Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Halo, tu straż? Gdzie jest mój telefon?

Tomasz Skory
Drogowcy podleją ogródek, strażnicy miejscy pomogą nakarmić dziki, a strażacy napełnią pusty basen. Tak w każdym razie myślą co niektórzy bydgoszczanie.

Drogowcy podleją ogródek, strażnicy miejscy pomogą nakarmić dziki, a strażacy napełnią pusty basen. Tak w każdym razie myślą co niektórzy bydgoszczanie.

<!** reklama>

Gdy kilka dni temu opublikowaliśmy w „Expressie” numer Wydziału Utrzymania Ulic ZDMiKP z informacją, że można zgłaszać tam miejsca, w których drzewa i krzewy zasłaniają znaki i mogą wpływać na bezpieczeństwo, u drogowców rozdzwoniły się telefony.

- Ludzie jednak nie zgłaszali nam niebezpiecznych punktów, tylko miejsca, w których gałęzie zwisają nisko nad chodnikiem lub trawa jest za wysoka. Nie zdziwiłbym się gdyby ktoś zadzwonił z pytaniem, czy podlewamy też ogródki - śmieje się Krzysztof Kosiedowski, rzecznik ZDMiKP.

Takie nietypowe telefony to niemal codzienność dla służb mundurowych. Strażników miejskich nie dziwią już specjalnie donosy na dzieci, które zbyt głośno grają w piłkę na boiskach lub niepokoją psy, bawiące się zbyt głośno na placach zabaw, ale w pamięci mundurowych nie brakuje też znacznie dziwniejszych zgłoszeń.

- Otrzymaliśmy raz telefon od mężczyzny, który chciał poskarżyć się na swoją żonę za to, że schowała mu pilota od telewizora - mówi Jarosław Wolski z bydgoskiej Straży Miejskiej.

To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej niesamowitych interwencji, z jakimi mają styczność municypalni. Część z nich trudno traktować inaczej jak żarty.

- Pewna pani zgłosiła nam, że jest śledzona przez niezidentyfikowany obiekt latający. Ponieważ znana nam już była z opowiadania niewiarygodnych historii, odpowiedzieliśmy, że przybysze z kosmosu są poza naszą domeną - wspomina strażnik.

Kiedy indziej do mundurowych zadzwonił mężczyzna z informacją, że dziki niszczą mu ogródek. Zaraz potem przyznał się jednak, że sam je dokarmia ziemniakami, tylko nie może dopilnować, by zwierzęta poruszały się tylko po wyznaczonej części ogrodu. Chciał, by strażnicy zrobili to za niego.

Niemniej komiczne prośby docierają też do straży pożarnej. Apel o wyłowienie telefonu z Brdy czy ściągnięcie piłki z drzewa to dla dyżurnego PSP już nic nadzwyczajnego, ale prośba o napełnienie wodą z wozu basenu ogrodowego robi już wrażenie.

- Kiedyś zadzwoniła kobieta z informacją o wybuchu w mieszkaniu, obok którego przechodziła. Na miejscu okazało się jednak, że tylko popękały gotujące się słoiki z kompotem - wspomina Mariusz Grzegorek, zastępca komendanta PSP w Bydgoszczy.

Czasem nie wiadomo jednak, czy śmiać się, czy płakać. Pewnego razu dyżury straży odebrał telefon od mężczyzny, który twierdził, że zaatakowały go pająki. Po chwili dodał, że wychodzą z jego spodni...

Takie „ciężkie przypadki” rzadziej zdarzają się w urzędach, gdzie do większości zabawnych sytuacji dochodzi raczej przez pomyłkę.

- Po tym, jak uruchomiliśmy punkt rzecznika praw obywatelskich, otrzymałem telefon od pani, która przez dobre dziesięć minut nie pozwalała mi dojść do słowa. Dopiero po tym czasie udało mi się w końcu powiedzieć, że jestem rzecznikiem wojewody - opowiada Bartłomiej Michałek.

Wspomina też, jak pewnego dnia do kasy Urzędu Wojewódzkiego przyszedł pan twierdząc, że chce uregulować w niej rachunek za prąd i dziwiąc się, że nie może tego zrobić. Okazało się, że pomylił urząd z pocztą.

Z takimi omyłkami boryka się także bydgoski ratusz.

- Często mieszkańcy piszą do prezydenta z prośbą o to, by wpłynął na decyzje wydawane np. przez ADM, umorzył rachunek za czynsz, czy zwolnił z płacenia za energię. I nie mogą zrozumieć, że pan prezydent nie jest w tych przypadkach osobą decyzyjną - mówi Marta Stachowiak, rzecznik Urzędu Miasta.

Niedawno natomiast zdziwienie w urzędzie wzbudził telefon od bydgoszczanina, który skarżył się, że otrzymał zbyt mały pojemnik na odpady. Podkreślał, że w jego domu mieszka pięciu lokatorów i śmieci zaczynają się przesypywać na długo przed tym, jak odbiera je firma sprzątająca. Gdy urzędnicy pochylili się nad tą sprawą, okazało się, że mężczyzna, chcąc zaoszczędzić na wywozie, zaznaczył w deklaracji, że... mieszka sam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!