Opróżnianie szamb do Kanału Bydgoskiego i strugi Flis, wycieki z oczyszczalni, usuwanie nieczystości na zieleńce - o takich procederach mówią mieszkańcy Flisów.
<!** Image 3 alt="Image 118761" sub="Do niedawna nad Brdą i Kanałem Bydgoskim było wiele wpustów z prywatnych nieruchomości, odprowadzających ścieki do wody. Teraz, na szczęście, zniknęły Fot. Tadeusz Pawłowski">Przedstawicie Rady Osiedla Filsy poinformowali nas o wycieku z oczyszczalni. - To było 6 kwietnia - twierdzili nasi rozmówcy. - Z oczyszczalni, która znajduje się w Białych Błotach, wieczorem, między 18.00 a 19.30 leciały ścieki. Podjechaliśmy tam. Jeden z pracowników powiedział nam, że zapomniał zamknąć zasuwę. Ale to nie zdarzyło się pierwszy raz. Oni często tak robią.
Mieszkańcy mówią, że woda w kanale często śmierdzi, latem nawet „wrze”, co oznacza, że muszą do niej dostawać się nieczystości.
- Na pewno jest tak, że jak oczyszczalnia ma za dużo ścieków, to je wypuszcza - oskarżają nasi Czytelnicy i dodają, że nocami „przy księżycu” podjeżdżają do kanału lub nad strugę Flis beczkowozy i wylewają jakieś cuchnące substancje.
- Kiedy przechodzi się koło ogródków działkowych, czasami słychać warkot silników. Niektórzy mają węże strażackie i pompują zawartość szamba - twierdzą. - W rezultacie w wodzie znajduje się cała tablica Mendelejewa, nawet psa lepiej nie wypuszczać, bo jeszcze coś złapie.
Ścieki „na dziko”
- Do niedawna nad kanałem było wiele wpustów z prywatnych nieruchomości. Teraz, na szczęście, ich nie ma - wspiera mieszkańców radna Blanka Olszewska i dodaje, że są tacy, którzy wywożą ścieki „na dziko”.
<!** reklama>Jak dowiedzieliśmy się w Wydziale Zarządzania Kryzysowego UM Bydgoszczy, od początku 2009 roku do Brdy i Kanału Bydgoskiego ścieki trafiły aż 20 razy! - Do Kanału Bydgoskiego wpływały 8 razy - wylicza Adam Ferek, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego. - Największymi trucicielami są oczyszczalnia na Osowej Górze i nasi kochani mieszkańcy, którzy wlewają i wyrzucają do wody różne śmieci.
Bo była awaria...
W Miejskich Wodociągach i Kanalizacji wyjaśniono „Expressowi”, że nieczystości, o których mówili mieszkańcy Flisów, dostały się do wody z powodu awarii.
- Uszkodzona została zasuwa służąca do spuszczania osadu. W osadniku odbywa się ostatni etap oczyszczania ścieków. Służy do oddzielania oczyszczonych ścieków od osadu wtórnego - wyjaśnia Małgorzata Massel z Działu Public Relations MWiK. - W odstojniku, o którym mowa, ścieki się klarują, osad wtórny opada na dno i usuwany jest po wcześniejszym otwarciu zasuwy. Awaria spowodowała, że nagromadziło się zbyt dużo tego osadu. Niewielka jego ilość przelała się ze zbiornika i dostała do kanału. Należy tu jednak wspomnieć, że taki osad nie jest szkodliwy dla środowiska i nie stanowi zagrożenia.
Przedstawicielka „wodociągów” dodała, że straż miejska przeprowadziła kontrolę na terenie oczyszczalni i nie miała żadnych zastrzeżeń co do jej funkcjonowania.
Funkcjonariusze straży miejskiej kontrolują właścicieli nieruchomości, sprawdzając umowy na wywóz nieczystości oraz wystawione przez operatora rachunki.
- Liczbę metrów sześciennych wywiezionych ścieków porównujemy z poziomem zużycia wody - tłumaczy Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Jeśli ktoś zużył o wiele większe ilości wody niż usunął ścieków, wtedy sprawdzamy, czy nie popełniono wykroczenia. Może podjechała nielegalnie „gruszka” i za kilkadziesiąt złotych pozbyto się zawartości szamba? Może było ono nieszczelne, a może się przelało, bo ktoś zbudował zbyt małe? Za wykroczenia związane z zanieczyszczaniem środowiska naturalnego strażnicy miejscy mają prawo wystawić mandat w wysokości od 20 do 500 złotych.
Nieszczelne szamba
Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM inwentaryzuje szamba, zwłaszcza te znajdujące się na terenach ogródków działkowych.
- To czarne plamy na mapie miasta - twierdzi Zbigniew Pałka, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej. - Tam odnotowujemy największe skażenie wód. Większość szamb to jakieś dziwne, nieszczelne twory.
Wydział monitoruje także zajmujące się wywozem nieczystości firmy. - Sprawdzamy, czy ilość ścieków pobranych odpowiada ilości odstawionych do oczyszczalni - mówi Janusz Bordewicz, zastępca dyrektora wydziału. - Wydajemy także pozwolenia operatorom i przedsiębiorstwom, które prowadzą taką działalność. Jedna z firm, z siedzibą w Koronowie, nie otrzymała pozwolenia. Jej właściciel nie chciał wywozić nieczystości do bydgoskiego punktu zbiorczego.