https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gwóźdź wbił w brzuch

Włodzimierz Szczepański
Przed śmiercią pastwiono się nad nim. - Dlaczego mnie nie broniłeś? - zapytał krótko przed zgonem skatowany bezdomny mężczyzna właściciela mieszkania przy ulicy Dworcowej.

Przed śmiercią pastwiono się nad nim. - Dlaczego mnie nie broniłeś? - zapytał krótko przed zgonem skatowany bezdomny mężczyzna właściciela mieszkania przy ulicy Dworcowej.

<!** Image 3 align=none alt="Image 180877" sub="Wczoraj przed bydgoskim sądem odbyła się rozprawa oskarżonych o makabryczne zabójstwo na ulicy Dworcowej /fot.: Tadeusz Pawłowski">- Wracałem z nocnej zmiany. Na ulicy Dworcowej zobaczyłem wywrócone sanki, a obok zwłoki. Nie żyjący miał rozdartą koszulkę i zakrwawioną twarz. Był zmasakrowany. Trudno było rozpoznać jego rysy - mówił piekarz, który zeznawał wczoraj na procesie morderców z ulicy Dworcowej.

Do makabrycznej zbrodni doszło w grudniu ubiegłego roku. Nad młodym mężczyzną długo się znęcano. Policja zatrzymała trzech mężczyzn i nastolatkę, podobno dziewczynę ofiary. - To Natalia zadała ciosy nożem. Jeśli ran było pięć, a widziałem jak S. zadaje trzy, to ona musiała zadać pozostałe - twierdził jeden z oskarżonych.

<!** reklama>Dziewczyna wczoraj nie zeznawała, gdyż sąd nie znalazł psychologa.

Nieustanny ciąg alkoholowy

Zbrodnia w mieszkaniu przy Dworcowej szybko wyszła na jaw, bo jej sprawcom nie udało się ukryć ciała. Wczoraj na rozprawie zeznawali biegli, którzy ocenili stan oskarżonych w momencie katowania młodego mężczyzny. Ich zdaniem, oprawcy byli poczytalni. Jednak Jan R. w czasie przebywania w areszcie został przewieziony do szpitala psychiatrycznego.

- Wbił sobie gwóźdź w brzuch, uderzył się młotkiem w rękę, podciął żyły - sędzia Andrzej Rumiński odczytał biegłemu kartę przyjęcia do szpitala Jana R.

- To normalne w stanie psychozy, powstałej na skutek przymusowej abstynencji alkoholowej. Paradoksalnie brak alkoholu wywołał majaczenie. Wówczas pojawia się brak kontaktu z rzeczywistością. Gdy badaliśmy świadka, przyznał, że jego życie to nieustanny ciąg alkoholowy. Wspomniał też, że był hospitalizowany 20 razy - wyjaśniał biegły.

Podobnie życie w alkoholu topił Dariusz S. - Jest to osobowość nieprawidłowa. Z nie w pełni ukształtowaną uczuciowością wyższą, czyli miłością, odpowiedzialnością, brakiem lęku przed karą. Z przewagą uczuciowości popędowej - dodał psychiatra.

Mamy trupa w domu

Najstarszy z oskarżonych, 58-letni Jan Z., odmówił poddania się badaniu biegłych. Miał podobno tylko stwierdzić, że i tak nie zostanie posadzony. Biegli uznali, że to jego linia obrony. To w jego mieszkaniu doszło do pobicia. Od dziecka znał ofiarę. Przyznał, że uderzył ją, ale na dzień przed jej śmiercią. Jak twierdzi, zgonu mężczyzny nie widział, bo spał. Obudziła go Natalia, dziewczyna zabitego, która powiedziała: - Mamy w domu trupa.

Co było motywem zbrodni?

Jak twierdzi Jan Z., ofiara pojawiła się w jego mieszkaniu z matką Dariusza S. Od dłuższego czasu trzymali ze sobą. Dariusz S. najpierw wyrzucił matkę z mieszkania, a potem doszło do awantury o pieniądze, które ofiara była winna Dariuszowi S.- Rzucał nim, skakał po nim, kopał. Działy się straszne rzeczy - zeznawał Jan Z., który dopiero teraz postanowił składać obszerniejsze zeznania, bo, jak twierdzi, był zastraszany przez Dariusza S., który miał grozić jego synom. Jeden z nich przebywał w więzieniu, a drugi w domu dziecka.

Na rozprawie Jan Z. oświadczył, że też jest alkoholikiem - podobnie jak pozostali oskarżeni. Leczy się również psychiatrycznie. Kilkakrotnie próbował popełnić samobójstwo - pierwszy raz po śmierci żony, a kolejny, gdy syn został aresztowany.

Brzemię paragrafu

Niedawno spróbował jeszcze raz, bo, jak twierdzi, przeraża go niesłuszne oskarżenie z paragrafu 148 o zabójstwo. Biegły po wysłuchaniu oskarżonego powiedział: - Teraz tym bardziej podtrzymuję swoją opinię. Oskarżony wykazuje postawy manipulistyczne. Próby samobójcze mają charakter demonstracji emocjonalnej. Niezadowolony Jan Z. oświadczył, że na znak protestu podejmie głodówkę aż do odwołania. U pozostałych oskarżonych wywołało to uśmiechy na twarzach.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
antykaraluch
Człowiek codziennie mozoli się w robocie, aby jakoś żyć, a menelstwo na nas żeruje.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski