Ile ligowych jaskółek czyni wiosnę? [komentarz o Zawiszy]

Komentarz: Piłka jest (OK)rągła
Ile ligowych jaskółek czyni wiosnę?

Już pierwsza kolejka rundy rewanżowej pokazała, że cała wiosna może być bardzo ciekawa. Niewykluczone, że emocje towarzyszyć będą kibicom do ostatnich meczów sezonu, czyli do 8 czerwca. Zawiszanie z Sandecją zrobili to, co do nich należało - wygrali. Ale trzeba przyznać, że przyszło im to po dużym wysiłku i maksymalnej mobilizacji w drugiej połowie, gdy grali już w przewadze jedenastu na dziewięciu. Niekiedy tak bywa, że zbyt dużo miejsca na boisku, więcej swobody przy rozgrywaniu akcji i świadomość, że rywal jest praktycznie na kolanach - dziwnie rozkojarza. Ale zawiszanie wiedzieli, że ten mecz muszą wygrać i praktycznie nie schodzili z połowy Sandecji, by ten cel osiągnąć. Żal piłkarzy, którzy do Bydgoszczy wybrali się przez całą Polskę, ale oni i ich trener Mirosław Hajdo znają cel Zawiszy oraz swoje miejsce w szeregu. Mam jednak takie przeczucie, że sądecczanie napsują krwi jeszcze niejednej drużynie. Chcąc nie chcąc muszą, bo w końcu walczą jeszcze o utrzymanie. A podopieczni Jurija Szatałowa? Bez wyjazdowego obozu w ciepłych krajach na inaugurację ligi wyglądali fizycznie naprawdę bardzo dobrze. W przeciwieństwie do lidera ze Świnoujścia, który był tłem dla Olimpii. Nic dziwnego, bo w Grudziądzu nikt z czołówki sobie nie pograł i nie pogra. Tak jak na początku sezonu Flota zadziwiała zwycięską serią, tak teraz, włącznie z dwoma meczami z jesieni, przegrała trzeci kolejny mecz. Wzmocnienia na razie nie zaskoczyły. Ale poczekajmy na następne mecze i przekonajmy się, jak to jest z jaskółkami na wiosnę.

Marek Fabiszewski