MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ile za ten kosmos?

Redakcja
Gdyby nie pasja i upór blond Brytyjczyka z grubym portfelem, to o wizji liźnięcia kosmosu mogliby zapomnieć nawet najlepiej zarabiający biznesmeni i celebryci, a orbitalny głód pozostałoby im sycić namiętnym oglądaniem „Armageddonu”.

Z jakim przymiotnikiem dobrze łączy się słowo miliarder? nie wiedzieć, czemu, ale
moje zwoje mózgowe prowadzą do określenia „ekscentryczny”. Podkreślam - „nie wiedzieć czemu”, bo żadnego miliardera nie było dane mi poznać, nie mówiąc już o wchodzenie na taki poziom znajomości, kiedy to bez problemu przychodzi nam wymieniać cechy charakteru danego człowieka. Ale do rzeczy. Myśląc o ekscentrycznym miliarderze przed oczami staje mi Richard Branson - założyciel Virgin Group - z platynową czupryną, londyńskim akcentem i fortuną, liczącą jakieś 5 miliardów
dolarów. Ten facet, obecnie po sześćdziesiątce, od dzieciaka miał chrapkę na osiągnięcie sukcesu. Co prawda, nie wyszły mu pierwsze biznesy, oparte na sprzedaży papużek falistych czy handlu świątecznymi choinkami, ale za to później było tylko lepiej.

Ostatnio o Bransonie mówi się głównie w kontekście katastrofy pojazdu Virgin
Galactic's SpaceShiptwo, do którego doszło nad oblaną kalifornijskim żarem
pustynią Mojave. Ów ekscentryczny miliarder dekadę temu zaczął wprowadzać w życie
swoje marzenie o rozdziewiczeniu kosmosu (wybaczcie, ale Virgin Galactic aż się prosi o słowną zabawę), a dokładnie o rewolucji, pozwalającej na przeprowadzanie turystycznych lotów suborbitalnych. Bilet na kosmiczną taksówkę - 200 tysięcy dolarów, a drugie tyle przekazane w ramach depozytu. Brad Pitt, Leonardo DiCaprio, Tom Hanks i 800 innych osób bez wahania wpisało się na listę pasażerów, chcących zobaczyć ziemię z innej perspektywy.

Problem w tym, że powiedzenie - pieniądze szczęścia nie dają - sprawdziło się tu niezwykle boleśnie. Mimo wręcz nieograniczonych środków, w trakcie wspominanej katastrofy jeden pilot zginął, drugi walczy o życie w szpitalu. W sieci natrafiłam na komentarze w stylu - „zachcianki miliardera opłacone śmiercią”. Tego można było się spodziewać. Z ciekawości sprawdziłam, ilu kosmonautów i astronautów straciło życie w trakcie podbijania kosmosu - doliczyłam się 14. Oni zostali bohaterami, bo mieli misję. A Branson? Dla wielu ma przede wszystkim kasy jak lodu i tyle. Z drugiej strony, gdyby nie pasja i upór blond Brytyjczyka z grubym portfelem, to
o wizji liźnięcia kosmosu mogliby zapomnieć nawet najlepiej zarabiający biznesmeni i celebryci, a orbitalny głód pozostałoby im sycić namiętnym oglądaniem „Armageddonu”.

Ja widzę to tak - po pierwsze, na okołoziemskich lotach komercyjnych można nieźle zarobić i dobrze, bo żeby z tego wora wyciągnąć, najpierw trzeba sporo włożyć. po drugie - niczym odkrywczym nie jest fakt, że każda przełomowa innowacja kosztuje, wiele trzeba dla jej realizacji poświęcić i wymaga wielu prób, ale i błędów. A po trzecie, skoro teraz na lot kosmiczną taksówką stać byłoby najbogatszych, to być może za kilkanaście lat mieszkaniec kraju nad Wisłą będzie mógł zapisać to kosmiczne marzenie w liście do Świętego Mikołaja, a średnio zarabiający obdarowujący z tegoż samego kraju będzie mógł je spełnić. W końcu każda innowacja z czasem przestaje być tak innowacyjna i na tym polega rozwój.

[div=pull-right][img=200px]http://m.7dni.pl/2014/11/orig/07ad7-320387.jpg[/img][/div]

redaktorka prowadząca
"Biznes Kujawsko-Pomorski"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!