MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ile Amerykanin ma w sobie z Polaka

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Duma nad tym od lat paru niejeden mędrek i to nie tylko amerykański. Bo co tak naprawdę stało się wtedy, w okolicach 2008 roku, gdy kryzys finansowy pozbawił pracy i oszczędności masę ludzi?

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Duma nad tym od lat paru niejeden mędrek i to nie tylko amerykański. Bo co tak naprawdę stało się wtedy, w okolicach 2008 roku, gdy kryzys finansowy pozbawił pracy i oszczędności masę ludzi?

Czy rzeczywiście winne było tylko moralne bagienko spryciarzy z banków i tych z samej góry, i tych z dołu, wciskających nam fundusze i akcje? Czy może winna była też nasza własna chciwość? I naiwna wiara w wirtualne pieniądze, która pogruchotała nam zdrowy rozsądek?

Powstało na ten temat parę ciekawych filmów, ale „Zabić, jak to łatwo powiedzieć” jest zdecydowanie najoryginalniejszym z nich. Bo ta niemiłosiernie brutalna komedia gangsterska jest jedną wielką metaforą tego, co się stało z Ameryką. Zresztą nie tylko z nią, też z nami.

<!** reklama>I na szczęście tylko na początku mamy wrażenie, że znowu trafił nam się epigon kina Tarantino. I że znowu dostaniemy wesołe rozmówki gangsterów, przetykane uprawianiem przez nich żmudnego rzemiosła. Tu mamy, co prawda, gangsterów, mamy rzemiosło, ale wszystko punktowane jest co chwila płynącymi zewsząd przemówieniami Obamy i McCaina z pamiętnej kampanii wyborczej. Obaj poza wyborczymi obiecankami stawiają zaś również diagnozy, co też się porobiło z Ameryką i Amerykanami, co świetnie pointuje działania bohaterów filmu.

Oglądamy więc galopującą nieodpowiedzialność, gnuśność i lenistwo. Oglądamy ludzi, którzy szczerze wierzą, że „yes, you can!”, że każdy może wszystko, jeśli zechce. A to, niestety, nieprawda. Może nie każdy i zdecydowanie nie wszystko. A gdy chcenie polega na pójściu po linii najmniejszego oporu, to robi się jeszcze gorzej.

Oglądamy wreszcie korporację - w tym przypadku mafię - która musi podkreślić panowanie na rynku ukrócając podskoki drobnych biznesmenów. Widzimy, jak żałośnie szacuje koszty (bo przecież kryzys), jaki panuje w niej chaos decyzyjny, jak podwładni drwią z przełożonych. No bo gdzie te czasy, gdy korporacje były jak z podręcznika... W dialogach mamy więc, między zabawnymi głupotkami, ideologiczne wywody na przykład o sile jednostki w historii Ameryki. I buczących w tle polityków z ich społecznym solidaryzmem czy też odwiecznym zaklęciem: powrotem do wartości. Główny twardziel w tym filmie naprawdę nie ma tu na kogo głosować.

A śledzimy opowieść o Ameryce obszczymurków, głupoli i nieudaczników z zapyziałych mieścin, które zupełnie nie przypominają świata sukcesu z Beverly Hills. Dwóch żulików okrada nielegalne kasyno karciane na zlecenie lokalnego spryciarza. Opiekunowie interesu, duzi mafiosi, muszą wynająć czyściciela, żeby zrobił z tym porządek.

No, i się zaczyna, soczyście, bo film jest porządnie zmajstrowany i świetnie obsadzony. Brad Pitt nie jest już taki ładniutki, więc przynajmniej widać, co potrafi jako aktor. A James Gandolfini - palce lizać. Rola wypalonego, starego mistrza, żałosnego w swojej agresji i słabości, to perełka. Zresztą tyle osób nam ten mistrz przypomina...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!