https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Huragan czwartej kwarty

Jarosław Hejenkowski
Jeśli Sportino będzie tak grało, do ekstraklasy szybko nie wróci. Ale trzeba przyznać, że mecz naszych koszykarzy ze Spójnią, niczym dobry horror, trzymał w napięciu do ostatniej chwili.

Jeśli Sportino będzie tak grało, do ekstraklasy szybko nie wróci. Ale trzeba przyznać, że mecz naszych koszykarzy ze Spójnią, niczym dobry horror, trzymał w napięciu do ostatniej chwili.

<!** Image 2 alt="Image 158173" sub="Przez niemal całe spotkanie gospodarze mieli problemy z zatrzymaniem pod tablicami Wiktora Grudzińskiego (nr 14) Fot. Jarosław Hejenkowski">Goście ze Stargardu prowadzili przez niemal cały mecz i trzeba przyznać, że działo się tak całkowicie zasłużenie. Okazało się jednak, że to, co pisaliśmy w piątek o ich słabej psychice, było prawdą.

- Mecz powinniśmy wygrać, ale zabrakło skuteczności. No i nie da się odbudować ludzkiej psychiki w tydzień - przyznał o spotkaniu trener Spójni, Grzegorz Chodkiewicz.

Z kolei szkoleniowiec gospodarzy Aleksander Krutikow cieszy się, że z tak mocnym rywalem jego zespołowi udało się „wrócić do gry”.

- Przeciwnik pod koniec miał problemy z rozgrywaniem akcji ofensywnych. Trzeba jednak przyznać, że przez cały mecz nie mogliśmy sobie poradzić z dobrą parą wysokich graczy Spójni: Grudziński - Kulikowski - przyznaje trener Sportino.

<!** reklama>Obaj szkoleniowcy zapomnieli tylko o bardzo ważnej rzeczy, a właściwie zjawisku. Była nim znakomita postawa lidera Sportino, Łukasza Żytki. To on od początku dzielił i rządził na parkiecie i gdyby nie jego trafienia, to nawet huraganowy atak gospodarzy w ostatniej kwarcie nie miałby szans powodzenia.

Sam zawodnik skromnie zaprzecza, jakoby czuł się bohaterem. Zauważa w swojej grze błędy, głównie rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Wytyka też odrobinę kolegom, że to nie jego rolą jest zdobywanie tylu punktów w meczu.

- Mecz w naszym wykonaniu pozostawiał wiele do życzenia. Cieszy zwycięstwo w spotkaniu, w którym tak naprawdę niewiele nam wychodziło - mówi Łukasz Żytko.

Trzeba jednak przyznać, że w 3 ostatnich minutach spotkania, kiedy Sportino po raz pierwszy w meczu wyszło na prowadzenie 50:49, on zachowywał się jak profesor - dobrze podając, wstrzymując czasem grę lub nadziewając się na faule rywali, które zamieniał na punkty z wolnych.

- Osobiste to jedna z moich mocniejszych stron. Czułem się dobrze na linii i ręka mi nie zadrżała - twierdzi rozgrywający.

Kolejny sprawdzian dla jego ręki już jutro. Nasi koszykarze zagrają w Warszawie z Polonią 2011. Z kolei w poniedziałek zmierzą się w rąbińskiej hali z łódzkim ŁKS.

Wielki Żytko

  • Prawie 34 minuty spędził na parkiecie.
  • 2 rzuty za 2 pkt. (na 9 oddanych) 2 za 3 pkt. (na 4) i 11 osobistych (na 13).
  • 4 zbiórki i 7 asyst.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski