy wokalista zespołu Samowar zakpił sobie z bydgoskich kibiców, stało się jasne, że w Zielonej Górze żartów nie będzie. I nie było. Szkoda tylko, że emocje z toru przeniosły się na trybuny.

**

Zobacz zdjęcia

**

Wielkie napięcie i emocje. Mówi się, że to media podgrzały atmosferę i napompowały balon oczekiwań. Niekoniecznie się z tym można zgodzić, śledząc zimą internetowe poczynania fanów ZKŻ. Przez nich, Polonia skazywana była na pożarcie!

Cóż się okazało na miejscu? Po pierwsze - rzucał się w oczy fakt, że organizatorzy nie bardzo wiedzieli jak „jeść” produkt zwany ekstraligą. Dziennikarze czekali przed bramą parkingu, by dostać się na konferencję. Dodatkowo otoczeni byli miejscowymi „kibicami”, którzy rzucali kamieniami w sektor bydgoskich fanów. Myślicie, że to miłe uczucie? Zresztą zielonogórscy „fani” w ogóle się nie popisali. Przez powtórką XV wyścigu rzucali w bydgoskich żużlowców, czym popadnie...

Po drugie - oklaski zebrał prezes ZKŻ, Robert Dowhan, który wpuścił na stadion telewizję Polsat Sport. Aby było jasne - nie mam nic przeciwko tej telewizji i wiem, że szklane okienko jest potrzebne żużlowi jak powietrze. Ale zwróćmy uwagę, ze szef ZKŻ wystąpił w ten sposób przeciwko sobie! Ten gest przeciw szefowi Ekstraligi Żużlowej - Ryszardowi Kowalskiemu jest o tyle bez sensu, że decyzja zrywająca umowę z Polsatem pochodziła ponoć od akcjonariuszy spółki, czyli od klubów!!! Czy ktoś to zrozumie?

Pierwsze punkty Polonii stawiają klub bydgoski w dobrej sytuacji. Zimna krew Michała Szczepaniaka, który w decydującym biegu przywiózł za sobą byłego mistrza Polski Grzegorza Walaska każe składać dłonie do oklasków. Duży plus dla juniorów - Jędrzejewskiego i Buczkowskiego. Brawa dla Jonssona. A swoją drogą, który to już tor w Polsce (po Toruniu, na przykład), który po przebudowie nie nadaje się do ścigania? Mijanek było jak na lekarstwo, a za to dwukrotnie zapachniało bielą szpitalnych sal. Pierwszy raz po defekcie Staszewskiego, gdy trójka pozostałych jeźdźców w ekwilibrystyczny sposób wymanewrowała za zwalniającym polonistą. Drugi raz po desperackim ataku Protasiewicza na Jonssona w biegu XV. Złamany palec Lindgrena jest tu najmniejszym wymiarem kary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!