Stowarzyszenie Miłośników Zabytków „Bunkier” pół soboty spędziło w lesie. Razem z nimi na spotkanie z tajemnicą DAG Fabrik Bromberg wybrało się ponad stu piechurów.
<!** Image 2 align=right alt="Image 63008" sub="- Po wybuchu w ziemi powstawał ogromny krater - tłumaczył przewodnik Jarosław Butkiewicz. - Obozu pracy strzegli wartownicy. /Fot. Katarzyna Kaczór">Grupa spotkała się na pętli „czwórki” na Glinkach. Zaczęło się od zwiedzania pobliskich bunkrów, które ponoć kryją niejedną tajemnicę. - Ale na razie to sypialnia dla bezdomnych, śmietnik dla mieszkańców i królestwo szczurów - przestrzegał pan Bogdan, który także postanowił udać się na historyczny spacer.
Bydgoszczanie obwieszeni aparatami fotograficznymi i lornetkami uważnie słuchali przewodnika Jarosława Butkiewicza, który starał się odpowiedzieć na wszystkie pytania pasjonatów historii. - A dlaczego Zachem zbudowano w lesie? - dopytywała jedna z uczestniczek spaceru. - Drzewa miały powstrzymywać falę, która szła po wybuchu - tłumaczył przewodnik. - Zresztą taką samą funkcję pełniło osiedle awaryjne. - Czy alianci nie mogli zestrzelić ludzi z obozu pracy? Przecież wiedzieli, że giną tu ludzie? - dociekał inny bydgoszczanin. - Mogli, ale wiedzieli od lokalnej komórki AK, że pracuje tu sporo cywili. Zrezygnowali zatem z niszczenia obiektu. Przewodnik zdementował przy okazji legendy o podziemnych peronach kolejowych, o połączenaich z innymi miastami, wreszcie o podziemnej produkcji materiałów wybuchowych. - Przecież gdyby doszło do eksplozji pod ziemią, wszystko uległoby zniszczeniu, to nielogiczne - argumentował.
<!** Image 3 align=left alt="Image 63008" sub="W razie nalotu bombowego mogli schować się w schronie, którego ściany miały 20 centymetrów grubości. /Fot. Katarzyna Kaczór">Maciej, student fizyki z Torunia, przyszedł do lasu, bo uwielbia ekstremalne historyczne wypady. - Jeszcze mam wakacje, więc z nich korzystam. Chciałbym dostać się na tereny fabryki. Próbuję wejść do Zachemu, na razie bez skutku. Razem ze znajomymi mamy już na koncie pobyt w podziemiach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnień. Tunel ma 30 kilometrów. Przez dwie doby nie widzieliśmy słońca. Niezwykłe przeżycie. Historia DAG też mnie wciągnęła. - Jestem starym szwederowiakiem - tłumaczy pan Jan. - Ale mieszkam w Poznaniu. Przeczytałem w prasie informację i jestem. Mamy tyle ciekawych miejsc, niedocenionych. Wszystko fotografuję, żeby pokazać rodzinie.
Emocje wzbudziło opowiadanie przewodnika o wybuchach. Podobno nieraz szyby w oknach na Kapuściskach i w Łęgnowie żegnały się z ramami. Co do obozu pracy, pozostały po nim wartownie, schrony, fundamenty i... - Mogiła, prawdopodobnie teraz przez nią przechodzimy - powiedział w pewnym momencie przewodnik. - Ciała więźniów ponoć cały czas tu spoczywają.
Stowarzyszenie „Bunkier” zapowiada, że w przyszłym roku powstanie książka, opowiadająca historię DAQG Fabrik Bromberg.