Od momentu zdiagnozowania kłębuszkowego zapalenia nerek do operacji minęło siedem miesięcy. - To niewiele. Miałem sporo szczęścia - przyznaje Henryk Szeląg. <!** Image 2 align=none alt="Image 157067" sub="Od momentu zdiagnozowania kłębuszkowego zapalenia nerek do operacji minęło siedem miesięcy. - To niewiele. Miałem sporo szczęścia - przyznaje Henryk Szeląg. ">
Dziś cieszy się pełnią życia, uprawia sport i uczestniczy w kampaniach edukacyjnych.
Choroby się nie czuje - przyznaje. - Doskwierało mi wysokie ciśnienie i na to leczyłem się przez jakiś czas. Jednak pewnego razu dostałem tak silnego krwotoku z nosa, że trafiłem do szpitala. Okazało się, że to nerki.
Henryk Szeląg rozpoczął dializy. Po siedmiu miesiącach znalazł się dla niego dawca. Jak mówi, biorcy dzielą się na trzy kategorie: tych, którzy chcą od razu poznać dawcę, tych, którzy decydują się na to po kilku latach, oraz tych, którzy w ogóle nie chcą wiedzieć dzięki czyim narządom odzyskali życie. Dawca będzie znany biorcy, jeśli obie strony wyrażą na to zgodę. Henryk Szeląg na własną rękę ustalił, kto przekazał mu nerkę. Dziś odwiedza grób swojego dawcy.<!** reklama>
Gdy odebrałem telefon z wiadomością, że jest dawca, nie czułem żadnych emocji. Ani stresu, ani niepokoju. Ze spokojem pojechałem do szpitala im. Jurasza. Operację przeprowadził prof. Zbigniew Włodarczyk. A po przeszczepie? - Pierwszy obraz po wybudzeniu to zatroskana twarz mojej żony - wspomina pan Henryk.
Człowiek po transplantacji nerki musi pamiętać o dwóch zasadach: dużo pić i dużo się ruszać. Henryk Szeląg działa w Polskim Stowarzyszeniu Sportu po Transplantacji. Towarzystwo organizuje mistrzostwa dla osób po przeszczepach. Pan Henryk biega na 100 km, pcha kulą, skacze w dal i gra w tenisa stołowego. Na stałe współpracuje z Kliniką Transplantologii i stowarzyszeniem „Życie po przeszczepie”. Wraz z innymi wolontariuszami odwiedza szkoły ponadgimnazjalne, gdzie uczestniczy w zajęciach propagujących ideę transplantacji. Sam jest nauczycielem katechetą (operację przeszedł właśnie w dzień nauczyciela, 14 października 2003 r.). Uczy w bydgoskim Zespole Szkół Samochodowych.
Nerki się nie starzeją. Mogą być przekazywane od osoby starszej, dla młodszej. Odmienność płci również nie ma znaczenia. Nerka może przebywać poza ustrojem nieco ponad dobę. Serce - tylko kilka godzin. Henryk Szeląg wziął kiedyś udział w przeszczepie nerki jako obserwator, u boku prof. Włodarczyka.
To niezwykłe patrzeć, jak lekarze umieszczają w ciele zimną nerkę, która tuż po połączeniu z organizmem zaczyna pęcznieć i nabierać barwy. To naprawdę wygląda jak wszczepienie życia chorej osobie - wspomina.
Henryk Szeląg wziął udział w filmie dokumentalnym Pawła Turczynowicza pt. „Serca nie rosną na drzewach”. W wolnym czasie współredaguje też tygodnik „Dla Rodziny” w parafii Św. Wincentego a Paulo. Co powiedziałby osobom zastanawiającym się nad sensem transplantacji?
- Warto było przeżyć to cierpienie i móc zaangażować się w te przedsięwzięcia, bo jeśli uratuje dzięki temu choć jedno życie, będę najszczęśliwszą osobą na świecie - mówi.