Komentarze dotyczące sytuacji przed sklepami meblowymi były różne. Dużo osób oskarżało sieć o wprowadzenie segregacji sanitarnej, określało sytuację jako bezprawną czy ogłaszało bojkot marki. Inne osoby chwaliły decyzję, apelując, aby także w innych miejscach wprowadzić podobne zasady, co miałoby zachęcić większą liczbę osób do szczepień. Choć kolejki przed sklepami IKEA pojawiły się dopiero niedawno, to nie wynikają one z nowych zasad, jakie wprowadzono w sieci.
– Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 29 listopada br. informujemy, że od 1 do 17 grudnia 2021 r. w sklepach IKEA w całej Polsce obowiązuje nowy limit liczby klientów, którzy jednocześnie mogą przebywać w sklepie – 1 osoba na 15 m2 – informowała IKEA.
Rozporządzenie z 14 grudnia przedłużyło obowiązywanie wprowadzonego limitu do 31 stycznia. Jednocześnie wprowadzono w nim zmianę dotyczącą limitu miejsc przeznaczonych na potrzeby konsumpcji w restauracjach i innych punktach gastronomicznych, które zmniejszyły się z 50 do 30%.
Czemu paszporty covidowe zaczęto sprawdzać dopiero teraz? W rozporządzeniu jest mowa o limicie, jaki występuje w centrach handlowych i sklepach wielkopowierzchniowych, z zastrzeżeniem, że nie dotyczy on osób zaszczepionych. IKEA rozpoczęła sprawdzenia certyfikatów, gdy w sklepie pojawiła się maksymalna liczba osób i zgodnie z rozporządzeniem, do środka mogły wejść już tylko osoby zaszczepione. Gdy ktoś nie przyjął szczepionki, musiał zaczekać w kolejce, do momentu aż część osób zakończy zakupy i zwolni miejsce.
Długie kolejki przed sklepami utworzyły się w weekendy, gdy najwięcej osób ma czas na dłuższe zakupy. W piątkowe popołudnie bydgoska IKEA nie była oblegana przez klientów, więc nikt nie musiał okazywać przed wejściem paszportów covidowych. Pracownicy sklepu przed zakupami pytali jedynie o to, czy osoby posiadają kartę lojalnościową sieci. Z głośników, podobnie jak w wielu galeriach handlowych, co kilka minut można było usłyszeć komunikat o zachowaniu reżimu sanitarnego – nakazie zakrywania ust i nosa oraz zachowaniu dystansu społecznego.
W innych miejscach też pytają o certyfikat
IKEA nie jest jedynym miejscem, w którym sprawdzane są paszporty covidowe. – Przed świętami, podczas kupowania prezentów, zostałam zaskoczona pytaniem o paszport covidowy przy wejściu do Empiku. Poinformowano mnie, że wewnątrz przebywa już limit klientów i mogę wejść tylko po okazaniu certyfikatu lub czekać, aż wyjdą inni kupujący. Spotkałam się z taką sytuacją po raz pierwszy, więc zapomniałam nawet, że mam potwierdzenie przy sobie i odczekałam chwilę przed wejściem – opowiada pani Ewa z Fordonu.
– Inną „przygodę” miała moja dorosła córka w jednej z prywatnych przychodni. Zgłosiła się na umówione badanie i usłyszała, że wejść do placówki może wyłącznie po okazaniu certyfikatu. Ma go w telefonie, jest też jak najbardziej za taką formą dbania o bezpieczeństwo, ale absolutnym nieporozumieniem był brak informacji o takich wymogach przy rejestracji wizyty. To niedopuszczalna nonszalancja w podejściu do pacjenta. Może się z tym nie zgadzać albo być nieprzygotowany – wizyta u lekarza jest już wystarczającym stresem. Dobrze by było, gdyby w przychodniach zadbano także o komfort pacjenta – dodaje nasza rozmówczyni.
Na podstawie przepisów zawartych w rozporządzeniu, paszporty covidowe mogą być podstawą do zwiększenia liczby osób, jakie mogą przebywać w restauracjach, galeriach handlowych czy hotelach. Niewiele lokali decyduje się na weryfikację, w obawie przed krytyką. Z taką w ubiegłym roku spotkała się m.in. sieć kin Helios, gdzie próbowano sprzedawać bilety z podziałem na osoby zaszczepione i bez szczepień, z czego szybko się wycofano.
