Nasz reporter zadzwonił do kilku znanych mieszkańców naszego regionu z pytaniem, czy ugoszczą przy wigilijnym stole bezdomnego. Przedstawił się jako przedstawiciel fundacji „Anioł Bezdomny”, organizującej pomoc ludziom wykluczonym społecznie.
Oto co usłyszał.
Piotr Całbecki, marszałek województwa, służbowym tonem: - Niestety, mam wigilię wyjazdową i nie jestem decydentem w tej sprawie.
- A za rok? - spytaliśmy.
- To proszę dzwonić w przyszłym roku - odpowiedział marszałek. - Pomysł słuszny, tylko nie wiem, czy znajdą się chętni. Ten pusty talerz to dzisiaj taki suchy element - skomentował.
Mirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców, również nie spędza Wigilii u siebie. Ale pomysł mu się podoba.
- Nie wiem, co życie przyniesie za rok. Gdybym był na miejscu, to oczywiście tak, bo akcja jak najbardziej jest godna pochwały. Ale ja tradycyjnie spędzam święta poza miejscem zamieszkania - dodał prezes.
Anna Sobecka, posłanka PiS, z kolei zareagowała zniecierpliwieniem i przyjęła prośbę przedstawiciela fundacji z dużą nieufnością.
- No, na litość boską. Ja jestem taka niewyspana, a pan mi tutaj... Czy nie możecie zajmować takimi rzeczami ludzi, którzy mają dużo czasu i mogą tego wysłuchiwać? Ja nie jestem pewna, z kim ja rozmawiam. Proszę przyjść do mnie do biura - rzuciła na koniec i kiedy reporter próbował wytłumaczyć posłance ideę pomysłu, ta przerwała połączenie.
Przemysław Termiński, senator PO, również wyjeżdża w Wigilię, ale współpracy nie odmawia.
- Gdyby pan wcześniej zadzwonił, to można by coś pokombinować. Nie, no pomysł nie jest zły i pewnie dałoby się coś zrobić. Działajcie, działajcie - zachęcał i zgodził się, by zadzwonić do niego w przyszłym roku. - Przyjdzie czas, będzie rada - spuentował filozoficznie.
Poza domem będzie również posłanka PO Teresa Piotrowska, ale za rok chętnie włączy się w akcję.
- W tym roku wyjątkowo jestem na wigilii poza domem, ale proszę mnie zapisać na przyszły rok. Będę namawiała też znajomych. Miejsce przy stole dla wędrowca dzisiaj nic nie znaczy, a to jest świetny egzamin z tego, czego uczyli nas nasi dziadkowie. Włączę się z chęcią - powiedziała posłanka.
Wsparcia dla bezdomnych nie odmówiła też posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus, tylko że...
- Wyjeżdżam. Ale chętnie skontaktuję się z państwa fundacją po świętach i pomogę w waszej inicjatywie - stwierdziła.
Wojciech Mojzesowicz, były poseł i minister rolnictwa, poprosił, by zadzwonić za godzinę. Musiał bowiem omówić sprawę z pozostałymi domownikami.
- Oczywiście, że przyjmiemy bezdomnego. To bardzo dobra inicjatywa. My zawsze bardzo chętnie pomagamy - odparł po godzinie.
[MOIM ZDANIEM]Oby człowiek coś znaczył
PIOTR SCHUTTA
Wiem, że to niełatwe. Rozmawiać przez telefon z obcym gościem z jakiejś tam fundacji, który w dodatku chce nam wcisnąć na wigilię bezdomnego. Samo wytrzymanie kilku minut przy słuchawce to już przejaw dobrej woli. Dlatego bardzo dziękuję wszystkim moim rozmówcom za cierpliwość i przepraszam, że musiałem się posłużyć kamuflażem. Ale warto było. Jako przedstawiciel nieznanej nikomu organizacji przekonałem się, że z ludźmi ze świecznika nie jest tak źle, jak wielu sądzi. Może niektórzy są zbyt zabiegani, może zbyt nieufni, ale generalnie jest nadzieja, że drugi człowiek ciągle coś znaczy, nawet dla tych najbogatszych i najważniejszych spośród nas. Dlatego wszystkim nam życzę, by tradycja pozostawiania przy wigilijnym stole miejsca dla nieproszonego gościa nigdy nie stała się w Polsce pustym gestem. Pani posłance Sobeckiej życzę z kolei mniej pracy, mniej obowiązków i więcej wolnego czasu.