<!** Image 3 align=left alt="Image 210914" >Poniżej komentarz do tematu dotyczącego planowanego protestu kierowców MZK, który planowany jest w najbliższą sobotę.
Zadziwiająca jest lekkość prezydenta
oraz jego służb w mówieniu
i ocenianiu przyszłości
Miejskich Zakładów Komunikacyjnych.
Wiele pustych słów i obietnic
bez pokrycia. Z jednej strony
pewność, że miejska spółka wygra
planowane przetargi, a z drugiej
oświadczenia, że trzeba je ogłosić,
bo zakłady są zbyt drogie.
<!** reklama>
Z jednej
strony uspokajanie, że kierowcy
znajdą robotę, bo połączeń nie ubędzie.
Z drugiej, zapowiedzi skracania
tras linii autobusowych i likwidacji
niektórych połączeń. Poza tym
ratusz chwali się planem osiągnięcia
ośmiocyfrowych oszczędności.
Czytaj: Kierowcy będą protestować. Ratusz: Nie ma powodu
Nie pokazuje jednak tego, na co te
pieniądze będą wydane. Wszystko
wydaje się dość płynne i iluzoryczne.
Dlatego też bardziej przemawiają
do mnie dane, podawane dziś
przez „Solidarność”.
Jeśli miasto
sprzeda 26 linii w 4 pakietach, straci
pracę 130 osób, a to kosztować
będzie ponad 2,9 mln zł. Jeśli pakietów
będzie więcej, liczba ta się
podwoi. Związkowcy podają też,
że takie miasta jak: Poznań, Wrocław,
Łódź, Kielce, Opole i Toruń
nie zmuszają swoich spółek do rywalizacji
z innymi przewoźnikami.
Inwestują w nie. Dzięki temu sprawność
systemu komunikacji miejskiej
staje się ich chlubą. Bydgoszcz ma
ochotę pozbyć się kolejnego „ciężaru”.
Podobnie uczyniono przed laty,
kiedy miasto ochoczo zrezygnowało
z jakiegokolwiek wpływu na prowadzenie
Portu Lotniczego.
Jakie
są tego efekty? Na pewno nie najlepsze.
I jeszcze jedno, prezydent
najpierw musi poprosić radnych
o zmianę uchwały z 2002 r.
